Los trenerów ROW-u wyjaśniony. "Sztab został zawieszony, nie odwołany"

03.11.2018

Już jutro piłkarze ROW-u 1964 Rybnik zagrają bardzo ważny mecz w Pruszkowie i powalczą o to, by rundy jesiennej nie zakończyć w strefie spadkowej. We wspomnianym spotkaniu drużynę poprowadzi tymczasowy szkoleniowiec, Mateusz Kurc, a jeden z członków dotychczasowego duetu trenerskigo, Dariusz Siekliński, pożegnał się ze swoim stanowiskiem. 

Łukasz Laskowski/PressFocus

Błędy sędziego zakończyły dobrą serię?

Obecny sezon jest dla piłkarzy ROW-u głównie pasmem rozczarowań. Rybniczanie w ostatnich tygodniach spisują się wyjątkowo nierówno, a w decydujących momentach często brakuje im szczęścia i wyczucia pod polem karnym przeciwnika. - Niestety, ale cztery ostatnie mecze ułożyły się nam wyjątkowo źle. W Bełchatowie strzeliliśmy gola na 1:1 w 80. minucie, a piłka najpierw odbiła się dwukrotnie od poprzeczki, a później metr za linią bramkową. Sędzia nie uznał jednak tego gola i puścił grę dalej. Po meczu arbiter przyszedł do nas i powiedział, że popełnił błąd, a materiał wideo potwierdził, że zdobyliśmy prawidłowego gola. Gdyby udało nam się wywieźć punkt z Bełchatowa, podtrzymalibyśmy naszą serię 8 meczów bez porażki. Potem graliśmy mecz z Olimpią, w którym już po 30 minutach mogliśmy wysoko prowadzić, ale piłka wpadła do bramki dopiero po czwartej setce. Goście z kolei w 37. minucie wjechali z piłką w pole karne, a sędzia postanowił podyktować dla nich rzut karny. I po raz drugi z rzędu arbiter po meczu, po analizie wideo, wszedł i przeprosił za popełniony błąd. Po tych sytuacjach było widać po chłopakach, że ich morale są dużo gorsze – w końcu straciliśmy 4 punkty nie po naszych błędach. Oczywiście, nie chce wszystkiego zwalać na postawę sędziów, bo każdemu zdarza się gorszy dzień. Straciliśmy jednak serie bez porażki, na którą pracowaliśmy 2 miesiące. Piłka jest brutalna, bo jak nie strzelasz to dostajesz i ten sezon nam to w pełni uświadamia – przyznaje w rozmowie z naszym portalem Roland Buchała, były piłkarz oraz trener drugoligowca.

Za potwierdzenie nierównej formy drugoligowca mogą służyć właśnie ostatnie derby z Rozwojem Katowice. Powiedzieć, że obramowanie bramki nie było w tym meczu sprzymierzeńcem gospodarzy, to jakby nic nie powiedzieć. Podopieczni Rolanda Buchały i Dariusza Sieklińskiego zdominowali bowiem przeciwnika w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła, a do przerwy aż czterokrotnie obili słupek bądź poprzeczkę bramki Bartosza Solińskiego. Rybniczanie zapłacili jednak sporą cenę za swoją nieskuteczność, gdyż ostatecznie ulegli Rozwojowi 0:2, który zrobił najlepszy użytek z dwóch przeprowadzonych kontr w końcówce. - Widać było, że drużyna zaczyna łapać swój styl, a nowi piłkarze wkomponowali się w zespół i zaczynają odgrywać coraz większą rolę. Fizyczne wyglądamy bardzo dobrze, do tego staramy się grać piłką i tworzymy sobie dużo okazji bramkowych. Można znaleźć dużo plusów. Ten mecz z Rozwojem mógł być ukoronowaniem naszej pracy i pozytywnym kopem na najbliższe pięć kolejek. Musimy się jednak pogodzić z zaistniałą sytuacją – dodał 34-latek.


Mało tracą, ale jeszcze mniej strzelają 

Po derbowej porażce ROW spadł po blisko 2 miesiącach przerwy do strefy spadkowej. Choć jego strata do zespołów środka tabeli nie jest duża (ósmy Znicz Pruszków ma bowiem tylko pięć punktów przewagi), na ten moment to drużyna z Rybnika ma na swoim koncie najmniej ligowych zwycięstw.. W zeszłym sezonie strzelaliśmy dużo, a traciliśmy jeszcze więcej. Latem skupiliśmy się na poprawie gry defensywnej i teraz mamy na swoim koncie piątą najmniejszą ilość straconych goli (18). Odwróciła się jednak nasza sytuacja w kontekście bramek strzelanych, choć mamy bardzo ofensywne ustawienie. Nie zwalamy wszystkiego na napastników, bo sytuacje tworzą sobie nawet obrońcy po stałych fragmentach gry. Nasza nieskuteczność spowodowała to, że jesteśmy w tym miejscu gdzie jesteśmy. Bo według mnie stworzył się tutaj naprawdę fajny kolektyw, który zasługuje na to, by znajdować się co najmniej z cztery, pięć pozycji wyżej. Ścisk w tabeli jest jednak niesamowity, ale jestem pewny, że zespół zrobi wszystko, by jak najszybciej wyskoczyć ze strefy spadkowej – powiedział Buchała.

Obecnie punktowanie jest niemal konieczne, bowiem coraz lepiej na drugoligowych boiskach poczynają sobie dotychczasowi outsiderzy. Po minionej kolejce ze strefy spadkowej wyskoczyła bowiem Skra Częstochowa (choć w pierwszych sześciu meczach nie zdobyła żadnego punktu), a punkty zaczęły również zdobywać drużyny Rozwoju Katowice czy Olimpii Elbląg. - Czas na nas, żeby punktować. My mamy problem, że nie potrafimy wygrać dwóch meczy z rzędu w tej rundzie. Bonus sześciu punktów powoduje, że łapie się oddech, nawet w tej bardzo ściśniętej stawce. W tej lidze każdy z każdym może wygrać. Życzę chłopakom, by to im udało się złapać dobrą serię, która da im spokojną zimę.

Sztab został zawieszony, a odszedł jedynie Siekliński

Wspomniany mecz z Rozwojem wywołał ogromną rewolucję na ławce trenerskiej ROW-u. Działacze klubu, niemal od razu po derbowej porażce, postanowili odwołać cały sztab szkoleniowy, na czele z Rolandem Buchałą oraz Dariuszem Sieklińskim. Zarząd klubu długo powstrzymywał się od dalszych konkretnych decyzji. Choć ROW informował na swojej stronie internetowej, że: „Decyzja o dalszych ruchach w sztabie szkoleniowym zostanie podjęta w najbliższych dniach”, do dziś nie było znane nazwisko trenera, który zastąpi wspomniany duet. - Sztab został chwilowo zawieszony, a nie całkowicie odwołany w swoich obowiązkach. Jedynie kontrakt z trenerem Sieklińskim został rozwiązany za porozumieniem stron. Z zespołem cały czas pracuje Mateusz Kurc oraz Daniel Pawłowski i to oni poprowadzą klub w najbliższym meczu ze Zniczem. Wszystko wskazuje na to, że moja praca tutaj, która trwa już blisko 4 lata, będzie dalej kontynuowana. Mamy ustaloną z zarządem wizję i filozofię klubu i staramy się systematycznie nią podążać – mówi 34-letni trener. 

Przygoda Buchały z ławką trenerską ROW-u rozpoczęła się w lipcu 2015 roku, gdy były napastnik został włączony do nowoutworzonego sztabu szkoleniowego przez Dietmara Brehmera. - Później zachowałem stanowisko asystenta u Piotra Piekarczyka, a w duecie współpracowałem z Markiem Koniarkiem oraz ostatnio z Dariuszem Sieklińskim. Pierwszym trenerem byłem jedynie w momencie, gdy zwolniony został trener Piekarczyk, a prezes poprosił mnie o to, bym poprowadził zespół w trzech meczach, a później do końca rundy jesiennej sezonu 2017/2018. Na swoje nazwisko pracowałem zatem tylko kilka miesięcy. Przez te 4 lata udało się jednak wypromować wielu młodych zawodników i zarobiliśmy kilkaset tysięcy złotych dzięki Pro Junior System. Nasi najzdolniejsi piłkarze grają już regularnie na poziomie pierwszej ligi – Dawid Gojny w GKS-ie Jastrzębie, Sebastian Musiolik w Rakowie Częstochowa, Dawid Kalisz, który ostatnio przeszedł do Bruk-Betu Niecieczam, a także reprezentant Polski U-20 i zawodnik Zagłębia Lubin, Bartosz Slisz. O kolejnych piłkarzy już też są zapytania (m.in. o Michała Rostkowskiego czy Wiktora Piejaka – dodaje szkoleniowiec. 

"Czuje się doceniany w Rybniku"

Na razie kontrakt Buchały z rybnickim klubem obowiązuje do czerwca przyszłego roku. - Gdybym miał papier UEFA PRO, mógłbym pracować na swoje nazwisko, niestety ciężko się dostać na ten prestiżowy kurs i z moimi obecnymi uprawnieniami mogę prowadzić maksymalnie zespół na poziomie trzeciej ligi. Na razie czuje się doceniany w Rybniku i zamierzam jak najlepiej wypełnić obowiązujący mnie kontrakt do czerwca. Jeżeli zostanę, a dodatkowo klub zatrudni kogoś na stanowisko pierwszego trenera, to przekaże mu pełen pakiet informacji, m.in. funkcjonowanie i filozofie klubu, jak zespół przygotowywał się fizycznie i taktycznie w okresach pomiędzy rundami czy sezonami. Zobaczymy jak to dalej będzie wyglądać i nie ukrywam, że zależy mi na dalszym rozwoju i chciałbym w przyszłości spróbować swoich sił gdzieś wyżej. Ta praca naprawdę wciąga. Kluczowe będzie jednak zebranie doświadczenia na polskich i zagranicznych stażach, bądź w pracy w roli asystenta czy drugiego trenera, żeby zobaczyć, co należy jeszcze poprawić w swoim warsztacie.

Przez ostatni czas wiele osób zastanawiało się, jak wyglądał podział obowiązków pomiędzy Rolandem Buchałą a trenerami, współpracującymi z nim w duecie. Choć ostatnio Dariusz Siekliński oraz Marek Koniarek wpisywani byli do protokołu jako pierwszy trener, to Buchała często prowadził zespół przy linii bocznej. - Bardzo dobrze współpracowało mi się z tymi szkoleniowcami, wspólnie podejmowaliśmy wiele decyzji, wspólnie prowadziliśmy treningi, a pierwszym trenerem jest zawsze osoba, posiadająca licencje UEFA PRO. Omawialiśmy wszystkie aspekty funkcjonowania klubu właśnie we dwóch. Dzięki temu złapałem nowe doświadczenie, bo musiałem dzielić się swoimi spostrzeżeniami z kimś innym. Nieważne jest chyba to, kto jest przy linii bocznej i kto dyryguje zespołem. W ostatnim czasie odpowiadałem za ustawienie taktyczne zespołu oraz stałe fragmenty gry i dzięki temu, że byłem  tuż przy płycie boiska, mogłem kontrolować ustawienie linii defensywnej oraz korygować drobne błędy zawodników. Miałem wielką przyjemność z tego, że mogłem być tak blisko zespołu i widzieć wszystko z wysokości płyty boiska. Ale tak naprawdę  najważniejszy jest cały sztab od masażysty po trenera bramkarzy. Każdy musi dołożyć swoją cegiełkę do dobrego funkcjonowania drużyny. 

A czy decyzja, dotycząca odwołania całego sztabu, była dla trenera Buchały zaskakująca? – Niestety decyzja została podjęta i nie da się już z tym nic zrobić. Uważam, że zespół na finiszu rundy może sprawić niespodziankę. Widać było po reakcji zawodników, że ta maszyna szła w dobrym kierunku i mogła ona odpalić pod koniec rundy. Liczę że będziemy mogli się cieszyć z lepszych wyników, ale szkoda, że już nie w takim gronie jak wcześniej – kończy dotychczasowy drugi szkoleniowiec w ROW-ie.

źródło: własne/row1964rybnik.com
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również