Nieudane "nowe rozdanie". Tyszanie ulegli beniaminkowi

27.07.2019

Nie na takie rozpoczęcie rozgrywek z pewnością liczyli piłkarze i kibice GKS-u Tychy. W pierwszej kolejce podopieczni Ryszarda Tarasiewicza ulegli na wyjeździe beniaminkowi rozgrywek, Radomiakowi Radom 1:2. Jedyną bramkę dla tyskiej ekipy zdobył niezawodny Łukasz Grzeszczyk. który skutecznie wykorzystał rzut karny. 

Łukasz Sobala/PressFocus

„Nowe rozdanie” - pod takim hasłem do inauguracji sezonu 2019/2020 przystąpili piłkarze GKS-u Tychy. W końcu w ostatnim czasie przy Edukacji doszło do szeregu zmian, zarówno w pionie sportowym, jak i w samej kadrze drużyny. Wczoraj zespół z Tychów zyskał bowiem nowego prezesa, a także dwóch zawodników (Bartosza Szeligę i Łukasza Monetę), mogących wzmocnić rywalizacje w bocznych sektorach boiska. Poza tymi ruchami, lato w GKS-ie należało raczej do spokojnych. Klubowi udało się przedłużyć współpracę z trenerem Tarasiewiczem oraz kilkoma kluczowymi piłkarzami, a także pozyskał dwóch doświadczonych zawodników zza granicy - znanego z występów w Górniku Zabrze Kena Kallaste oraz Chorwata Dario Kristo. Po stronie strat można było z kolei zapisać odejście dwóch podstawowych bocznych obrońców, Dawida Abramowicza i Mateusza Grzybka. Co ciekawe, pierwszy z wymienionych defensorów zasilił szeregi Radomiaka, czyli sobotniego rywala tyszan.

Przed ligową inauguracją w Radomiu podopieczni Ryszarda Tarasiewicza byli uznawani za faworyta wyjazdowego pojedynku Trudno się dziwić, skoro tyszanie są wymieniani w ścisłym gronie kandydatów do awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Gospodarze nie zamierzali jednak Ślązakom ułatwiać zadania – w końcu Radomiak wrócił na zaplecze Ekstraklasy po 13 latach przerwy, a historia ostatnich pojedynków obu drużyn przemawiała za beniaminkiem. W końcu w sezonie 2015/2016, jeszcze na szczeblu drugiej ligi, Radomiak odniósł nad tyszanami dwa zwycięstwa w stosunku 1:0.

W składzie GKS-u na pierwszy ligowy mecz można było znaleźć kilka niespodzianek. Jedną z nich z pewnością była obecność na prawym skrzydle Dominika Połapa. 19-latek bardzo dobrze spisywał się w letnim okresie przygotowawczym, dzięki czemu zasłużył sobie na możliwość debiutu na szczeblu pierwszej ligi. Poza zdolnym skrzydłowym, w „11” tyszan można było odnaleźć m.in. dwie nowe twarze w postaci Kallaste i Kristo. 

Od początku spotkania nieco lepsze wrażenie sprawiali tyszanie i to oni częściej pojawiali się na połowie przeciwnika. Goście sprawiali głównie zagrożenie po wykonywanych przez Łukasza Grzeszczyka stałych fragmentach gry. Po jednym z rzutów wolnych wydawało się, że piłka trafiła w obramowanie bramki, ale powtórki pokazały, że to Artur Haluch sparował piłkę poza boisko. Właśnie bramkarz Radomiaka był jedną z najważniejszych postaci w pierwszej połowie – oprócz uderzenia kapitana GKS-u, golkiper zdołał również poradzić sobie z groźnym uderzeniem Mateusza Piątkowskiego z główki. 

Znacznie lepszą skutecznością w ofensywie wykazali się za to gospodarze i to właśnie im udało się otworzyć wynik sobotniego spotkania. Akcja bramkowa zaczęła się od prostej straty Sebastiana Stebleckiego, a po rozegraniu kilku podań piłka znalazła się pod nogami Damiana Jakubika. Boczny defensor czym prędzej wgrał futbolówkę w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się Damian Nowak. Napastnik wykorzystał bierność i złe ustawienie Marcina Biernata i sprytnym strzałem zdobył pierwszego gola dla swojej drużyny. Poza wspomnianymi wcześniej akcjami GKS-u oraz golem na 1:0, oba zespoły nie stworzyły sobie dużej ilości klarownych sytuacji. Dodatkowo piłkarze popełniali sporo błędów technicznych oraz notowali sporo strat.

Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy, nad stadionem w Radomiu zaczęło obficie padać. Ulewa nie spowodowała jednak zakończenia emocji przy Narutowicza - wręcz przeciwnie, na placu gry działo się jeszcze więcej, a goście zwietrzyli swoje szanse na wyrównanie. Starania podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza przyniosły skutek w 65. minucie. Wówczas Łukasz Grzeszczyk został sfaulowany w polu karnym przez Meika Karwota, a jedenastkę bardzo pewnym strzałem wykorzystał sam poszkodowany. Tyszanom nie udało się jednak pójść za ciosem, a ich radość ze zdobytego gola trwała zaledwie 5 minut. Radomiakowi udało się bowiem ponownie wyjść na prowadzenie, a w rolę strzelca wcielił się tym razem Meik Karwot. Pomocnik zrehabilitował się za sprokurowanego chwilę wcześniej karnego, dobijając odbite przez Jałochę uderzenie Rafała Makowskiego.

Wynik 2:1 utrzymał się do końca spotkania, choć jeżeli ktoś był już bliższy zmiany rezultatu, to z pewnością byli to gospodarze. Tym samym tyszanie rozpoczęli nowe rozgrywki od falstartu, a szansy na przełamanie będą musieli poszukać w kolejnym meczu wyjazdowym. W drugiej kolejce podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zmierzą się w małych śląskich derbach z GKS-em Jastrzębie. 

Radomiak Radom – GKS Tychy 2:1 (1:0)
1:0 – Damian Nowak 16'
1:1 – Łukasz Grzeszczyk 65' (k.)
2:1 – Meik Karwot 70' 

Składy:
Radomiak:
Haluch – Abramowicz, Cichocki, Pietrzyk, Jakubik – Michalski (78' Mikita), Makowski, Kaput, Karwot, Leandro (90+1' Banasiak) – Nowak (62' Górski). Trener: Dariusz Banasik
GKS: Jałocha – Kallaste, Kowalczyk (56. J. Piątek), Biernat, Mańka – Daniel, Kristo – Steblecki (85' Kasprzyk), Grzeszczyk, Połap (46' K. Piątek) – Piątkowski. Trener: Ryszard Tarasiewicz

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław)
Żółte kartki: Leandro (Radomiak) – Połap, Biernat, Kallaste, Grzeszczyk (GKS)

Widzów: 4030

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również