Górnik Zabrze prowadził z Lechem Poznań już dwoma bramkami, ale w drugiej połowie dał się dogonić Lechowi Poznań. Świetnie do wyjściowej "11" wrócił Szymon Żurkowski, który strzelił kapitalnego gola. "Trójkolorowi" nie wygrali ósmego spotkania z rzędu w Lotto Ekstraklasie.
Nie pomógł nawet fenomenalny Żurkowski. Seria trwa
05.10.2018
W wyjściowym składzie Górnika Zabrze znalazł się Maciej Ambrosiewicz, który podobnie jak to miało miejsce w spotkaniu z Unią Hrubieszów w Pucharze Polski, zastąpił Szymona Matuszka. Najważniejszą informacją jest jednak powrót do wyjściowego składu Szymona Żurkowskiego. Ten mecz pokazał, ile ten piłkarz znaczy dla "Trójkolorowych".
Gospodarze odważnie zaczęli spotkanie i szybko objęli prowadzenie. Po wykopie Tomasza Loski piłkę głową zgrał atakowany Rafał Janicki. W efekcie futbolówkę przejął Jesus Jimenez, który uderzeniem po ziemi strzelił swojego pierwszego gola dla Górnika w lidze. Widać było, ile dało Hiszpanowi przełamanie w pucharowym starciu. Lech grał słabo, nieporadnie i dopiero w ostatnim kwadransie gry zaczął zagrażać gospodarzom, którzy jednak dowieźli prowadzenie do przerwy.
A po przerwie ze znakomitej strony pokazał się Żurkowski, który na początku drugiej połowy fenomenalnie przymierzył z dystansu w "okienko" bramki Lecha Poznań. Goście odpowiedzieli bardzo szybko i kontaktowego gola zdobyli... po dośrodkowaniu. W pole karne zagrał Pedro Tiba, głową chciał uderzyć Christian Gytkjaer, ale nie trafił w piłkę, która jednak i tak wpadła do siatki. Pierwszego ligowego gola dla Górnika mógł mieć też Kamil Zapolnik, ale jego uderzenie głową obronił Matus Putnocky.
Gola strzelił za to Lech, który wykorzystał serię błędów zabrzan. Ograć się dał Przemysław Wiśniewski, źle piłkę wybił Dani Suarez, nie popisał się też Paweł Bochniewicz. Z tego wszystkiego skorzystał Wołodymyr Kostewycz. Wydawało się, że Górnik jest blisko pierwszej wygranej w tym sezonie na własnym stadionie i przerwania passy siedmiu spotkań bez zwycięstwa, ale błędy w obronie znów przekreśliły szanse na zwycięstwo.
Górnik miał sporą szansę, by wyprzedzić kilku rywali, ale znów będzie musiał patrzyć za siebie, czy przypadkiem zaraz nie wyląduje w strefie spadkowej...
Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:2 (1:0)
1:0 - Jimenez, 7'
2:0 - Żurkowski, 49'
2:1 - Tiba, 55'
2:2 - Kostewycz, 78'
Górnik: Loska - Wiśniewski (83' Michalski), Suarez, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Smuga (64' Nowak), Ambrosiewicz, Żurkowski, Jimenez - Zapolnik (72' Matuszek), Angulo. Trener: Marcin Brosz.
Lech: Putnocky - Wasielewski (57' De Marco), Janicki, Rogne, Kostewycz - Makuszewski, Radut (70' Gajos), Tiba, Jóźwiak (59' Jevtić) - Amaral, Gytkjaer. Trener: Ivan Djurdjević.
Żółte kartki: Smuga, Angulo - Wasielewski, Rogne, Gytkjaer, Michalski.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Gospodarze odważnie zaczęli spotkanie i szybko objęli prowadzenie. Po wykopie Tomasza Loski piłkę głową zgrał atakowany Rafał Janicki. W efekcie futbolówkę przejął Jesus Jimenez, który uderzeniem po ziemi strzelił swojego pierwszego gola dla Górnika w lidze. Widać było, ile dało Hiszpanowi przełamanie w pucharowym starciu. Lech grał słabo, nieporadnie i dopiero w ostatnim kwadransie gry zaczął zagrażać gospodarzom, którzy jednak dowieźli prowadzenie do przerwy.
A po przerwie ze znakomitej strony pokazał się Żurkowski, który na początku drugiej połowy fenomenalnie przymierzył z dystansu w "okienko" bramki Lecha Poznań. Goście odpowiedzieli bardzo szybko i kontaktowego gola zdobyli... po dośrodkowaniu. W pole karne zagrał Pedro Tiba, głową chciał uderzyć Christian Gytkjaer, ale nie trafił w piłkę, która jednak i tak wpadła do siatki. Pierwszego ligowego gola dla Górnika mógł mieć też Kamil Zapolnik, ale jego uderzenie głową obronił Matus Putnocky.
Gola strzelił za to Lech, który wykorzystał serię błędów zabrzan. Ograć się dał Przemysław Wiśniewski, źle piłkę wybił Dani Suarez, nie popisał się też Paweł Bochniewicz. Z tego wszystkiego skorzystał Wołodymyr Kostewycz. Wydawało się, że Górnik jest blisko pierwszej wygranej w tym sezonie na własnym stadionie i przerwania passy siedmiu spotkań bez zwycięstwa, ale błędy w obronie znów przekreśliły szanse na zwycięstwo.
Górnik miał sporą szansę, by wyprzedzić kilku rywali, ale znów będzie musiał patrzyć za siebie, czy przypadkiem zaraz nie wyląduje w strefie spadkowej...
Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:2 (1:0)
1:0 - Jimenez, 7'
2:0 - Żurkowski, 49'
2:1 - Tiba, 55'
2:2 - Kostewycz, 78'
Górnik: Loska - Wiśniewski (83' Michalski), Suarez, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Smuga (64' Nowak), Ambrosiewicz, Żurkowski, Jimenez - Zapolnik (72' Matuszek), Angulo. Trener: Marcin Brosz.
Lech: Putnocky - Wasielewski (57' De Marco), Janicki, Rogne, Kostewycz - Makuszewski, Radut (70' Gajos), Tiba, Jóźwiak (59' Jevtić) - Amaral, Gytkjaer. Trener: Ivan Djurdjević.
Żółte kartki: Smuga, Angulo - Wasielewski, Rogne, Gytkjaer, Michalski.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Polecane
Ekstraklasa
Przeczytaj również
07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów