Pięciu bohaterów, dla których Wielki Tydzień rzeczywiście był wielki

03.04.2021

Drużyny z województwa śląskiego w wirze przedświątecznych przygotowań wcale nie próżnowały. Duża część zaplanowanych na tą serię gier spotkań w Ekstraklasie, pierwszej oraz drugiej lidze odbyły się bowiem w Wielką Sobotę. Wyniki poszczególnych meczów ułożyły się jednak w ten sposób, że jedni do wielkanocnego stołu mogli zasiąść z szerokim uśmiechem, a drudzy przy dzieleniu się jajkiem nie mieli aż tylu powodów do optymizmu. Postanowiliśmy zatem podsumować dzisiejsze występy naszych zespołów i - co będzie już naszą tradycją - wybrać tych, którzy najbardziej wyróżnili się w meczach swoich ekip. 

Rafał Rusek/PressFocus

Quentin Seedorf - skrzydłowy "z odzysku" (Zagłębie Sosnowiec)

Na taki mecz nasz holenderski bohater czekał od momentu, gdy trafił on na Stadion Ludowy przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020. Bratanek dobrze znanego kibicom Clarence'a Seedorfa w najlepszym możliwym stylu wykorzystał absencję kontuzjowanych Szymona Pawłowskiego oraz Mateusza Szweda, a także zawieszonego Szymona Sobczaka, zapisując na swoim koncie dwie pierwsze bramki na boiskach Fortuna 1. Ligi. Na początek niespodziewany bohater dzisiejszej rywalizacji skrzętnie skorzystał z fatalnego zachowania Kacpra Gacha przy końcowej linii boiska, a następnie wpakował piłkę do bramki z ostrego kąta. Na tym jednak młody Holender wcale się nie zatrzymał, bo zanim Widzew zdołał otrząsnąć się z początkowego szoku, piłkarz dopadł do prostopadłego podania Joao Oliveiry i umieścił futbolówkę w pustej bramce. Po zmianie stron wynik ustalił jeszcze wspominany  przed chwilą Portugalczyk i tym samym sosnowiczanie sprawili jedną z największych sensacji 23. serii gier. 

Po końcowym gwizdku szkoleniowiec Widzewa określił występ swoich podopiecznych jako kompromitację, natomiast Zagłębie z Seedorfem na czele mogło czuć o tyle satysfakcję, że po raz pierwszy od przełomu lat 2019 i 2020, zaliczyło serię dwóch zwycięstw z rzędu. Czy taki popis będzie zatem dla sosnowiczan oraz autora dubletu pewnym punktem zwrotnym? 

Michał Chrapek i cieszynka z polotem (Piast Gliwice)

Na bramkę w rozgrywkach PKO Ekstraklasy Michał Chrapek czekał blisko 10 miesięcy. Co prawda trafienie pomocnika w dzisiejszym spotkaniu może nie było przedniej urody - piłkarz wykorzystał podanie Jakuba Świerczoka wzdłuż linii bramkowej i umieścił piłkę w siatce z najbliższej odległości, jednak nie to jest najistotniejsze. Za sprawą swojego gola Chrapek uczcił swoje 29 urodziny w najlepszym możliwym stylu, a ponadto sprawił, że "niebiesko-czerwoni" nie przegrali ósmego kolejnego meczu wyjazdowego. Tym samym, nieco ukradkiem i w cieniu pojawiających się do tej pory dyskusji, gliwiczanie coraz bardziej zbliżają się do ścisłej czołówki tabeli i udowadniają, że fatalny początek sezonu jest już tylko wspomnieniem. W tym wszystkim wybranego przez nas bohatera można uznać za pewien talizman w talii trenera Fornalika. Do tej pory Chrapek rozegrał bowiem w Piaście 20 oficjalnych spotkań, w których klub poniósł zaledwie 2 porażki. 

A co do samego meczu w Płocku... Na placu gry nie działo się zbyt wiele, jednak przyjezdni zaimponowali konsekwencją w swojej grze oraz nietypową cieszynką, wymyśloną z uwagi na urodziny strzelca jedynego gola. 

Nos trenera Marka Gołębiewskiego (Skra Częstochowa)

O efektach pracy młodego trenera drugoligowca z Częstochowy nie trzeba nikogo przekonywać. Wystarczy spojrzeć na tabelę – drużyna, która chciała przede wszystkim spokojnie się utrzymać, obecnie może już śmiało przygotowywać się do baraży o awans do I ligi. Jesienią na własnym terenie pokonała zarówno GKS Katowice, jak i Chojniczankę. Teraz dołożyła do tego wyjazdowy sukces w Chojnicach, tym cenniejszy, że gospodarze w tym sezonie u siebie jeszcze nie przegrali. Zasługa trenera tym większa, że dwie z trzech bramek zdobyli zmiennicy - Dawid Niedbała i Damian Warnecki. Ten pierwszy pojawił się na boisku już po pół godzinie, gdy trener był niezadowolony z gry, jaką prezentował młody Lucjan Klisiewicz. A przy tym trafieniu asystę zaliczył kolejny zawodnik wprowadzony do gry z ławki rezerwowych, Titas Milasius.

Zmiany nie od parady (GKS Katowice)

Zmiennicy odegrali kluczową rolę nie tylko w drugoligowym hicie w Chojnicach, ale także w pojedynku na stadionie przy Bukowej. Rafał Górak miał nosa do roszad szczególnie na 20 minut przed końcem świątecznej rywalizacji. Wówczas na boisku pojawili się Marcin Urynowicz, Krystian Sanocki oraz Dominik Kościelniak i to właśnie ta trójka, w mniejszym lub większym stopniu, przyczyniła się do jedynego trafienia "GieKSy" w rywalizacji z Olimpią Grudziądz. Szczególnie powody do zadowolenia mógł mieć jednak pierwszy z wymienionych zawodników, bowiem to on wykorzystał wrzutkę w pole karne i popisał się celną główką, a gol zapewnił mu awans na drugą pozycję (ex aequo z Piotrem Gielem) w klasyfikacji drugoligowych strzelców. Co jednak najistotniejsze, po końcowym gwizdku GKS mógł świętować zasłużony powrót na fotel lidera trzeciego poziomu rozgrywkowego. 

Wiktor Żytek, czyli pewniak do składu (GKS Tychy)

Na koniec wracamy jeszcze do wydarzeń z Wielkiego Czwartku - w końcu jeżeli zdobywasz jedyną bramkę meczu, a trafienie to daje zwycięstwo twojej drużynie w meczu o "6 punktów", to trudno nie znaleźć się w gronie wyróżnionych. Zwłaszcza, że trafienie Wiktora Żytka z końcówki pierwszej połowy będzie z pewnością konkurować o miano bramki kolejki w I lidze. I na dodatek był to debiutancki gol Żytka w barwach GKS-u Tychy. Ale najważniejsze dla samego zawodnika, jak i jego kolegów jest to, że po serii trzech słabszych meczów, w których tyszanie zainkasowali tylko jeden punkt, w końcu nastąpiło przełamanie. A 26-letni pomocnik potwierdził swoje niemałe umiejętności, zarówno w grze ofensywnej, jak i w defensywie. Zresztą trener Artur Derbin nie wyobraża sobie wyjściowego składu bez tego zawodnika - od momentu zimowego transferu do Tychów nie zagrał tylko w meczu z GKS-em Bełchatów, kiedy to pauzował za żółte kartki. 

autor: redakcja

Przeczytaj również