Nastrzelali jak za dawnych lat! Na taką wygraną czekali przeszło dwie dekady

02.12.2018

- Wrócili zawodnicy, którzy borykali się z kontuzjami, mogliśmy wystawić skład zbliżony do tego, którym graliśmy w poprzednich rozgrywkach. I to było widać - cieszył się po sobotnim spotkaniu w Płocku trener Górnika, Marcin Brosz. Jego zespół wygrywając na wyjeździe różnicą czterech goli dokonał wyczynu, jaki nie zdarzył się zabrzanom od przeszło dwóch dekad!

Łukasz Laskowski/Press Focus

Ostatni raz Górnik równie efektownie wygrał w gościach przeszło 20 lat temu! 25 kwietnia 1998 roku drużyna trenera Jana Żurka rozbiła w Częstochowie spadający z ligi Raków. O tym jak dawno to było mogą świadczyć nie tylko nazwiska strzelców goli - Michał Probierz, Dariusz Dźwigała i dwa razy Marcin Kuźba - ale i kilku graczy, którzy znaleźli się wtedy na boisku. W barwach zabrzan choćby Andrzej Orzeszek, czy Jan Urban, w barwach Rakowa na przykład obecny trener bramkarzy 14-krotnych Mistrzów Polski, Marek Matuszek. - Cieszymy się z wyniku. Zarówno z tego, że zagraliśmy na zero z tyłu i z tego, że sami zdobyliśmy aż 4 gole. Nie jest prostą rzeczą trafiać w bramkę Wisły, co pokazały jej wcześniejsze mecz - przyznawał po starciu z Wisłą Płock trener Marcin Brosz.

Jednym z bohaterów meczu z Wisłą był sprowadzony na minuty przed zamknięciem okienka transferowego z tyskiego GKS-u Kamil Zapolnik. To on otworzył rezultat i był w pierwszej połowie zawodnikiem, którego postawa pozwalała wierzyć, ze "Górników" stać na wywiezienie kompletu punktów z Płocka. - Cieszę się, że nasza praca nie poszła na marne, bo na treningach ćwiczyliśmy podobne schematy. Ten gol był dla zespołu sygnałem, że dobrze gramy w piłkę i możemy wygrać w Płocku. Odkąd jestem w zespole to był najlepiej rozegrany przez nas mecz pod względem taktycznym - cieszył się po meczu Zapolnik, który w dziesiątym ligowym meczu w barwach Górnika zdobył swojego pierwszego gola. Dwa trafienia dołożył Igor Angulo, a jedno Marcin Urynowicz.

Równie cenne co strzelone gole było dla zabrzan czyste konto po stronie strat. Ostatnie trzy mecze podopiecznych trenera Marcina Brosza to aż 10 piłek w siatce Tomasza Loski, który tym razem zachował czyste konto. - Po meczu w Kielcach wszyscy mieliśmy lekcję do odrobienia. Popełnialiśmy proste błędy w grze defensywnej, myślę o nas wszystkich, ze mną na czele. Nad poprawą tego pracowaliśmy w tygodniu najwięcej, bo przecież Górnik strzelał ostatnio gole. Dwa Śląskowi, dwa Koronie, a jednak w tych meczach zdobyliśmy tylko punkt. Trzy ostatnie mecze to było dziesięć straconych bramek. Tak nie da się wygrywać. Dlatego moja radość jest dziś podwójna. Raz – z wygranej, dwa – z konsekwencji gry obronnej i tego, że nie puściłem bramki - mówił w pomeczowej rozmowie z reporterem stacji Canal+ golkiper Górnika.

Efektowne zwycięstwo cieszy, ale przy Roosevelta wiedzą, że nie ma sensu popadać w hurraoptymizm. Sytuacja w tabeli wciąż jest trudna - zabrzanie nad strefą spadkową mają raptem punkt przewagi i to tylko dlatego, że swojego meczu w 17. serii gier nie rozegrali jeszcze piłkarze Cracovii. Ważne będą więc najbliższe spotkania, w których "Górnicy" podejmą Miedź Legnica, a później Arkę Gdynia. - Nie możemy popaść w samozachwyt. Czeka nas teraz ciężki mecz w Pucharze Polski, później dwa ligowe spotkania na swoim boisku. Trzeba w nich zrobić komplet punktów - zapowiada Kamil Zapolnik, przepytywany w sobotę przez klubową telewizję zabrzan.

autor: ŁM

Przeczytaj również