"Henry" na nich stawia

21.10.2008
Ryszard Wieczorek nie widział Piotra Malinowskiego i Marcina Wodeckiego nawet w meczowej „18”. Po przyjściu Henryka Kasperczaka obaj zawodnicy grają w pierwszym składzie lub wchodzą z ławki.
Jeszcze, gdy na Roosevelta pracował trener Ryszard Wieczorek, kibice domagali się występów Malinowskiego i Wodeckiego. Szkoleniowiec nie dawał im jednak zbyt wielu szans na grę. - Jestem młodym piłkarzem i trudno jest mi go oceniać. Był moim pierwszym trenerem w poważnej piłce. Grałem u niego niewiele, ale zapamiętam go bardzo dobrze, bowiem pod jego wodzą zadebiutowałem w ekstraklasie - mówi Marcin Wodecki, napastnik Górnika. 

Gdy w Zabrzu doszło do zmiany szkoleniowca, zawodnik, który błyszczał w Młodej Ekstraklasie, zaczął grać także w "dorosłej" lidze. - Dostaję teraz więcej szans. W meczach MESY dawałem z siebie wszystko i trener to docenił. W lidze zbieram sporo doświadczenia, ale niestety drużynie nie idzie. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Mam nadzieję, że gdy w końcu wygramy, to będzie już z górki. Potrzebujemy tego jednego zwycięstwa. Na treningu robimy naprawdę kawał dobrej roboty. To musi przełożyć się na ligę - podkreśla gracz, który na Roosevelta trafił z Rybnika.

Drugim wygranym po przyjściu Kasperczaka jest Malinowski. Jeden z najszybszych skrzydłowych w lidze stał się podstawowym zawodnikiem Górnika. - To wszystko jest zależne od koncepcji danego szkoleniowca. Od tego, jakich graczy preferuje na poszczególne pozycje - tak Malinowski tłumaczy brak występów za kadencji Wieczorka.

Obaj zawodnicy podkreślają, że duże wpływ na słabe wyniki drużyny ma po prostu pech. - Nie jest nam łatwo, gdyż całej drużynie nie idzie. Zostawiamy na boisku mnóstwo zdrowia. Brakuje nam tylko trochę szczęścia. Bo jak wytłumaczyć sytuację, w której kapitalny strzał w samo okienko bramki Lechii Gdańsk oddał Marko Bajić? Powinien być gol, ale jakimś cudem bramkarz zdołał obronić. Golkiper Lechii miał "dzień konia". Czasem jest tak, że strzeli się idealnie i gol nie pada, a czasem byle jak i piłka ląduje w siatce. Wierzę, że od soboty zaczniemy zwycięską passę - podsumowuje Malinowski.
autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również