Polonia wraca do gry! "Nadejdą czasy, w których będziemy mogli mówić, że jesteśmy faworytem"

11.08.2020

Polscy piłkarze długo wyczekiwali na powrót do gry o stawkę. Na Śląsku bodaj najmocniej nadszarpnięto cierpliwość bytomskiej Polonii. Podopieczni trenera Kamila Rakoczego sezon zaczną od 3. kolejki, mierząc się w środę o ligowe punkty z rezerwami Miedzi Legnica.

Rafał Rusek/PressFocus

158 dni minęło od ostatniego ligowego meczu Polonii Bytom. Nic dziwnego, że piłkarze "Niebiesko-Czerwonych" przebierają nogami, by znów powalczyć o punkty. Los sprawił, że musieli być nieco bardziej cierpliwi od pozostałych ligowych rywali. W pierwszej kolejce pauzowali zgodnie z terminarzem, drugiej nie rozegrali z powodu wykrycia wirusa w ekipie Gwarka Tarnowskie Góry. - Przez to wszystko jeszcze bardziej czekamy na inaugurację. Kolejne dni bardzo zawodników bolały. Tęsknią za grą po pandemii. Jesteśmy więc szczęśliwi, że w końcu wracamy na boisko - przyznaje trener Kamil Rakoczy.

Byle się nie zakopać

Podczas gdy większość drużyn miała już po dwie okazje by zapunktować, bytomianie mogli tylko obserwować jak uciekają im ligowi rywale. Biorąc pod uwagę, że w pierwotnym terminie nie zagrają również w czwartej serii z Pniówkiem Pawłowice, na zdobycz muszą zapolować w Legnicy. Inaczej - już na starcie i bez własnej winy - zakopią się na dnie tabeli. A to może mieć spore znaczenie w nastawieniu do kolejnych spotkań. - To będzie mecz trudny i pod dużą presją. Rywal nie chce przegrać trzeci raz z rzędu. My, mając dwa mecze zaległe, też chcemy jak najszybciej swój dorobek budować, więc nie zamierzamy wracać z pustymi rękami. Powinniśmy wygrać, żeby nie zadomowić się w dolnych rejonach tabeli - mówi Rakoczy, który zdaje sobie sprawę z ciężaru gatunkowego środowego wyjazdu.

W Bytomiu mogą narzekać na kalendarz, nie mają jednak pretensji do rywali o to, że na powrót ligi w Bytomiu trzeba było czekać tak długo. Trudno zresztą mieć żal do tarnogórzan, których na kwarantannę po wykryciu kolejnych zakażeń koronawirusem wysłał sanepid. - Mówimy o wypadku losowym, takie rzeczy w dobie pandemii po prostu mogą się dziać. Trener Krzysztof Górecko zachował się zresztą wspaniale, zadzwonił już dzień przed oficjalną informacją o sytuacji w Gwarku, żebyśmy jak najwcześniej o wszystkim wiedzieli i mogli zmienić plany i obciążenia treningowe. Doceniam to - nie kryje szkoleniowiec "Niebiesko-Czerwonych".

Z łatką faworyta

W Bytomiu jak ognia unikają słowa "faworyt" w kontekście rozpoczynającego się sezonu. O ile wśród jej rywali Polonia uchodzi za kandydata do czołowych lokat, przy Olimpijskiej wolą twardo stąpać po ziemi, zdając sobie sprawę z problemów, które hamują odważne zapędy. - Polonia Bytom nie jest dziś klubem, który musi cokolwiek udowadniać. Mamy swoje priorytety i cele, jest nim przede wszystkim kształtowanie, rozwijanie i promowanie wychowanków i zdolnej młodzieży. Wiemy, że pan prezydent jest gotowy na inwestycje infrastrukturalne. Kiedy nastąpią, my będziemy przygotowani by zaistnieć na wyższym poziomie. Nadejdą czasy, w których będziemy mogli śmiało mówić, że jesteśmy faworytem i gramy o awans. Póki co walczymy po prostu o punkty w każdym meczu, ale zostajemy realistami. W poprzednim sezonie udowodniliśmy, że na boisku moglibyśmy się bić o awans. Nie jesteśmy jednak na to gotowi infrastrukturalnie. Nikt nam nie zabroni wygrać III ligi, szatnia o tym rozmawia. Chcemy być na mecie jak najwyżej, ale każdy musi wiedzieć o tym, że organizacyjnie nie jesteśmy jeszcze gotowi na szczebel centralny - obiektywnie stwierdza Rakoczy.

Faworyta ligi upatruje więc wśród rywali. Jakie wnioski wyciągnął po pierwszych kolejkach rozgrywek? - Jestem bardzo zaskoczony postawą młodych piłkarzy Zagłębia Lubin. Spodziewałem się, że uplasują się w połowie ligi i nie będą nadawać jej tonu, tymczasem rozpoczęli od dwóch wysokich zwycięstw i pokazują, że w Lubinie wiedzą jak pracować z młodzieżą. W żaden sposób nie zaskakuje za to postawa Ruchu, to dla mnie główny faworyt do wygrania ligi. Zrobili po prostu swoje - uśmiecha się szkoleniowiec :Niebiesko-Czerwonych".

Wzmocnienie za rogiem

Zapominając jednak na moment o braku stadionu, trudno nie widzieć w bytomianach siły, jaka powinna namieszać w ligowej czołówce. Wydawało się, że pandemia mocno wstrząśnie drużyną, która poprzedni sezon kończyła tuż za liderem. Tymczasem kadrę udało się zachować, nie było mowy o wielkich ubytkach, a te które nastąpiły, zostały zrekompensowane zakontraktowaniem nowych graczy. - Jestem bardzo zadowolony z tego, co zrobił dyrektor sportowy Tomasz Stefankiewicz. Budżet mamy o połowę mniejszy, a kadra się nie uszczupliła, bo potrafił tak prowadzić rozmowy z zawodnikami, że ci zdecydowali się zostać. Nie umniejszam też roli sztabu szkoleniowego. Gdyby w naszej pracy było coś nie tak, piłkarze pewnie nie chcieliby dłużej być w zespole. Bardzo dziękuję zawodnikom, którzy zgodzili się na obniżki kontraktów, robi to na mnie duże wrażenie - cieszy się Rakoczy.

Wydawało się, że szkoleniowiec Polonii w meczu z rezerwami Miedzi Legnica będzie mógł skorzystać z powracającego z wypożyczenia do Odry Opole Jarosława Czernysza. Opolanie chcieli co prawda wykupić zdolnego pomocnika, ale oferowali kwoty, które w żaden sposób nie satysfakcjonowały działaczy z Olimpijskiej. 20-latek wrócił więc do Bytomia, zdążył nawet zdobyć gola w wygranym sparingu z MKS-em Myszków po czym... ponownie przeniósł się na zaplecze Ekstraklasy, wzmacniając jej beniaminka. - Z Jarkiem sprawa była prosta: chłopak, który zagrał kilkanaście meczów w I lidze i zdobył dwie bramki, zasługiwał na to, by znaleźć się wyżej. Po jednym treningu i jednym sparingu dostaliśmy informację, że będzie testowany w Resovii. Zagrał tam mecz towarzyski, sprawdził się, trudno mieć do kogokolwiek pretensje, że z nami nie zostaje - opowiada Rakoczy, który nie zdążył nawet przyzwyczaić się do myśli o tym, że będzie mieć w kadrze utalentowanego skrzydłowego.

Czernysz zwalnia jednak miejsce w budżecie płacowym, dzięki czemu w Bytomiu zakontraktują jeszcze jednego, nowego zawodnika. Wiele wskazuje na to, że piłkarzem Polonii w tym tygodniu zostanie 22-letni Jacek Wuwer. Były gracz III-ligowego Pniówka Pawłowice, który w ubiegłym sezonie był jednym z kluczowych graczy Lechii Tomaszów Mazowiecki, uzupełni lukę na pozycji defensywnego pomocnika, którego szukał w tym okienku sztab "Niebiesko-Czerwonych". Formalności nie pozwolą mu na debiut w środę, jeśli jednak wszystko pójdzie po myśli 2-krotnych Mistrzów Polski, szansę debiutu będzie mógł otrzymać 22 sierpnia w wyjazdowym meczu z LKS-em Goczałkowice. W Bytomiu liczą na to, że wówczas - mająca dopiero jedno rozegrane spotkanie Polonia - będzie już mieć na koncie pierwsze punkty, zgarnięte w Legnicy.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również