Lider defensywy oficjalnie opuścił Górnika. „Żabolem będę na całe życie”

10.09.2020

Paweł Bochniewicz z pewnością może uznać ostatnie tygodnie za jeden z najlepszych oraz jednocześnie najbardziej intensywnych okresów w swojej dotychczasowej karierze. Po przejęciu opaski kapitana Górnika Zabrze, kapitalnym początku sezonu i uzyskaniu powołania do dorosłej reprezentacji Polski, kolejnym krokiem dla młodego stopera okazał się być transfer zagraniczny. 24-letni obrońca zdecydował się bowiem opuścić stadion przy Roosevelta na rzecz dziesiątego zespołu holenderskiej Eredivisie - SC Heerenveen.

Rafał Rusek/PressFocus

O niepewnej przyszłości Bochniewicza w Górniku mówiło się już od dłuższego czasu, ale sytuacja nowego reprezentanta Polski wyklarowała się na początku tego tygodnia. Wówczas Piotr Koźmiński z „Super Expressu” poinformował, że zabrzański klub oraz zawodnik po długich i burzliwych negocjacjach doszli do porozumienia z SC Heerenveen, a 24-latek w środę wieczorem poleciał do Holandii w celu odbycia testów medycznych. Po ich przejściu stoper podpisał z nowym pracodawcą trzyletni kontrakt i być może otrzyma szansę debiutu w nowych barwach już w najbliższą sobotę. 

Według pojawiających się informacji, aktualny lider PKO Ekstraklasy sprzedał swojego czołowego zawodnika do Holandii za 1,3 miliona euro plus 10 procent od kolejnego transferu. Tym samym Bochniewicz wskoczył na trzecie miejsce w zestawieniu najdrożej sprzedanych piłkarzy przez zabrzański klub w dotychczasowej historii. Więcej pieniędzy ekstraklasowicz wynegocjował jedynie za wytransferowanie za granicę Szymona Żurkowskiego do Fiorentiny (kwota wyniosła 3,50 miliona euro) oraz Arkadiusza Milika do Bayeru Leverkusen (za 2,6 miliona).

Ciekawostką jest jednak fakt, że Górnik będzie musiał podzielić się pieniędzmi z włoskim Udinese, z którego Bochniewicz trafił do Polski najpierw na wypożyczenie, a następnie na zasadzie transferu definitywnego. Jeszcze wczoraj „Super Express” wspominał, że zabrzański klub odda Włochom połowę uzyskanej kwoty transferowej, ale wobec zawartych w kontrakcie prawdopodobnych bonusów oraz dodatków, być może Górnik zarobi na swoim liderze defensywy ok. milion euro. 

Mimo to jakakolwiek kwota, uzyskana za transfer 24-latka do Heerenveen, z pewnością usatysfakcjonowała włodarzy ekstraklasowicza. Tym bardziej, że defensorowi pozostał tylko rok do wygaśnięcia jego kontraktu, więc być może Górnik wykorzystał ostatnią możliwą okazję do tego, by korzystnie spieniężyć jedną ze swoich największych gwiazd. W tej sytuacji bez problemu można jednak znaleźć osobę, na którą wobec tego transferu czekają nerwowe dni.

Mowa oczywiście o trenerze Marcinie Broszu, który będzie musiał w trakcie sezonu dokonać kolejnej przebudowy linii defensywnej i znaleźć odpowiednie zastępstwo dla swojego kapitana. Aktualnie szkoleniowiec w obwodzie posiada jednak, poza oczywiście Przemysławem Wiśniewskim, tylko jednego nominalnego środkowego obrońcę - zaledwie 19-letniego Aleksandra Paluszka. Być może swoje szanse gry w systemie z trzema obrońcami otrzymają Michał Koj lub odkupiony z GKS-u Katowice Kacper Michalski, ale wobec zaistniałej sytuacji kadrowej w ciemno można się spodziewać, że do zakończenia letniego okienka transferowego Górnik postara się o wzmocnienie nadszarpniętej defensywy.

- Rywalizacja o miejsce w składzie, nie mówiąc tylko o środku obrony, cały czas trwa i każdy z zawodników będzie chciał wykorzystać nadarzającą się szansę. W ostatnich dwóch grach kontrolnych mogliśmy sprawdzić zachowania zawodników oraz przetestować piłkarzy, którzy ostatnio występowali w mniejszym wymiarze czasowym - tak na temat ewentualnych zastępstw w wyjściowym składzie Górnika wypowiedział się trener Marcin Brosz.

A co na byłego już zawodnika „Trójkolorowych” czeka w lidze holenderskiej? Heerenveen w poprzednim, przedwcześnie przerwanym sezonie Eredivisie zajęło 10. miejsce, po raz kolejny przyjmując rolę typowego średniaka. Przed rozpoczęciem nowych rozgrywek sytuacja „Dumy Fryzji” jest jednak nie do pozazdroszczenia i wiele wskazuje na to, że na jednokrotnego uczestnika fazy grupowej Ligi Mistrzów czeka bardzo ciężka walka o utrzymanie. Klub z Abe Lenstra Stadion boryka się ze sporymi problemami kadrowymi i finansowymi (wynikającymi między innymi z powodu pandemii COVID-19), które być może zostaną częściowo załatane za sprawą transferu Nigeryjczyka Chidery Ajuke do CSKA Moskwa za 11,5 miliona euro.

Włodarze Heerenveen muszą załatać sporo powstałych latem ubytków, a jak wskazuje aktualny stan personalny holenderskiego klubu, pozyskany Bochniewicz z miejsca może wskoczyć do wyjściowego składu drużyny trenera Johnnego Jansena i stać się jego liderem. Docelowo Polak najprawdopodobniej stworzy duet obrońców z Kosowianinem Ibrahimem Dreseviciem i będzie miał za zadanie zastąpić w składzie młodego Svena Botmana, który 30 czerwca zakończył swój okres wypożyczenia w Heerenveen, a dokładnie miesiąc później przeniósł się do francuskiego Lille. Z kolei głównym kontrkandydatem wspomnianej dwójki w walce o plac być może będzie Jan Paul van Hecke - aktualnie zawodnik NAC Breda, uznawany za spory talent holenderskiej piłki, ale wciąż czekający na swój debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. 

Na 24-letniego obrońcę czekają zatem bardzo pracowite miesiące, gdyż jak można przeczytać w artykule w serwisie Leeuwarder Courant, drużyna wciąż zmaga się z pewnymi deficytami, brakuje jej odpowiedniego doświadczenia oraz jakości i po prostu nie jest w pełni gotowa na zbliżającą się inaugurację sezonu. Sytuacja we Fryzji jest również o ile nerwowa, że okres przygotowawczy wypadł w jej wykonaniu wręcz tragicznie. Dowodem na to jest nie tylko opóźnienie z dokonywaniem ruchów transferowych do klubu, ale także fakt, że SC przegrał wszystkie sześć letnich sparingów, strzelając tylko trzy bramki i tracąc ich aż piętnaście. 

- Najbardziej irytujące dla Heerenveen jest to, że skład zespołu został osłabiony zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Wobec wszystkich zaistniałych problemów, w Południowej Fryzji liczy się głównie na zdobycie kilku punktów w pierwszych tygodniach sezonu, aby oprócz kłopotów finansowych powstrzymać kryzys sportowy - tak z kolei informuje portal AD.nl. 

Być może Bochniewicz zapewni linii obrony Heerenveen odpowiedni spokój i stanie się tak ważnym elementem drużyny, jak miało to miejsce przy Roosevelta. W końcu stoper od momentu przyjścia do Górnika zimą 2018 roku, od razu wskoczył do pierwszej jedenastki „Trójkolorowych” i łącznie rozegrał w zespole 92 oficjalne spotkania (zapisując przy okazji na swoim koncie 5 bramek oraz 3 asysty). Pozycja 24-latka w Zabrzu była mocna do tego stopnia, że po odejściu Igora Angulo do Indii otrzymał od Marcina Brosza opaskę kapitana. - Transfer do Górnika był ważnym krokiem w mojej karierze. Te 2,5 roku rozwinęły mnie jako piłkarza i pozwoliły na postawienie kolejnego kroku. Pomimo tego, że teraz zmieniam klub, wiem że "Żabolem" będę na całe życie - przyznał Bochniewicz po oficjalnym potwierdzeniu jego przejścia do klubu z Eredivisie. 

A co tuż po ogłoszeniu transferu powiedział prezes Górnika Zabrze, Dariusz Czernik? - Wszyscy doskonale wiemy, jak wielki udział miał Paweł w budowaniu drużyny i jaką rolę odegrał między innymi w sezonie zakończonym awansem do kwalifikacji do Ligi Europy. Jesteśmy mu wdzięczni za wzorową postawę na boisku i poza nim. Paweł, jako rodowity dębiczanin i wychowanek Wisłoki od zawsze sympatyzował z Górnikiem i jest u nas zawsze bardzo mile widziany. Życzymy mu powodzenia i jak najlepszych występów w nowym klubie, a także szybkiego debiutu w reprezentacji Polski. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również