Górnik odpada w Łodzi. Puchar nie dla zabrzan

29.10.2019

Koniec tegorocznej przygody Górnika Zabrze w Pucharze Polski. 14-krotni Mistrzowie Polski nie sprostali na wyjeździe Łódzkiemu KS-owi, żegnając się z rozgrywkami na etapie 1/16 finału.

PressFocus

Kazimierz Moskal dał we wtorek pograć tym, którzy - za wyjątkiem Maksymiliana Rozwandowicza - weekend nie znaleźli miejsca w wyjściowym składzie na ligowy mecz z Rakowem Częstochowa. Marcin Brosz zmian dokonał zdecydowanie mniej. Spośród graczy wytypowanych przez niego do rywalizacji z ŁKS-em tylko Michał Koj w minioną sobotę nie zagrał ani minuty przeciwko Lechii w Gdańsku.

Goście zaczęli odważnie, próbując odbierać piłkę rywalowi jeszcze na jego połowie. Groźni byli jednak przede wszystkim ze stałych fragmentów gry. Prowadzenie mogli objąć w 11. minucie. Po rzucie wolnym piłkę wybijaną przed pole karne przez łodzian bez przyjęcia kopnął David Kopacz, a Dominik Budzyński z dużymi kłopotami wybił piłkę na rzut rożny, po którym tuż nad bramką główkował Michał Koj. Po kolejnym zagraniu ze stojącej piłki zza pleców obrońców ŁKS-u świetnie wybiegł Łukasz Wolsztyński, ale trafił w futbolówkę ręką i sędzia przerwał grę.

Łodzianie w pierwszej odsłonie często szukali szans w uderzeniach z dalszych odległości. Pod bramką Martina Chudego groźnie zrobiło się po strzale Łukasza Piątka, gdy piłka poszybowała pół metra nad bramką zabrzan. Z podobnych odległości prosto w ręce Słowaka strzelali Artur Bogusz i Maciej Wolski. Niecelną próbę zaliczył z kolei Pirulo. Wraz z upływem czasu ekipa trenera Kazimierza Moskala na boisku miała do powiedzenia coraz więcej. W 26. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony boiska w wykonaniu Bartłomieja Kalinkowskiego do siatki z bliska głową trafił nawet Rafał Kujawa, ale - na szczęście dla zabrzan - był wcześniej na spalonym.

Golem dla miejscowych pachniało jednak coraz mocniej. Nieprawdopodobne zamieszanie w polu karnym Górnika zapanowało w 35, minucie. Dwa razy strzały Rafała Kujawy bronił Chudy, dwa kolejne uderzenia gospodarzy wylądowały w nogach jego kolegów z defensywy, wszystko skończyło się zaś kolejną próbą Kujawy, który tym razem posłał piłkę obok słupka. Na 4 minuty przed przerwą gospodarze wrócili do szukania recepty w strzałach zza pola karnego. Tym razem z pożądanym efektem. Nieźle przymierzył Pirulo, a Chudy - zmylony co prawda drobnym rykoszetem - choć miał piłkę na rękach, wpuścił ją do siatki. 

Marcin Brosz w przerwie zdecydował się posłać w bój "swoich" Hiszpanów - Jesusa Jimeneza i Igora Angulo. Ofensywa przyjezdnych została nieco rozruszana, ale wciąż brakowało jej dobrego wykończenia akcji. Najlepszą szansę na trafienie miał Kamil Zapolnik, ale dwukrotnie w jednej akcji jego uderzenia bronił Dominik Budzyński. Innym razem w swoim stylu ruszył lewą stroną po podaniu od wprowadzonego na boisko chwilę wcześniej Bainovicia Jimenez. Zszedł z piłką do środka pola karnego ale uderzył zbyt słabo by zaskoczyć bramkarza ŁKS-u. W 75. minucie Jimenez dośrodkował pod nogi Angulo, ale tym razem futbolówka przeleciała obok słupka. Gospodarze czekali tymczasem na okazję do kontry i zamknięcia widowiska. Ta sztuka udała im się w 78. minucie. Sporo miejsca za polem karnym Górnika dostał Pirulo, który swoim uderzeniem sprawił sporo kłopotów Chudemu. Słowak odbił piłkę prosto pod nogi Michała Trąbki, który z łatwością podwyższył wynik na 2:0.

ŁKS Łodź - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)

1:0 - Pirulo 41'
2:0 - Michał Trąbka 78'

ŁKS: Budzyński - Bogusz, Rozwandowicz, Sobociński, Rozmus - Kalinkowski (86' Guima), Bryła (68' Trąbka), Piątek, Pirulo, Wolski - Kujawa (80' Radionow). Trener: Kazimierz Moskal.

Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Koj - Zapolnik, Ściślak (63' Bainović), Matuszek, Bauza (46' Jimenez) - Kopacz (46' Angulo), Wolsztyński. Trener: Marcin Brosz.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Wolski, Kalinkowski, Sobociński (ŁKS), Wolsztyński, Sekulić, Ściślak, Matuszek (Górnik)

Przeczytaj również