Piłkarze GKS-u zbierali pozytywne fluidy od kadrowiczów Beenhakkera

04.09.2009
- Liczę na to, że po stopniowej wspinaczce i osiągnięciu szczytu, wreszcie będziemy mieli z górki - przyznaje przed meczem ze Ślęzą Wrocław, Mirosław Smyła, trener GKS-u Tychy.
Nie wyszedł GKS-owi Tychy środowy pojedynek z Czarnymi Żagań. Na kilka minut przed jego końcem, podopieczni Mirosława Smyły prowadzili dwoma bramkami, by w końcowym rozrachunku niespodziewanie podzielić się zdobyczą z rywalem. Szkoleniowiec tyszan nie załamuje jednak rąk. - Jestem człowiekiem wielkiej wiary i liczę na to, że po stopniowej wspinaczce i osiągnięciu szczytu, wreszcie będziemy mieli z górki - przyznaje Mirosław Smyła.

- Mobilizujemy się przed sobotnim spotkaniem ze Ślęzą Wrocław. Zrealizowaliśmy bardzo ciekawe zajęcia w Paprocanach, gdzie byliśmy niedaleko reprezentacji Polski, która aktualnie przebywa na zgrupowaniu przed meczem z Irlandią Północną. Mieliśmy nadzieję, że spotkamy się z kadrowiczami i wymienimy poglądy - śmieje się trener GKS-u. - Niestety, nie udało się, ale moi zawodnicy zebrali pozytywne fluidy z hotelu "Piramida" - dodaje szkoleniowiec tyszan.
autor: Krzysztof Dębowski

Przeczytaj również