Konfrontacja stylów. Hiszpański wieczór przy Roosevelta

20.10.2019

Świetny, piłkarski wieczór przy Roosevelta. Górnik Zabrze i Łódzki KS stworzyły widowisko, w którym od boiskowych emocji momentami aż kipiało. Bohaterami obu zespołów Hiszpanie - Igor Angulo i Dani Ramirez, tym, który o niedzielnym starciu pewnie wolałby zapomnieć jest z kolei ich rodak, Jesus Jimenez.

Marcin Bulanda/PressFocus

Łodzianie - zwłaszcza w pierwszej połowie - próbowali grać przy Roosevelta "swoją" piłkę, mozolnie budując kolejne ataki na połowie Górnika. Zabrzanie - w swoim stylu - stawiali na szybkie rozgrywanie ataków. I choć takie nastawienie obu zespołów optyczną przewagę dawało gościom, to drużyna Marcina Brosza miała przed przerwą zdecydowanie więcej okazji na to by objąć prowadzenie. W 12. minucie Erik Janża dobrym podaniem obsłużył Igora Angulo, który minął Arkadiusza Malarza, ale piłkę z linii bramkowej wybił Maksymilian Rozwandowicz. Świetnie rzuty wolne bił Erik Janża. Słoweniec najpierw z 20 metrów mierzył w okienko bramki Arkadiusza Malarza, ale doświadczony golkiper w ładnym stylu sparował piłkę na rzut rożny. Tuż przed przerwą z podobnej odległości 26-latek trafił w poprzeczkę. W międzyczasie szanse na trafienia mieli jeszcze Szymon Matuszek (niecelny strzał głową) i próbujący sił z dystansu David Kopacz. Łodzianie, choć przy piłce byli zdecydowanie częściej, Martina Chudego niepokoili głównie z dystansu, a większość ich ataków skutecznie rozbijali defensorzy gospodarzy. 

Po przerwie Górnik zdawał się systematycznie budować swoją przewagę, ale to goście 5 minut po zmianie stron cieszyli się z prowadzenia. Piłkę dostał Dani Ramirez, który z dużą swobodą przedostał się w pole karne gospodarzy, z łatwością minął Jesusa Jimeneza a później znakomitym uderzeniem zmieścił piłkę w okienku bramki bezradnego w tej sytuacji Martina Chudego. Podopieczni trenera Marcina Brosza potrzebowali kilkunastu minut na otrząśnięcie się po ciosie zadanym przez "eŁKeSiaków", najwięcej potrzebował go zaś ten, któremu mecz z łodzianami po prostu nie wyszedł. Najpierw Chudy bronił groźne uderzenie Ramireza, później to Jimenez miał dwie okazje do tego, by zrehabilitować się za to jak łatwo przy sytuacji bramkowej dał się minąć swojemu rodakowi. Najpierw dostał piłkę w polu karnym rywala od dającego dobrą zmianę Łukasza Wolsztyńskiego, ale tak długo zwlekał ze strzałem, że w końcu musiał oddawać piłkę kolegom, co zaowocowało zaledwie rzutem rożnym. W 72. minuty Jimenez doszedł do zagranej z aptekarską precyzją przez Igora Angulo, ale w czystej sytuacji fatalnie spudłował.

Gospodarze rozkręcali się jednak z minuty na minutę. W 78. minucie bliski wyrównania był Michał Koj, ale w ostatniej chwili Adrian Klimczak przeszkodził mu w oddaniu celnego strzału. Zabrzanie mieli tylko rzut rożny, choć ich stoper domagał się podyktowania rzutu karnego za ostrą interwencję przeciwnika. Trzy minuty później Bauza wycofał piłkę z prawej strony do nadbiegającego Wolsztyńskiego, który huknął w kierunku bramki ŁKS-u. Arkadiusz Malarz interweniował spektakularnie, ale odbita przez niego piłka trafiła w poprzeczkę, a później spadła pod nogi Angulo. Król strzelców poprzedniego sezonu Ekstraklasy strzelił potężnie pod poprzeczkę i po chwili cieszył się ze swojego 50-tego trafienia w polskiej elicie.

Huragan rozdmuchany w polu karnym drużyny trenera Kazimierza Moskala trwał w najlepsze. Piłka jeszcze dwukrotnie lądowała za linią bramkową, ale za każdym razem do akcji wkraczał sędzia Paweł Raczkowski. Arbiter najpierw uznał, że Malarz wpadł do bramki po faulu Łukasza Wolsztyńskiego, kilka chwil później nie uznał również trafienia Michała Koja zauważając faul Szymona Matuszka. Obie decyzje wyglądały na słuszne, ale i tak rozwścieczyły miejscową publikę. Sporo działo się nawet w doliczonym czasie gry. Najpierw po dośrodkowaniu Wolsztyńskiego swojego bramkarza omal nie zaskoczył Jan Grzesik, który wybijał piłkę tak, że ta o centymetry minęła słupek. Piłkę meczową mieli na nodze przyjezdni. Bartłomiej Kalinkowski strzelał z pola karnego, ale na wysokości zadania stanął Martin Chudy ratując gospodarzom jeden punkt.

Górnik Zabrze - Łódzki KS 1:1 (0:0)

0:1 - Dani Ramirez 50'
1:1 - Igor Angulo 79'

Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Koj, Janża - Bauza (80' Krawczyk), Matuszek, Matras (61' Ściślak), Kopacz (54' Wolsztyński), Jimenez - Angulo. Trener: Marcin Brosz.

ŁKS: Malarz - Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Klimczak - Ramirez (90' Kalinkowski), Srnić, Guima (72' Piątek), Trąbka, Pyrdoł (86' Bryła) - Kujawa. Trener: Kazimierz Moskal.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Sobociński, Srnić, Trąbka (ŁKS)
Widzów: 12 869.

autor: ŁM

Przeczytaj również