Jałocha powstrzymał Raków. GKS remisuje z liderem

20.10.2018

Konrad Jałocha dwoił się i troił w tyskiej bramce

 

 

Łukasz Sobala/PressFocus

Trener Tarasiewicz stracił cierpliwość do będącego w słabej dyspozycji Vojtusa i dziś w pierwszym składzie wyszedł 17-letni Michał Staniucha. Młody napastnik otrzymał wreszcie szansę gry od pierwszej minuty, ale było to jednocześnie ogromne wyzwanie, gdyż Raków to zespół posiadający najlepszą defensywę w całej Fortuna 1 lidze.

 

Od pierwszych minut było widać kto jest liderem, a kto drużyną środka tabeli. Raków osiągnął sporą przewagę i piłka praktycznie nie schodziła z połowy GKS-u. Tyszanie byli jednak dobrze zorganizowani w defensywie, dzięki czemu udawało im się powstrzymywać próby strzałów zawodników gości. Im dłużej jednak trwał ten mecz, tym częściej goście dochodzili do sytuacji strzeleckich. W 27 minucie z dystansu uderzał Petr Schwarz, ale Jałocha z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Gospodarze zagrażali bramce Gliwy jedynie przy stałych fragmentach gry. Po jednym z rzutów rożnych piłka spadła na 20 metr na nogę Daniela, który nie namyślając się oddał mocny strzał, piłkę przed siebie odbił bramkarz Rakowa, a dobitka Jakuba Piątka została zablokowana przez obrońcę. W 40 minucie powinno być 0:1, gdy doskonałe podanie otrzymał Formella, ale zawodnik Rakowa uderzył z ostrego kąta wprost w dobrze ustawionego Jałochę. Gdyby były piłkarz Lecha zagrał do stojącego na 7 metrze Musiolika, ten miałby przed sobą już tylko pusta bramkę i z łatwością skierowałby piłkę do siatki.

 

Goście druga połowę rozpoczęli od bardzo mocnego uderzenia. Jałocha praktycznie w pojedynkę powstrzymywał piłkarzy Rakowa. W ciągu kilkudziesięciu sekund tyski golkiper trzykrotnie ofiarnie bronił strzały częstochowian. Dominacja drużyny Marka Papszuna nie podlegała dyskusji i wydawało się, że objęcie prowadzenia przez lidera rozgrywek jest kwestią czasu. Mijały jednak kolejne minuty, a na tablicy wyników wciąż mieliśmy bezbramkowy rezultat. Raków nie atakował już tak zaciekle, a tyszanie nie chcieli podejmować ryzyka, by nie zostawić rywalom zbyt wiele miejsca na własnej połowie. To sprawiło, że gra toczyła się głównie w środku pola i sytuacji bramkowych mieliśmy jak na lekarstwo. W końcówce goście ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków, ale nie udało im się przełamać solidnej dziś tyskiej defensywy. W doliczonym czasie gry to tyszanie mieli piłkę meczową. Steblecki minął obrońcę w polu karnym gości i oddał bardzo mocny strzał, ale piłka minęła bramkę Gliwy. 

 

GKS Tychy - Raków Częstochowa 0:0 (0:0)

 

GKS: Jałocha - Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz - J.Piatek (86' Mańka), Daniel, Bogusławski (46' Steblecki), Grzeszczyk, Adamczyk - Staniucha (58' Vojtus)

 

Raków: Gliwa - Kasperkiewicz, Niewulis, Kościelny, Malinowski - Schwarz, Listkowski, Szczepański (70' Radwański), Formella, Kun (81' Bartl) - Musiolik (75' Lewicki)

 

Żółte kartki: Steblecki, Abramowicz

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)

Widzów: 4672

źródło: SportŚląski
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również