Janusz Kluge górą w meczu z podtekstami. "Zieloni" jadą po awans?

24.09.2019

Bytomskie Szombierki śmiało realizują cel nakreślony przed rozpoczęciem IV-ligowego sezonu. "Zieloni" po siedmiu meczach są liderem tabeli, a w weekend - w meczu z kilkoma podtekstami - wygrali przy wsparciu swoich kibiców ze Śląskiem Świętochłowice.

Tomasz Blaszczyk/PressFocus

- Pewnie, że już przed sezonem sprawdzałem kiedy gramy ze Śląskiem. Trudno, by było inaczej, skoro spędziłem tam tyle lat. Sprawdzam ich wyniki, kibicuję temu klubowi, sentyment będę miał dla niego już zawsze - przyznaje trener Szombierek, Janusz Kluge. Szkoleniowiec "Zielonych" przez sześć lat pracował przy odbudowie futbolu na "Skałce", prowadząc byłych ekstraklasowiczów od A-klasy do IV ligi, w ostatnim sezonie docierając nawet na szczebel centralny rozgrywek o Puchar Polski. Spotkanie z ekstraklasową Arką Gdynia, rozegrane z konieczności na obiekcie Grunwaldu Ruda Śląska, okazało się wówczas łabędzim śpiewem drużyny, która kilkanaście tygodni później ze względów organizacyjnych znalazła się na ostrym zakręcie. - Ale myślę że sama organizacja meczu nie była kluczowa dla kłopotów organizacyjnych Śląska. Chyba ktoś przeszacował swoje możliwości finansowe i to prędzej czy później po prostu musiało przynieść skutki - wspomina Janusz Kluge.

Drużyna Śląska mimo znakomitej jesieni 2018 zimę przepracowała w szczątkowym zestawieniu. Kilku graczy odeszło, inni wobec braku środków w kasie straciło motywację do gry w sparingach czy regularnych treningów tym bardziej, że brakowało nawet pełnowymiarowego boiska, na którym dałoby się szlifować formę. Mimo to Śląsk - jeszcze pod wodzą Janusza Kluge - do ligi przystąpił, ale szkoleniowiec krótko po starcie wiosennych zmagań przyjął ofertę skazywanej na spadek Slavii Ruda Śląska. - Niestety obecnie w Świętochłowicach nie ma żadnego sportowego celu. Jest pewne utrzymanie i zaczyna się monotonia i stagnacja. Skuteczne skłócenie zespołu, a tekst typu " najlepiej byłoby żebyście wygrali grupę i odpuścili baraże " rozłożył mnie na łopatki. Nigdy nie będzie na coś takiego mojej zgody - napisał wówczas w swoim oświadczeniu Kluge.

Jego decyzja nie spotkała się jednak ze zrozumieniem przynajmniej części zawodników Śląska, którzy na mecz z prowadzonymi przez swojego byłego już szkoleniowca rudzianami założyli koszulki z wymownym hasłem "Słowo ważniejsze od pieniędzy". - To nie było tak, że zostawiłem tonący okręt. W pewnym momencie było już jednak beznadziejnie. Zrezygnował prezes, część graczy zaczęła się rozchodzić. Chciałem to jeszcze poskładać w całość, ale nie do końca mi się udało. Kiedy doprowadzono do sytuacji, w której kłótnie pojawiły się nawet między zawodnikami, wiedziałem, że nic już z tego nie będzie. Nie wiem, czy te wszystkie rany są już zagojone. Ktoś się obraził, poczuł urażony moim odejściem, ale to były jednostki. Do dziś z chłopakami mam kontakt, Mateusz Kaiser trafił zresztą ze mną do Szombierek. Pewnie są jeszcze jednostki, które czują żal, ale w niedzielę nikt z tej okazji specjalnej koszulki już nie założył - opowiada Kluge.

Dziś 51-latek jest już w Szombierkach i w końcu ma narzędzia do realizacji swoich ambicji. "Zieloni" od początku rozgrywek głośno mówią o awansie i - póki co - zapowiedzi przekuwają w odnoszone rezultaty. - To prawda, że dotychczas o zamiarze wygrania ligi dawno nie mówiło się tutaj tak głośno, ale Szombierki od kilku sezonów plasowały się przecież w czołówce. Teraz są konkrety, wyznaczony cel i dlatego zdecydowałem się podjąć wyzwanie. Widzę szansę, że może się udać, a to daje radość z trenowania - tłumaczy Kluge. 

Po 7. kolejkach bytomianie mają na koncie 17 punktów. Smaku porażki jeszcze nie zaznali, u siebie są zaś bezbłędni. Potwierdzili to niedzielną wygraną ze Śląskiem, choć łatwo nie było, bo prowadzenie - za sprawą gola Bartosza Nawrockiego - objęli w Bytomiu przyjezdni. - Świętochłowice to ciągle solidna drużyna mająca w składzie zawodników z dużymi, piłkarskimi umiejętnościami. Kiedy podchodzą do meczu tak zmobilizowani jak do starcia z nami o tym, że będzie łatwo nie ma mowy. Śląsk jest w stanie wygrać z każdym i nam też postawił trudne warunki. Inna sprawa, że my graliśmy już tej jesieni zdecydowanie lepiej niż w niedzielę. Niby przez większość czasu mieliśmy spotkanie pod kontrolą, ale wynik mógł być różny. Cieszę się, że nawet w trudnym dla nas dniu udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - relacjonuje trener Kluge.

Nie byłoby trzech punktów gdyby nie gole najskuteczniejszego w zespole gospodarzy Mateusza Kaisera. Były kapitan... Śląska nie miał litości dla dawnych kolegów, najpierw doprowadzając do wyrównania, a na 10 minut przed końcem strzelając bramkę na 2:1. - Cieszą mnie jego trafienia. Traktuję go właściwie jako swojego wychowanka. Ściągnąłem go do A-klasy w Świętochłowicach prawie "z podwórka". Kiedyś grał w juniorach Wawelu Wirek, grywał gdzieś na orlikach, ale doświadczenia w seniorskim futbolu nie miał żadnego. Postawiłem na niego, został kapitanem Śląska, długo ciągnęliśmy ten wózek. Znam jego możliwości, myślałem nawet o ściągnięciu go do Slavii. A kiedy nadarzyła się oferta Szombierek od razu pomyślałem, że przyda mi się w Bytomiu - opowiada o 26-letnim środkowym pomocniku jego trener.

Szombierki Bytom pod wodzą trenera Janusza Kluge póki co dobrze wywiązują się z roli faworyta ligi (fot. T.Błaszczyk/PressFocus)

Rozpędzona, budowana latem przez Janusza Kluge drużyna zdaje sobie sprawę, że pozycja lidera po 7 kolejkach nie będzie miał znaczenia na mecie, jeśli w jej szeregi wkradnie się zbyt duże rozluźnienie. - Dlatego nawet przed meczem ze Śląskiem powtarzałem w szatni, że największym zagrożeniem możemy być sami dla siebie. Wyniki ułożyły się dotychczas tak, że wszystko zależy od nas. Nie musimy się oglądać na innych, tylko wygrywać kolejne mecze. Trzeba się maksymalnie zaangażować w każde starcie, zwłaszcza z tymi słabszymi rywalami - przestrzega Kluge.

To uwaga cenna tym bardziej, że jesienią "Zieloni" zagrali już z niemal wszystkimi poza Ruchem Radzionków ekipami z górnej połówki tabeli. - Ale w kolejnych spotkaniach punktów nikt za darmo nie odda, nikt się przed nami nie położy. Każdy chce wygrać z liderem. W kim upatruję głównych konkurentów do gry o awans? Od początku spodziewałem się, że będziemy rywalizować z Wartą Zawiercie i się nie pomyliłem. W gronie faworytów widzę Ruch Radzionków, który spadł z III ligi i ma w zespole grono zawodników na wysokim poziomie. Zaskakuje mnie postawa Unii Kosztowy. Graliśmy z nimi na wyjeździe i właściwie... nie mieli wtedy nic do powiedzenia. Zremisowaliśmy bezbramkowo, nie uznano nam prawidłowo zdobytego gola. Straciliśmy tam punkty, ale nie widziałem w nich wówczas przeciwnika który miałby się bić o awans. Okazuje się, że systematycznie robią punkty i to dla mnie czarny koń - analizuje trener Szombierek, którego podopieczni w najbliższy weekend zmierzą się z beniaminkiem ligi, Zniczem Kłobuck.

Przeczytaj również