Kamil Jadach zrezygnował z połowy pensji. „Klubu nie zbawię, ale od czegoś trzeba zacząć”

24.03.2020

Wieloletni kapitan GKS-u Jastrzębie oraz piłkarz od dziecka związany z tym klubem, poinformował dzisiaj o rezygnacji z połowy zarobków do końca zawieszonego sezonu. Kamil Jadach jako pierwszy ogłosił swoją decyzję, lecz według naszych ustaleń reszta szatni także rozważa podjęcie podobnych kroków.

Rafał Rusek/PressFocus

- Nikt nie lubi rezygnować ze swoich pieniędzy, jednak tę decyzję podjąłem bardzo szybko i długo się nad nią nie zastanawiałem. Zapytałem żony, czy będzie mnie w tym wspierać, porozmawialiśmy może przez piętnaście minut, po czym zadzwoniłem do prezesa Dariusz Stanaszka z prośbą o przygotowanie nowego kontraktu – stwierdził Kamil Jadach, który w żołnierskich słowach opisał dzisiejsze wydarzenia.

Były kapitan GKS-u ogłosił swoją decyzję na Facebooku, publikując wieczorną porą emocjonalny wpis.
 

Jak udało nam się ustalić, koledzy Jadacha także rozpatrują renegocjację swoich umów. Zdecydowana większość – z radą drużyny na czele – przekonana jest do obniżenia wypłat na czas zawieszenia rozgrywek, lecz w pierwszej kolejności chcą uzgodnić wspólne stanowisko z resztą zawodników.

- Decyzję konsultowałem wyłącznie z żoną. Nikt nie pyta o zdanie szatni, kiedy ustala z prezesem wysokość swojego kontaktu, dlatego tak samo teraz nie uważam, abym był do czegoś takiego zobligowany. Jest to indywidualna kwestia każdego z nas. Wydaje mi się, że jestem najbardziej związany emocjonalnie z klubem, dlatego też, jeżeli ktoś miał podjąć takie kroki, to właśnie powinienem być ja – zaznacza 29-latek, który całą dotychczasową karierę spędził przy Harcerskiej.

Prezes jastrzębskiego zespołu zapewnia natomiast, że na nikim nie ma zamiaru wymuszać podobnych kroków, a także rozumie zawodników znajdujących się w trudniejszej sytuacji finansowej, którzy nie kwapią się do zmniejszenia zarobków. Podkreśla jednak wagę takich inicjatyw, zwracając uwagę na fakt, iż część firm sponsorujących GKS już zawiesiło swoją działalność, przez co nie są w stanie wspierać klubu, a w przypadku prawdopodobnego scenariusza, jakim jest nierozegranie pozostałych spotkań, do jastrzębskiej kasy nie wpłynie również znaczna kwota z praw telewizyjnych od Polsatu.

- Mam nadzieję, że mój ruch zmobilizuje kibiców do jeszcze aktywniejszego wspierania GKS-u w tym trudnym momencie. Problem oczywiście nie dotyczy wyłącznie nas, ponieważ sytuacja wszystkich mniej zamożnych drużyn w Polsce jest obecnie niepewna, dlatego wiem, że moje działanie to tylko kropla w morzu. Klubu nie zbawię, ale od czegoś trzeba zacząć – zaznaczył Kamil Jadach.

Panująca epidemia stwarza także kłopoty logistyczne, związane z treningami i utrzymywaniem piłkarzy w dobrej formie fizycznej. Jak się jednak okazuje, zawodnicy jastrzębskiego GKS-u nie potrafią bez siebie żyć i znaleźli sposób na spędzanie wspólnie czasu chociaż w niewielkim stopniu .

- Spotykamy się w małych grupach po dwie lub cztery osoby, by razem pobiegać i trochę pograć w siatkonogę. Dostajemy także na bieżąco rozpiski motorycznych treningów indywidualnych z załączonymi filmami pokazowymi. Szczerze powiedziawszy, to czasami te sesje okazują się bardziej wymagające kondycyjnie niż normalne treningi drużynowe, bo jak wiadomo, w okresie bez grania można trochę mocniej popracować. Najbardziej brakuje mi rywalizacji oraz życia w szatni, którego nic nie jest w stanie zastąpić, ale są rzeczy ważniejsze od futbolu i obecnie trzeba szczególnie respektować wszystkie zalecenia – zaznaczył rodowity jastrzębianin, który na koniec dodał, iż w związku z najnowszymi dyrektywami rządu bezwzględnego pozostania w domach, ich spotkania nawet w nielicznym gronie będą musiały zostać zawieszone.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również