"Ole, ole, ole". Tak się bawi lider z Zabrza!

13.09.2020

Ole! Ole! Ole! - skandowali przy kolejnych podaniach po których piłka krążyła między piłkarzami Górnika kibice przy Roosevelta. Nie było w tym cienia przesady - zabrzanie w dobrym stylu rozprawili się dziś z Lechią Gdańsk i pozostają liderem polskiej Ekstraklasy!

Łukasz Laskowski/PressFocus

Zabrzanie w dwóch pierwszych meczach sezonu sprawdzali gotowość beniaminków do gry w elicie. Wygrali dwukrotnie, ich postawa napawała optymizmem, ale prawdziwą weryfikacją miało być dla podopiecznych trenera Marcina Brosza starcie z "otrzaskaną" w lidze Lechią Gdańsk. Tylko z trybun, wśród przeszło 10 tysięcy widzów, spotkanie oglądał Paweł Bochniewicz, który w trakcie przerwy reprezentacyjnej przeniósł się do holenderskiego Heerenveen. Okazało się, że "Górnicy" i bez swojego dotychczasowego kapitana spisali się na medal.

Już do przerwy przewaga gospodarzy nie ulegała wątpliwościom. "Trójkolorowi" oddali aż jedenaście strzałów, przy raptem czterech gdańszczan. Wspomniane liczby nie zawsze przekładały się jednak na realne zagrożenie pod bramką Dusana Kuciaka. Słowacki bramkarz pierwsze poważne problemy miał tak naprawdę dopiero w okolicach 30 minuty, gdy w kierunku jego bramki huknął Roman Prochazka. Skończyło się tylko rzutem rożnym, ale kilkadziesiąt sekund później ekipa Marcina Brosza była już na prowadzeniu. O piłkę w polu karnym walczyli Adrian Gryszkiewicz z Rafałem Pietrzakiem. Piłkarz Lechii dość przypadkowo, ale wyraźnie dotknął piłki ręką, a sędzia Daniel Stefański bez wahania wskazał na "jedenastkę". Z rzutu karnego nie pomylił się Jesus Jimenez, pewnym uderzeniem dając prowadzenie swojemu zespołowi. Przed przerwą mógł je podwyższyć jeszcze Alex Sobczyk, szansę na wyrównanie miał z kolei Conrado, który nie dał się dogonić Przemysławowi Wiśniewskiemu, a jego płaski strzał końcami palców na rzut rożny odbił Martin Chudy.

Przez 15 minut drugiej odsłony wydawało się, że przyjezdni powalczą przy Roosevelta o punkty. Nie potrafili jednak sforsować defensywy Górnika, a w 60. minucie mogli tylko podziwiać popis Bartosza Nowaka. Pomocnik Górnika przejął piłkę przed polem karnym Lechii, mijał kolejnych obrońców, finalizując "show" pewnym uderzeniem pod poprzeczkę bramki Kuciaka.  W szeregach przyjezdnych na boisku było już wówczas Łukasz Zwoliński. Napastnik Lechii próbował rozruszać ofensywne poczynania swojego zespołu, ale nie potrafił jednak znaleźć sposobu na Chudego. Tymczasem grający konsekwentnie Górnik na 10 minut przed końcem postawił kropkę nad "i". Ładnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Daniel Ściślak, strzelajac swojego pierwszego gola na ekstraklasowych boiskach. To trafienie definitywnie podcięło skrzydła drużynie trenera Piotra Stokowca, która momentami miała już problem z wyjściem z własnej połowy. 

3:0 w bramkach, 19 do 6 w oddanych strzałach, przewaga gospodarzy w posiadaniu piłki - zwycięstwo Górnika nie podlegało w niedzielę dyskusji. Podobnie jak forma, prezentowana na starcie sezonu przez 14-krotnych Mistrzów Polski. Zabrzanie są jedyną drużyną w stawce, która po trzech pierwszych kolejkach ma na koncie komplet punktów. W poniedziałek spróbuje ją gonić Zagłębie Lubin, które zmierzy się w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa. "Górnicy" za tydzień pojadą sprawdzić aktualnych Mistrzów Polski - Legię Warszawa. W obecnej dyspozycji to raczej nie oni powinni obawiać się tego spotkania.

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)

1:0 - Jesus Jimenez 34'-k
2:0 - Bartosz Nowak 60'
3:0 - Daniel Ściślak 81

Górnik: Chudy - Massouras, Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz, Janża - Prochazka (71' Kubica), Manneh, Nowak (71' Ściślak) - Sobczyk (56' Krawczyk), Jimenez. Trener: Marcin Brosz.

Lechia: Kuciak - Kobryń (46' Fila), Maloca, Kopacz, Pietrzak - Haydary (81' Vikri), Kubicki, Saief (59' Mihalik), Gajos, Conrado (46' Sopoćko) - Paixao (59' Zwoliński). Trener: Piotr Stokowiec.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Żółte kartki: Koj, Prochazka (Górnik), Sopoćko (Lechia)
Widzów: 10 270

Przeczytaj również