Operacja jedyną szansą dla Ćwielonga. „Chciałem tego uniknąć”.

08.02.2019

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że szanse Piotra Ćwielonga na powrót do wyczynowego sportu nie są takie małe. Jedna wizyta w Częstochowie, u lekarza specjalisty, mocno zredukowała nadzieje 32-letniego piłkarza. Jedyną szansą dla byłego piłkarza GKS Tychy jest zabieg.

Łukasz Sobala/Press Focus

Nadzieja pojawiła się w trakcie współpracy z fizjoterapeutą Łukaszem Kozarskim. - Nie mogę jednak powiedzieć, że z Pawłem Laryszem czy z fizjoterapeutą klubowym GKS Tychy źle się układała współpraca. Achilles jednak nie wytrzymał. Łukasz wiedział w jakiej jestem sytuacji, po rozmowie podjął się tematu. Chcemy wspólnie spróbować bym jeszcze wrócił do grania, ale już robię to bez większego ciśnienia. Przystałem na jego propozycję, robię to co on mi każe. Najważniejsza jest jednak decyzja lekarzy. Wkrótce będę wiedział więcej jak będzie wyglądać moja rehabilitacja i sprawa z Achillesem – mówił popularny Pepe jeszcze przed wizytą u specjalisty.

Teraz jednak wizyta u ortopedy wskazała, że jedyną szansą jest zabieg. - Operacji chciałem uniknąć. Nie wiem czy się jej poddam, potrzebuje kilka dni na zastanowienie, bo nie chcę przechodzić tego samego co wcześniej – mówi Piotr Ćwielong, który do tematu swojego powrotu na boiska od początku podchodził dość sceptycznie. - Jakie szanse na powrót? Żadnych. Tak jest lepiej. Przez cały ubiegły rok miałem nadzieję, a potem było wielkie rozczarowanie i problem. Rozwiązałem za porozumieniem stron umowę z GKS-em Tychy, to też mi powinno paradoksalnie pomóc. Gdy ma się pracodawcę, to też to podświadomie działa. Klub zawsze chce by piłkarz wrócił do zdrowie jak najszybciej, człowiek też sam z siebie pewne działania przyśpiesza, bo chce jak najszybciej drużynie pomóc. Może mogłem nieraz odpuścić, jednak wychodziłem na boisko. Teraz pod tym względem mam spokój – tłumaczył 32-letni piłkarz.

Pepe w temacie kontuzji Achillesa szukał wszędzie porad. – Rozmawiałem na ten temat z wieloma piłkarzami, również z Marcinem Komorowskim. Doszliśmy do wniosku, że to chyba najgorsza kontuzja dla piłkarzy. Marcin leczył się u najlepszych specjalistów na świecie, ale do piłki już nie wrócił. Lepiej już chyba zerwać więzadła, bo problemy z Achillesem są bardziej nieprzewidywalne – mówi Ćwielong, który coraz bardziej zerka poza boiska piłkarskie. - Chciałbym przy sporcie zostać. Już sześć lat temu zrobiłem UEFA A, moim celem jest jednak UEFA Pro. Teraz muszę nabierać doświadczenia. Pomagam przy kadrze rocznika 2008 w Śląskim Związku Piłki Nożnej, interesuje mnie też zarządzanie klubami. Nie tak dawno rozmawiałem z jednym z klubów na temat roli dyrektora sportowego, ale na razie nic z tego nie wyszło. Podczas gry w Niemczech podglądałem niemiecką organizację, fajnie byłoby to wykorzystać na polskim gruncie – przedstawia swoje plany Ćwielong. Do przeszłości nie chce już wracać. – To był właściwie rok bez piłki. Kontuzja położyła mnie na deski. Tym bardziej, że wcześniej ze zdrowiem nie miałem problemów. A teraz nie mogłem w żaden sposób drużynie pomóc…

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również