Grobowa cisza i bezbramkowy remis w Zabrzu. „Doping naszych kibiców uskrzydla”

31.10.2021

Pomimo bezbramkowego rezultatu, sobotnie popołudnie w Zabrzu było wyjątkowo gorące. Działo się przede wszystkim na trybunach, jednak na boisku emocji także nie brakowało. Niewiele brakowało, a Lukas Podolski cieszyłby się z pierwszego gola na boiskach Ekstraklasy.

Łukasz Sobala/PressFocus

Zdecydowanie bliżej przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę byli piłkarze Górnika Zabrze. W grze zespołu w ostatnich tygodniach widać progres względem pierwszych tygodni współpracy z trenerem Urbanem. – Brakowało nam płynności, gry kombinacyjnej, kreowania sobie sytuacji bramkowych. Kilka było, choćby znakomita Jesusa Jimeneza, ale Zagłębie też miało swoje sytuacje w pierwszej połowie. Moim zdaniem był to jeden ze słabszych meczów w naszym wykonaniu na naszym boisku – oceniał surowo szkoleniowiec.

Niestety, wydarzenia boiskowe przyćmiło to, co działo się na trybunach oraz wokół całego spotkania. Jakiś czas temu Torcida, organizacja kibicowska między innymi odpowiedzialna za doping, zapowiedziała bojkot. Na meczu przeciwko Zagłębiu trybuna południowa faktycznie opustoszała. Powodem bojkotu miała być interwencja ochrony przed meczem z Wisłą Kraków, która nie pozwoliła wnieść na trybuny przygotowanej przez kibiców oprawy. Choć fanów zabrakło, wywieszone zostały transparenty uderzające w zarząd klubu oraz dyrektora sportowego Górnika Zabrze Artura Płatka.

W niemalże absolutnej ciszy piłkarze Górnika stwarzali sobie sporą przewagę nad Zagłębiem. Gospodarze zdawali się nawet na moment nie oddawać rywalom piłki, choć liczby pokazują, że obie drużyny znajdowały się w posiadaniu piłki przez podobny okres. Zabrzanie byli jednak zespołem zdecydowanie agresywniejszym, starającym się stłumić akcje lubinian jeszcze na połowie przeciwników.

Paradoksalnie to właśnie goście stworzyli sobie najgroźniejszą w całej połowie sytuację. Goście pokusili się o długie zagranie za plecy obrony, a tor lotu piłki źle obliczył Robert Dadok. Wahadłowy stracił równowagę i przegrał pojedynek z Sasą Zivcem. Napastnik Zagłębia Lubin nie wykorzystał swojej szansy, zbyt długo przygotowywał się do uderzenia, które ostatecznie zostało zablokowane.

Nie był to łatwy mecz dla Dadoka. Sprowadzony do Zabrza ze Stali Mielec piłkarz zanotował kilka dobrych zagrań, jednak miał problemy z poprawnym ustawieniem na boisku. Nie wykorzystywał miejsca, które przy dośrodkowaniach pozostawiali obrońcy Zagłębia, w defensywie trzymał się zbyt blisko ustawionego za nim Przemysława Wiśniewskiego, pozwalając golkiperowi z Lubina rozpoczynanie akcji długimi wyrzutami do linii bocznej.

Na niedługo przed zakończeniem pierwszej połowy jeden z kibiców wtargnął na murawę. Ku zdziwieniu chyba wszystkich obserwatorów, ochrona nie zareagowała. Nieproszony gość wrócił na trybuny, gdzie został zatrzymany przez ochronę, interweniowała również policja, rozpoczęły się przepychanki pomiędzy służbami porządkowymi, a kibicami. Po dobrym meczu w Gdańsku, cieniem samego siebie znów był Lukas Podolski. Po pierwszym kwadransie, w których największa gwiazda Górnika była bardzo aktywna, mistrz świata zniknął z radarów. A gdy się pojawiał, najczęściej w negatywnym kontekście – niecelne zagranie, nieudany drybling, niepoprawne wycofanie piłki. Żeby jednak być sprawiedliwym, trzeba Podolskiemu oddać także kilka udanych momentów, po jednym z których Jesus Jimenez mógł nawet zdobyć bramkę. Poza tym były reprezentant Niemiec zdobył nawet gola po fantastycznym zagraniu Hiszpana, ale niestety nie została on uznany, gdyż Podolski znajdował się na pozycji spalonej.

– Spodziewaliśmy się lepszego spotkania z naszej strony. Musimy przeanalizować, dlaczego tak to wyglądało. Własny kibic pomaga, doping zawsze uskrzydla, a szczególnie ze strony naszych kibiców. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do stanu sprzed bojkotu – mówił trener Urban.

Swój ekstraklasowy debiut zaliczył z kolei obrońca Jakub Szymański, którego wcześniej mogliśmy oglądać chociażby w meczu Pucharu Polski przeciwko wrocławskiej Ślęzy. Nazwisko młodzieżowca wielokrotnie padało z ust Jana Urbana, który ewidentnie zauważył potencjał zawodnika. Debiut defensora wydawał się tylko kwestią czasu i w końcu doszedł do skutku. W obliczu słabej formy, jaką prezentuje w ostatnim czasie Przemysław Wiśniewski, Szymański do końca tego roku może zagwarantować sobie miejsce w pierwszym składzie. Wówczas trener Urban miałby większe pole do manewru w drugiej linii, gdzie obecnie występuje podstawowy młodzieżowiec zabrzan, Krzysztof Kubica. – Jest to dla mnie wielki dzień, ciężko pracowałem na debiut w Ekstraklasie. W końcu doczekałem się tego wejścia i myślę, że zaprezentowałem się solidnie. Ale oczywiście chcielibyśmy wygrać i zdobyć trzy punkty – mówił po spotkaniu młody defensor zabrzańskiego klubu.

Kolejny remis na koncie drużyny z Zabrza plasuje zespół prowadzony przez Jana Urbana na dwunastym miejscu. Tylko 6 punktów przewagi mają "Trójkolorowi" nad warszawską Legią, która otwiera obecnie strefę spadkową. Stołeczny klub ma jednak do rozegrania dwa zaległe spotkania.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również