Nieudane zakończenie dobrej jesieni. Górnik ukarany za nieskuteczność

20.12.2020

W ostatnim meczu PKO Ekstraklasy w 2020 roku, piłkarze Górnika Zabrze przegrali w Białymstoku z Jagiellonią 0:1, choć przebieg rywalizacji wskazywał na większą dominację zespołu przyjezdnego. Tym samym podopieczni Marcina Brosza przegrali drugi ligowy mecz z rzędu i ostatecznie zakończyli tegoroczne zmagania na piątej pozycji.

Łukasz Sobala/PressFocus

Już przed pierwszym gwizdkiem niedzielnego spotkania z Jagiellonią Białystok, piłkarze Górnika Zabrze mieli już pełną świadomość, że nawet zwycięstwo nie zapewni im spędzenia zimowej przerwy na ekstraklasowym podium. Podopieczni Marcina Brosza zamierzali jednak zakończyć udany dla siebie rok w dobrym stylu, a przy okazji zmazać plamę z ostatniej wpadki na swoim stadionie z Cracovią. Po pierwszej połowie naprawdę mogło się wydawać, że goście zdołają dopiąć swego, a potwierdzeniem tego były chociażby znacznie częściej tworzone sytuacje bramkowe. 

Młodziutki Xavier Dziekoński miał w niedzielny wieczór naprawdę sporo pracy, m.in. przy bardzo mocnym uderzeniu Bartosza Nowaka z okolic 8 metra. Bramkarz, podobnie jak cała Jagiellonia, mogła również w niektórych sytuacjach mówić o sporym szczęściu, bo gdyby nie brak skuteczności po stronie rywala, wynik 0:0 na pewno uległby zmianie. Mocno w brodę mógł sobie pluć chociażby Jesus Jimenez, który z 22. minucie otrzymał znakomite prostopadłe podanie, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam i w kluczowym momencie posłał piłkę obok lewego słupka.

Przewaga zabrzan w pierwszej połowie nie podlegała dyskusji, natomiast po stronie gospodarzy widać było spory chaos w grze, dużą bierność na skrzydłach oraz brak pomysłu na przenoszenie ciężaru gry na połowę rywala. Również początek drugiej połowy potwierdził to, jaka drużyna długo posiadała inicjatywę na murawie - w końcu już trzynaście sekund po wznowieniu gry przez sędziego Daniela Stefańskiego, bardzo szybką kontrę przeprowadził Alex Sobczyk. Po długim rajdzie i wbiegnięciu w pole karne „Jagi”, austriacki napastnik oddał mocny płaski strzał, z którym jednak poradził sobie dobrze dysponowany Dziekoński.

Gdy mogło się wydawać, że nieskuteczni dotychczas zabrzanie w końcu przełamią swoją nieskuteczność, sprawdziło się bardzo dobrze znane powiedzenie: „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. W końcu w 52. minucie długie podanie z głębi pola otrzymał Jesus Imaz, który wykorzystał złe ustawienie defensywy Górnika oraz niepewne wyjście Martina Chudego i ostatecznie umieścił futbolówkę w pustej bramce. 

Od tego momentu na placu gry obserwowaliśmy dość wyrównaną walkę, podczas której oba zespoły miały jeszcze okazje na zmianę swojego losu. Piłkę w siatce umieścił nawet Piotr Krawczyk (wykorzystując bardzo dokładne prostopadłe podanie ze strony Bartosza Nowaka), ale z racji pozycji spalonej napastnika gol ten nie został uznany. Chwilę później z dobrej strony pokazali się jeszcze gospodarze, ale Martin Chudy popisał się świetnymi interwencjami zarówno przy próbie Jakova Puljicia z narożnika pola karnego, jak i przy mocnym płaskim strzale Litwina Fedora Cernycha.

Mimo dokonanych pięciu zmian w linii pomocy oraz w ataku, Górnik nie zdołał już odrobić powstałych strat i tym samym poniósł drugą ligową porażkę z rzędu. 

Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 1:0 (0:0)

1:0 - Jesus Imaz 52’

Składy: 

Jagiellonia: Dziekoński - Wdowik, Runje, Tiru, Olszewski - Romanczuk, Pospisil - Cernych (80’ Borysiuk), Imaz, Makuszewski (80’ Bida) - Puljić (90’ Twardek). Trener: Bogdan Zając

Górnik: Chudy - Gryszkiewicz, Wiśniewski, Koj - Janza (84’ Rostkowski), Nowak, Prochazka (62’ Manneh), Ściślak (62’ Wojtuszek), Massouras (71’ Kubica) - Jimenez, Sobczyk (62’ Krawczyk). Trener: Marcin Brosz

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz) 

Żółte kartki: Cernych, Romanczuk, Bida (Jagiellonia) - Jimenez (Górnik)

Widzów: bez publiczności 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również