Górnik może odetchnąć. Twierdza ciągle niezdobyta

15.09.2019

Górnik Zabrze wciąż nie przegrał w tym sezonie na swoim boisku, nie stracił przy Roosevelta również gola. Zgubił za to pierwsze punkty, po kiepskim meczu remisując z wyraźnie lepszym w niedzielę Śląskiem Wrocław.

Łukasz Laskowski/Press Focus

W trakcie pierwszej odsłony publiczność przy Roosevelta była świadkiem raptem trzech celnych strzałów. Dwa z nich leciały w kierunku bramki Martina Chudego. Słowak nie miał jednak kłopotu ze złapaniem futbolówki po uderzeniach Przemysława Płachety, a później Lubambo Musondy. Górnik odpowiedział słabą próbą Erika Janży, z którą najmniejszych kłopotów nie miał Matus Putnocky. Pierwsza część gry dość wyraźnie należała jednak do wrocławian, którzy - zwłaszcza skrzydłami - dobrze budowali swoje akcje i mieli okazje do tego, by objąć prowadzenie. Najlepsze marnował jednak Płacheta, który najpierw w dobrej sytuacji nie trafił w piłkę zagraną mu przez Musondę, a w samej końcówce minął już nawet Chudego, ale lewą nogą trafił tylko w boczną siatkę. Zabrzanie z przeniesieniem gry w w okolice pola karnego przyjezdnych mieli spore problemy, choć w 41. minucie mogli liczyć na rzut karny za zagranie ręką Wojciecha Golli. Sędzia Bartosz Frankowski uznał jednak, że kiks defensora wrocławian, po którym futbolówka trafiła go w dłoń nie był zagraniem celowym i "jedenastki" nie podyktował.

Obraz gry nie ulegał zmianie również po przerwie. To znowu wrocławianie byli zespołe prowadzącym grę, intensywniej szukającym okazji do strzelenia pierwszego gola. W 51. minucie Płacheta próbował zmieścić piłkę pod poprzeczkę, spod której końcami palców "wyciągnął" ją Chudy. Na tym etapie meczu wrocławianie mieli już na koncie 10 strzałów, podczas gdy podopieczni trenera Marcina Brosza wciąż pozostawali jedynie z próbą Janży z początku widowiska. Gra wyrównała się nieco po zmianach dokonanych przez szkoleniowca gospodarzy. Na boisko weszli David Kopacz i Ishmael Baidoo, którzy próbowali rozruszać niemrawą tego dnia ofensywę zabrzan. Miejscowi faktycznie nieco częściej zaglądali z piłką na połowę wrocławian, wciąż nie potrafili jednak otworzyć drogi do bramki Igorowi Angulo i jego partnerom.

W 82 minucie znakomitą okazję na strzelenie gola mieli wrocławianie. Z lewej strony piłkę dośrodkował Płacheta, gdzie wysoko w górę wyszedł Daniel Szczepan. Uderzył głową, ale piłka potoczyła się tuż obok słupka. Chwilę później były napastnik GKS-u Jastrzębie próbował skorzystać z dośrodkowania Dino Stigleca, piłka znowu minęła światło bramki Chudego.

Po 8. kolejkach Górnik Zabrze zajmuje 10. miejsce w tabeli mając na koncie 11 punktów. Za tydzień 14-krotni Mistrzowie pojadą do Szczecina zmierzyć się z aktualnym liderem PKO BP Ekstraklasy, miejscową Pogonią.

Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 0:0

Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża - Zapolnik (82' Manneh), Matras, Ściślak, Jimenez (72' Baidoo) - Wolsztyński (56' Kopacz), Angulo. Trener: Marcin Brosz.

Śląsk: Putnocky - Broź, Golla, Puerto, Stiglec - Łabojko, Chrapek, Musonda (87' Cholewiak) - Pich (82' Żivulić), Expósito (59' Szczepan), Płacheta. Trener: Vietezslav Lavicka

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: Sekulić, Manneh (Górnik), Łabojko (Śląsk)
Widzów: 17 450

Przeczytaj również