Ofensywne ustawienie nie pomogło. Górnik wypunktowany w Gdańsku

20.02.2021

Piłkarze zabrzańskiego Górnika nie zdołali podtrzymać dobrych nastrojów, które zapewniła ostatnia ligowa wygrana ze Stalą, gdyż w sobotni wieczór podopieczni Marcina Brosza ponieśli zasłużoną porażkę w Gdańsku. Po nawet niezłym pierwszym kwadransie gry w wykonaniu gości, w dalszych fragmentach Lechia przejęła zdecydowaną inicjatywę i ostatecznie pokonała rywala ze Śląska 2:0. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Po zanotowaniu ligowego przełamania poprzez odniesienie pierwszego zwycięstwa w nowym roku, piłkarze Górnika Zabrze zamierzali pójść za ciosem i wygrać w sobotni wieczór na stadionie gdańskiej Lechii. Ewentualne zdobycie kompletu punktów zapewniłoby podopiecznym Marcina Brosza awans na ligowe podium (przynajmniej na kilkanaście godzin), ale gospodarze chcieli zrobić wszystko, by utrudnić zadanie znajdującemu się na fali wznoszącej rywalowi. Gdańszczanie, podobnie jak wspomniany wcześniej Górnik, również w zeszłej kolejce przełamali ligową niemoc i zanotowali jednobramkową wygraną na bardzo trudnym terenie w Bełchatowie. 

Tym samym czarne chmury nad Piotrem Stokowcem nieco się oddaliły, a jego podopieczni w pierwszej połowie dzisiejszego meczu zrobili wszystko, by jeszcze bardziej umocnić pozycję swojego trenera. Co prawda inicjatywa w pierwszym kwadransie gry należała jeszcze do zabrzan, tak z biegiem czasu coraz pewniej na boisku zaczęli sobie radzić gospodarze. Efektem przejętej przez nich dominacji była sytuacja z 26. minuty, gdy Joseph Ceesay zagrał dokładną prostopadłą piłkę do Flavio Paixao, natomiast Portugalczyk wypatrzył ustawionego w okolicach 11 metra Macieja Gajosa. Pomocnik pewnym strzałem umieścił futbolówkę w niemal pustej bramce, lecz gol ten nie został początkowo uznany. 

Według sędziego Damiana Sylwestrzaka, Gajos w momencie podania miał znajdować się na pozycji spalonej, ale powtórki na wozie VAR zweryfikowały tą sytuację na korzyść gospodarzy. Tym samym Lechia ostatecznie wyszła na prowadzenie, a zdobyty gol dodał zawodnikom z województwa pomorskiego sporo animuszu. Górnik miał spory problem z przeciwstawieniem się rozpędzającemu rywalowi i mimo tego, że do pewnego momentu to przyjezdni dłużej utrzymywali się przy piłce, nic właściwie z tego nie wynikało. Dość powiedzieć, że choć Marcin Brosz zdecydował się dać szanse gry w wyjściowym składzie aż 6 usposobionym ofensywnie zawodnikom, goście zakończyli pierwszą połowię z zaledwie jednym celnym strzałem. Bartosz Nowak w 37. minucie zdecydował się na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego, ale próba ta nie sprawiła Kuciakowi żadnych problemów. 

Zabrzanie nie zdołali zatem odmienić swojego losu, a w 41. minucie dostali oni kolejny cios w postaci drugiej straconej bramki. Tym razem na listę strzelców wpisał się Flavio Paixao, który dobił strzał Josepha Ceesaya z ostrego kąta i umieścił piłkę tuż pod poprzeczką. Prowadzenie gospodarzy trzeba było uznać za dość zasłużone, a po zmianie stron obraz gry specjalnie nie ulegał zmianie.

Lechia spokojnie dyktowała warunki i kontrolowała przebieg rywalizacji, natomiast zabrzanom brakowało pewnego błysku oraz pomysłu, jak zagrozić dobrze dysponowanemu rywalowi. Przyjezdnym nie pomogły nawet trzy dokonane zmiany w przerwie i wprowadzenie do linii pomocy Krzysztofa Kubicy, Giannisa Masourasa oraz Daniela Ściślaka. Górnik wydawał się być wytrącony z rytmu, co było chociażby widać w statystyce przebiegniętych kilometrów przez oba zespoły.

Kibice w trakcie drugich 45 minut byli świadkami przede wszystkim walki w środku pola, ale jeżeli ktoś był już bliższy zmiany wyniku, byli to raczej podopieczni trenera Stokowca. Swoją szansę na zdobycie upragnionej bramki miał m.in. aktywny Joseph Ceesay, jednak Szwed w 65. minucie zanotował wręcz kuriozalne pudło. Skrzydłowy zdołał jeszcze dopaść do futbolówki, zagranej fałszem przez Paixao z lewej flanki, ale będąc oddalonym od linii bramkowej o około trzy metry, posłał piłkę obok lewego słupka.

Ostatecznie jednak gdańszczanie nie wypuścili cennego prowadzenia z rąk, dzięki czemu odnieśli oni drugą ligową wygraną z rzędu i doskoczyli do czwartego Górnika na odległość jednego punktu. 

Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 2:0 (2:0)

1:0 - Maciej Gajos 26’

2:0 - Flavio Paixão 41’ 

Składy:

Lechia: Kuciak - Pietrzak, Tobers, Nalepa (90+1’ Maloca), Kopacz - Saief (84’ Fila), Gajos, Kubicki (90+1’ Żukowski), Biegański, Ceesay (70’ Conrado) - Paixao. Trener: Piotr Stokowiec

Górnik: Chudy - Gryszkiewicz, Wiśniewski, Evangelou - Janza, Jimenez, Manneh (82’ Prochazka), Nowak (46’ Ściślak), Wojtuszek (46’ Masouras) - Boakye, Krawczyk (46’ Kubica). Trener: Marcin Brosz 

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław)

Żółte kartki: Saief, Kopacz (Lechia)

 

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również