Jastrzębie zakończyło wyjazdowy maraton. U siebie zbuduje wymarzoną twierdzę?

21.10.2019

Piłkarze jastrzębskiego GKS-u w bardzo dobrym stylu zakończyli długą serię wyjazdowych spotkań. W minioną sobotę podopieczni Jarosława Skrobacza odnieśli zasłużone zwycięstwo na bardzo trudnym terenie w Bielsku-Białej, zachowując przy okazji wyczekiwane czyste konto. Po meczu głośna radość jastrzębian z wygranej była w pełni uzasadniona, jednak musiała być krótka, gdyż już jutro na GKS czeka konieczność odrobienia ligowych zaległości. 

Rafał Rusek/PressFocus

Zawodnicy z Jastrzębia podbili dotychczas niezdobytą bielską twierdzę w naprawdę dobrym stylu. Dzięki mądrej grze w defensywie oraz bezwzględnym wykorzystaniu niewielu nadarzających się sytuacji, GKS odniósł pierwsze zwycięstwo w lidze od 21 września. - Zagraliśmy naprawdę fajnie pod względem taktycznym. Zanotowaliśmy sporo momentów w naszej grze, w których odcinaliśmy przeciwnika w środku pola. Poza tym byliśmy ustawieni nieco niżej w porównaniu do poprzednich spotkań. Wszystkie te wybory spowodowały, że Podbeskidzie zazwyczaj rozgrywało piłki w boczne strefy, skąd później próbowali wrzutek w pole karne. My jako drużyna dobrze się jednak ustawialiśmy, dzięki czemu w końcu zachowaliśmy czyste konto. Z przebiegu meczu uważam, że nie stworzyliśmy sobie dużej ilości sytuacji, ale gdy już piłka po różnych zagraniach pojawiała się w polu karnym, to udawało nam się zdobywać bramki. Wynik 2:0 cieszy, tym bardziej, że przed meczem w ogóle nie byliśmy stawiani w roli faworytów. W końcu Podbeskidzie Bielsko-Biała jest naprawdę mocnym zespołem - przyznał po sobotnim meczu strzelec drugiej bramki dla GKS-u, Jakub Wróbel.

Wspomniany napastnik udowodnił na stadionie przy Rychlińskiego, że ma spore szczęście do meczów, rozgrywanych na terenie naszego województwa. W tym sezonie 26-latek zapisał na swoim koncie cztery bramki, w tym jedną w Bielsku oraz aż trzy w wyjazdowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. - A do tego jeszcze gram w Jastrzębiu, co chyba potwierdza, że dobrze się tutaj czuje. Ale tak naprawdę to nie przywiązuje zbytniej uwagi do tego, komu strzelam bramki - mówi nasz rozmówca dodając przy okazji, że chętnie zrezygnowałby z pojedynczych hat-tricków na rzecz większej regularności. - Chcę dawać drużynie liczby i punkty, bo tego wymaga się od napastnika. Jestem zadowolony, bo udało mi się wrócić po ogólnie niegroźnej kontuzji, której nabawiłem się w Chojnicach. W Bielsku trener postanowił dać mi szansę od pierwszej minuty i myślę, że ją dobrze wykorzystałem. 

26-latek ustalił wynik sobotniej rywalizacji, a jego bramka padła po sporym zamieszaniu podbramkowym, w którym ciężko było odnaleźć się kibicom oraz obserwatorom spotkania. Jak cała sytuacja wyglądała z perspektywy samego strzelca? - W drugiej połowie, mimo tylko pojedynczych sytuacji udało się trafić mnie w głowę. No i strzeliłem, dobiłem i zrobiło się 2:0. Po dokładnej wrzutce wyprzedziłem jednego z obrońców Podbeskidzia i oddałem uderzenie głową. Martin Polacek wybił piłkę przed siebie czy właściwie wypadła mu z rąk i wykorzystałem tą interwencję oraz pasywność wspomnianego obrońcy. Podszedłem na tą futbolówkę, dobiłem wcześniejszy strzał i padła bramka - opisuje akcję piłkarz.

Przy Rychlińskiego wszystkim show skradł jednak defensor Michał Bojdys, który w pierwszej połowie zdołał włączyć turbo niczym Kamil Grosicki i zdobyć jedną z najbardziej zaskakujących bramek w obecnym sezonie Fortuna 1. Ligi. Urodzony w Bielsku-Białej defensor, po przebiegnięciu blisko 60 metrów z piłką i minięciu kilku zawodników przeciwnika, oddał mocny strzał w samo okienko bramki "Górali". — Michał przeprowadził super akcję i chwała mu za to co zrobił. Stoperzy bardzo rzadko strzelają takie bramki. Fajnie że zdecydował się na szybkie wprowadzenie piłki i mimo presji ze strony dwóch zawodników Podbeskidzia, utrzymał się na nogach i oddał piękny strzał. Na pewno jego bramka w pierwszej połowie bardzo nam pomogła, dodała drużynie wiary i pewności siebie. Ale czy ustawiła mecz? Wiadomo że wynik 1:0 nie jest na tyle pewny, że nie da się go nie odrobić. Jednak gdy masz ze sobą ten bagaż jednej bramki, jest to raczej dobre dla zespołu - zaznacza Wróbel, występujący w Jastrzębiu od początku 2019 roku. 

 

 
Akcja Michała Bojdysa śmiało można uznać za jedną z najefektowniejszych w tym sezonie 1. Ligi (akcja od 2:10)
 

Spore show piłkarze GKS-u zrobili również tuż po końcowym gwizdku. Już w szatni zawodnicy tak intensywnie cieszyli się ze zwycięstwa, jakby wynik meczu w Bielsku miał decydować o ich awansie bądź utrzymaniu na szczeblu Fortuna 1. Ligi. To chyba jednak dobitnie potwierdza, że atmosfera w pierwszoligowcu wciąż stoi na naprawdę dobrym poziomie. - Faktycznie, atmosfera jest u nas naprawdę bardzo ciepła, wręcz rodzinna. Mamy ze sobą naprawdę sporo wspólnego i spędzamy sporo czasu w swoim towarzystwie poza treningami. GKS to naprawdę bardzo fajny zespół i co warto podkreślić, w drużynie jesteśmy dla siebie właściwie rówieśnikami. Nie ma dużej różnicy wieku między jednym a drugim zawodnikiem. Tutaj jest super, a poza tym ta atmosfera w końcu buduje, cementuje zespół i pomaga za siebie oddawać zdrowie. Wybiegać cały mecz jeden za drugiego - mówi zawodnik. 

Jak było widać po sobotnim spotkaniu w Bielsku-Białej, podopiecznym Jarosława Skrobacza bardzo dobrze zrobiła dwutygodniowa przerwa od rozgrywek, która była spowodowana przełożeniem pojedynku GKS-u z Wigrami Suwałki. Poza osiągnięciem odpowiedniej skuteczności, zawodnicy z Jastrzębia-Zdroju przełamali serię dwóch wyjazdowych porażek z rzędu i zachowali pierwsze czyste konto od 14 września. - Nie można chyba powiedzieć, że pełne efekty tej dwutygodniowej pracy można było zobaczyć w Bielsku. Ten mocny tydzień, który mieliśmy wtedy gdy nie rozgrywaliśmy meczu, uważam że przyniesie spore profity w najbliższej przyszłości. Oby ta intensywność, wybieganie i dobre przygotowanie fizyczne nam nie spadły. Chyba na te aspekty kładliśmy największą uwagę, a treningi były naprawdę ciężkie. Ta przerwa mogła posłużyć do podszlifowania pewnych elementów, ale też mieliśmy momenty na luźniejszy trening, zabawę, czy integrację. W weekend rozegraliśmy jeszcze grę wewnętrzną, tak więc dobrze spożytkowaliśmy ten czas - przyznaje napastnik aktualnie dziewiątego zespołu w tabeli. 

Zawodnicy ze Śląska wyjątkowo szybko będą mieli szanse na podtrzymanie dobrej dyspozycji z ostatniego spotkania. Już jutro jastrzębianie w zaległym meczu 13. kolejki zmierzą się z wspomnianymi wcześniej Wigrami - przeciwnikiem, z którym do tej pory odnieśli tylko jedno zwycięstwo w swojej historii. Co warte podkreślenia, mecz z rywalem z Podlasia będzie dopiero piątym, rozegranym przez podopiecznych Jarosława Skrobacza na stadionie przy Harcerskiej. Biorąc pod uwagę całą pierwszoligową stawkę, żadna z drużyn nie rozegrała tak mało spotkań przed swoją publicznością. - Na trzynaście kolejek aż dziewięć spotkań rozegraliśmy na wyjeździe. Teraz czekają na nas Wigry i Olimpia Grudziądz u siebie i to jest na pewno fajna sprawa. W końcu zagramy przed naszymi kibicami, na naszym stadionie z którego też chcemy zbudować swoistą twierdzę. Mam nadzieję że tak się uda i w dwóch najbliższych spotkaniach odniesiemy zwycięstwa - zakończył najlepszy strzelec jastrzębian w obecnych rozgrywkach.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również