Pogoń niezakończona happy endem. Jastrzębie uległo kolejnemu spadkowiczowi

05.09.2020

Piłkarze GKS-u Jastrzębie nie zdołali w 2. kolejce otworzyć swojego punktowego dorobku w nowym sezonie Fortuna 1. Ligi. Mimo że podopieczni Pawła Ściebury bardzo szybko stracili gola w meczu z Koroną Kielce, odrobili powstałe straty i do końca liczyli się w walce o korzystny wynik. Ostatecznie sobotnie starcie zakończyło się jednak wygraną spadkowicza 3:2, a decydujący gol w tym spotkaniu padł tuż przed końcem regulaminowego czasu gry.

Łukasz Sobala/PressFocus

Po bardzo dotkliwej, czterobramkowej porażce z Arką Gdynia, na podopiecznych Pawła Ściebury czekał kolejny pojedynek ze spadkowiczem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Tym razem rywalem GKS-u Jastrzębie była niezwykle odmieniona Korona Kielce, która w trakcie ostatnich miesięcy przeszła ogromną rewolucję i pozbyła się aż 22 zawodników. Mimo to zespół z województwa świętokrzyskiego był faworytem sobotniej rywalizacji, choć zawodnicy i sztab szkoleniowy nastawiali się na ciężki pojedynek z chętnym do rehabilitacji rywalem. - Na początku jastrzębianie prezentowali się dobrze, ale później stracili gole po swoich prostych błędach. Nam też mecz nie wyszedł. To będzie trudne spotkanie - zapewniał trener Maciej Bartoszek w trakcie czwartkowego briefingu prasowego. 

Jeżeli jastrzębianie zamierzali odkuć się po nieudanej ligowej inauguracji, to wydawało się, że ich plany spaliły na panewce właściwie po około 90 sekundach od rozpoczęcia meczu. To gospodarze bowiem błyskawicznie ruszyli do ataku, a efektem szybko przejętej przez nich inicjatywy był zdobyty gol przez Jacka Kiełba. Kapitan Korony wykorzystał dobrą wrzutkę z prawej strony boiska oraz bierne zachowanie Mateusza Słodowego, dzięki czemu zdołał pokonać Mariusza Pawełka strzałem głową.

Bardzo szybko stracony gol podziałał jednak na zawodników trenera Ściebury jak zimny prysznic. Od tego momentu goście zaczęli opanowywać chaos we wszystkich formacjach (szczególnie w linii obrony, w której w porównaniu do meczu z Arką doszło do trzech zmian) i coraz odważniej zaczęli przechodzić na połowę rywala. Szansę na doprowadzenie do wyrównania mial chociażby Daniel Rumin, ale po wbiegnięciu w szesnastkę oddał niedokładny strzał.

Gdy już się wydawało, że goście złapali wiatr w żagle i zdecydują się jeszcze mocniej przycisnąć, w 21. minucie kielczanie przeprowadzili zabójczą kontrę, sprokurowaną przez stratę Marka Mroza. Po dłuższym rajdzie z piłką w wykonaniu Jacka Podgórskiego, prawy pomocnik zdecydował się zagrać futbolówkę do środka pola, gdzie na podanie czekał już Paweł Łysiak. 24-latek wykorzystał znajdującą się przed nim wolną przestrzeń i popisał się idealnym uderzeniem w okienko z okolic 18 metra. 

Druga stracona bramka wcale nie podcięła jednak skrzydeł jastrzębianom, gdyż zaledwie sześć minut po efektownym trafieniu piłkarza Korony, na listę strzelców wpisał się Daniel Rumin. Cała akcja bramkowa rozpoczęła się od niezłego wgrania piłki przez Patryka Skóreckiego w pole karne oraz nieudanej interwencji Rafała Grzelaka, który w kluczowym momencie złamał linię spalonego. Napastnik, który trafił do GKS-u na początku sierpnia ze Skry Częstochowa, umiejętnie wykorzystał tą sytuację i zdołał pokonać Marka Kozioła strzałem z bliskiej odległości. Co prawda piłkarze gospodarzy od razu zaczęli zgłaszać pretensje do arbitra, że gol ten nie powinien zostać uznany, ale powtórki jednoznacznie wskazały, że o ofsajdzie w tej sytuacji nie mogło być mowy.

Ostatecznie do końca pierwszej części Korona utrzymała jednobramkowe prowadzenie, a sam mecz można było uznać za naprawdę ciekawe widowisko. Kibice mieli zatem nadzieję, że spotkanie po zmianie stron będzie równie żywiołowe, a fani gości oczekiwali, że ich ulubieńcy zdołają jeszcze powalczyć o korzystny wynik. Ich nadzieje mogły zostać spełnione wyjątkowo szybko, gdyż już w 46. minucie niezłe uderzenie po ziemi oddał Marek Mróz, ale górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz Korony, mimo że obrońcy utrudnili mu interwencje z powodu zasłonięcia toru lotu piłki. 

Niedługo później jeszcze jedną okazję na gola miał aktywny Daniel Rumin, ale poza tą sytuacją gospodarze kontrolowali przebieg meczu i w odpowiednich momentach bardzo dobrze uszczelniali swoją defensywę. W kolei w ofensywie podopieczni Macieja Bartoszka ograniczali się głównie do przeprowadzania akcji z kontry, a jedna z nich zdecydowanie mogła zamknąć wynik sobotniej rywalizacji. Wyrachowaniem w sytuacji sam na sam nie wykazał się jednak rezerwowy Wiktor Długosz, który zamiast podbić piłkę nad interweniującym Mariuszem Pawełkiem, trafił prosto w golkipera. Jak się później okazało, niewykorzystana sytuacja boleśnie zemściła się na gospodarzach, gdyż GKS w 82. minucie zrobił najlepszy możliwy użytek ze stałego fragmentu gry. Po wrzutce Daniela Ferugi z lewej strony boiska, niepilnowany w polu karnym odnalazł się Marek Mróz, który zmusił swojego imiennika do kapitulacji. 

Kto jednak myślał, że na tym emocje przy Ściegiennego się zakończyły, grubo się pomylił. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry o popsucie nastrojów w obozie GKS-u zadbał Dominik Kulawiak. Lewy obrońca w 88. minucie najpierw przy próbie wybicia piłki trafił prosto w Macieja Firleja, a niedługo później powalił wspomnianego przed chwilą zawodnika we własnym polu karnym. Sędzia Paweł Pskit nie zawahał się ani przez chwilę i podyktował jedenastkę, którą pewnym strzałem na gola zamienił Senegalczyk Emile Thiakane. 

Ostatecznie mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem Korony, przez co trener Paweł Ściebura wciąż nie może cieszyć się z pierwszego ligowego zwycięstwa w nowej roli. W porównaniu jednak do bardzo wysoko przegranego meczu z Arką Gdynia, tym razem w grze jastrzębian można wyszukać nieco więcej pozytywów. 

Korona Kielce - GKS Jastrzębie 3:2 (2:1)

1:0 - Jacek Kiełb 2’

2:0 - Paweł Łysiak 21’

2:1 - Daniel Rumin 26’

2:2 - Marek Mróz 82’

3:2 - Emile Thiakane 89’ (k.)

Składy:

Korona: Kozioł - Grzelak (74’ Kordas), Szarek, Tzimopoulos, Szymusik - Thiakane, Cetnarski (73’ Basiuk), Łysiak, Kaczmarski (68’ Sowiński), Podgórski (68’ Długosz) - Kiełb (73’ Firlej). Trener: Maciej Bartoszek

GKS: Pawełek - Kulawiak, Bondarenko, Szcześniak, Słodowy - Ali, Mróz, Zejdler (65’ Jadach), Feruga, Skórecki (87’ Szczęch) - Rumin (65’ Szczepan). Trener: Paweł Ściebura

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)

Żółte kartki: Podgórski, Sowiński (Korona) - Zejdler,  Szczepan, Feruga (GKS)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również