Klasyczny mecz walki. Sprawiedliwy remis Górnika w Krakowie

05.03.2021

Sprawiedliwym bezbramkowym remisem zakończyło się inauguracyjne spotkanie w ramach 20. kolejki PKO Ekstraklasy. Piłkarzom Górnika Zabrze udało się wywieźć punkt ze stadionu krakowskiej Wisły, ale sam pojedynek przy Reymonta absolutnie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań.

Rafał Rusek/PressFocus

Gdy Wisła Kraków oraz Górnik Zabrze udawały się na zimową przerwę w rozgrywkach Ekstraklasy, oba zespoły dzieliło nie tylko siedem punktów, ale i przede wszystkim siedem pozycji w ligowej tabeli. Początek 2021 roku potoczył się jednak w ten sposób, że w razie dzisiejszej wygranej „Biała Gwiazda” miałaby okazję zrównać się punktami z zabrzanami i ponownie potwierdziłaby, że od wielu tygodni znajduje się na fali wznoszącej. 

Nie można tego samo powiedzieć za to o podopiecznych Marcina Brosza, którzy po wznowieniu ekstraklasowych zmagań odnieśli tylko jedno zwycięstwo, a w minionych dwóch kolejkach ponieśli zasłużone porażki z Lechią oraz liderującą Legią Warszawa. Zabrzanie zamierzali zatem wrócić w Krakowie na odpowiednie tory, a szkoleniowiec „Trójkolorowych” zamierzał dopomóc szczęściu poprzez bardzo ofensywne ustawienie swojego zespołu. W wyjściowej jedenastce Górnika na mecz przy Reymonta znaleźli się Richmond Boakye, Jesus Jimenez oraz Alex Sobczyk, ale żaden z nich nie zdołał do przerwy jakkolwiek zagrozić bramce Mateusza Lisa.

Pierwsze 45 minut gry na krakowskim stadionie idealnie kwalifikowało się za to do pojęcia „mecz walki”. Jak wyliczył bowiem portal Ekstrastats, już w pierwszym kwadransie obie drużyny łącznie popełniły aż 15 fauli, a łącznie w pierwszej połowie dorobek ten zamknął się na aż 27 przewinieniach (14 Wisły oraz 13 po stronie Górnika). Poza tym tempo spotkania było naprawdę chaotyczne, walka toczyła się przede wszystkim w środku pola, a zespoły były momentami wręcz bezradne w przodzie. 

Dopiero w ostatnim kwadransie pewną przewagę nad boiskowymi wydarzeniami przejęli przyjezdni, ale choć imponowali oni szybkim doskokiem do przeciwnika czy wysokim pressingiem, i tak na przerwę schodzili z zaledwie jednym celnym strzałem na koncie. Kibice mieli zatem sporą nadzieję, że po zmianie stron drużyny dołożą do waleczności również stricte piłkarskie umiejętności. 

Oczekiwania te nie zostały jednak spełnione w żaden sposób przez piłkarzy z Krakowa i Zabrza. Również w drugiej połowie zespoły nie miały jakiegokolwiek pomysłu na działania w ofensywie, notowały naprawdę sporo strat i były bardzo niemrawe w swoich poczynaniach, a jeżeli już udawało im się przedostać pod bramkę rywala, finalizację pojedynczych akcji najlepiej było skwitować milczeniem. Tak jak chociażby przy próbie Alexa Sobczyka, który w 55. minucie otrzymał niezłe podanie z prawej strony od Giannisa Masourasa, ale będąc ustawionym około 5 metrów od bramki Mateusza Lisa, napastnik właściwie przewrócił się na piłce i jeszcze dotknął ją ręką.

Dopiero w samej końcówce piątkowego spotkania zespoły postanowiły bardziej się otworzyć, przez co w końcu mieliśmy okazję obserwować znacznie bardziej zażartą rywalizację. We wszystkich sytuacjach bramkowych dominował jednak chaos, więc sam mecz ostatecznie zakończył się na zaledwie pięciu celnych strzałach i całkowicie sprawiedliwym bezbramkowym remisie. Dzięki zdobytemu punktowi zabrzanie utrzymali się na szóstym miejscu w tabeli, a poziom samego spotkania chyba najlepiej pozostawić bez dodatkowego komentarza.

Wisła Kraków - Górnik Zabrze 0:0

Składy:

Wisła: Lis - Burliga, Sadlok, Frydrych, Szota (46’ Mawutor) - Yeboah (86’ Boguski), Savić, Plewka, Chuca (31’ Żukow), Starzyński - Brown Forbes. Trener: Peter Hyballa

Górnik: Chudy - Koj (68’ Evangelou), Paluszek, Wiśniewski - Janza, Prochazka (76’ Manneh), Jimenez, Kubica, Masouras - Boakye (76’ Nowak), Sobczyk (59’ Krawczyk). Trener: Marcin Brosz

Sędzia: Mariusz Złotek

Żółte kartki: Chuca, Szota (Wisła) - Janza (Górnik)

Widzów: bez publiczności 

 

 

Hahahahah wyzwanie przejęte! Ale od razu mówię, że nie masz szans :*

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również