Niemoc tyszan pod bramką rywali. „Nasza praca zaprocentuje”

13.04.2021

Po bardzo dobrym starcie w rundzie wiosennej, w Tychach zaczęto nawet mówić o bezpośrednim awansie do Ekstraklasy. Oczywiście, GKS dalej nadal ma na to realne szanse, bo traci do drugiego miejsca zaledwie cztery punkty, ale taki stan rzeczy to dzisiaj bardziej zasługa rywali tyszan, aniżeli efekt gry piłkarzy trenera Artura Derbina. - Potknęliśmy się, ale walczymy dalej – mówił po meczu w Kielcach trener "Trójkolorowych".

Łukasz Sobala/ PressFocus

Dla GKS-u Tychy rok 2021 rozpoczął się fantastycznie. Wyjazdowa wygrana w Łodzi w meczu z jednym z faworytów pierwszej ligi, dodatkowo poparta bardzo dobrą grą i bramką debiutanta Kamila Kargulewicza. W dwóch kolejnych spotkaniach tyszanie również zainkasowali komplet punktów. Nic więc dziwnego, że po tak udanym starcie w Tychach nie tylko patrzono na strefę barażową, ale liczono także dystans do czołowej dwójki. - Jesteśmy zespołem, który jest w stanie powalczyć o drugie miejsce – mówiono nawet w obozie klubu z Edukacji.

Po trzech meczach tyszanie mieli na koncie komplet „oczek” i bilans bramkowy 8:2. Od połowy kwietnia w śląskiej ekipie zaczęło się coś jednak psuć. Porażkę z Sandecją Nowy Sącz, która w tym roku spisuje się wręcz rewelacyjnie, jeszcze można delikatnie tłumaczyć, ale tylko dwa punkty zdobyte w meczach z walczącymi o utrzymanie zespołami z Rzeszowa i Bełchatowa, to z pewnością nie jest wynik, którym GKS może się chwalić.

Wydawało się, że domowa wygrana z Arką Gdynia, po dramatycznym momentami spotkaniu, pozwoli gospodarzom wrócić na odpowiednie tory, ale w minioną sobotę GKS Tychy w Kielcach znowu nie przypominał drużyny z początku tego roku. - Żal straconej bramki w kuriozalny sposób i przegranego spotkania. Ale my za mało zrobiliśmy, jeżeli chodzi o kreowanie sytuacji w pierwszej połowie. Nie zaadaptowaliśmy się chyba najlepiej do warunków meczu. Ale pretensje możemy mieć tylko do siebie. Nie byliśmy w stanie zdobyć bramki. Walczymy dalej – mówił po meczu w Kielcach trener tyszan, Artur Derbin.

Ostatnie słowa trenera akcentują największy obecnie problem omawianej drużyny. GKS w czterech ostatnich spotkaniach zdobył zaledwie jedną bramkę, a jej autorem był defensywny pomocnik Wiktor Żytek. W Kielcach najbliżej strzelenia gola dla pierwszoligowca byli wspomniany Żytek oraz... środkowy defensor tyszan, Łukasz Sołowiej. - Szacunek ogromny dla bramkarza Korony, że w pierwszej sytuacji wybronił. Dużo pracujemy nad stałymi fragmentami gry, by bezpośrednio po rzucie rożnym zdobyć bramkę. Ale chyba jakieś fatum nad nami czuwa. Jestem głęboko przekonany, że ta praca zaprocentuje z czasem i piłka do siatki w końcu wpadnie. A przy mojej drugiej sytuacji miałem mętlik w głowie. Chciałem uderzać pierwotnie, miałem także podpowiedzi, by podawać... Burza mózgów i finalnie wyszło słabo... - przyznaje defensor GKS-u Tychy.

Najwięcej bramek dla "Trójkolorowych" w tym sezonie zdobyli Szymon Lewicki i Bartosz Biel - po sześć. To najsłabszy wynik z wszystkich drużyn walczących o awans. Ale w ostatnich tygodniach tyszan musi martwić także to, że nie stwarzają sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych. - W Kielcach chcieliśmy budować akcje od piątego metra, ale było dużo niedokładności, niewymuszonych podań. Korona nas dobrze czytała, dobrze grała. Obudziliśmy się po straconej bramce, dopiero wtedy zaczęliśmy grać to, co sobie zakładaliśmy. Pierwsza połowa jeżeli chodzi o budowanie akcji, kreowanie, finalizowanie sytuacji była słaba. Tej jakości nie było. Byliśmy spięci. Budujące jest to, że w końcówce zmusiliśmy rywali do gry w defensywie. Szkoda jednak, że nic nie wpadło – mówi Sołowiej.

Problemem tyszan stała się nie tylko słaba skuteczność w ostatnich tygodniach, ale także gorzej spisująca się defensywa. Co prawda GKS w pięciu ostatnich meczach stracił tylko trzy bramki, jednak trafienia te decydowały o porażkach. - Jeżeli chce się wygrywać spotkania, to trzeba gole strzelać, budować składne akcje. Tak jak zagraliśmy z Koroną po straconej bramce – tak Sołowiej zaakcentował główne problemy tyszan w ostatnich tygodniach.

autor: TD

Przeczytaj również