Górnik - Jagiellonia 1-0

06.12.2008
Po sześciu meczach bez wygranej, a w tym aż pięciu porażkach, wreszcie zwycięstwo! Górnik na zakończenie roku pokonał Jagiellonię. - Ufff... W końcu się udało - podsumował Henryk Kasperczak.
Spotkanie na Roosevelta rozpoczęło się z opóźnieniem. Z dwóch powodów. Już wcześniej zaplanowano, że przed pierwszym gwizdkiem arbitra będzie miała miejsce minuta ciszy poświęcona pamięci tragicznie zmarłego sympatyka zabrzan. Organizatorzy zdecydowali się także poczekać na fanów z Białegostoku. Jeden z autokarów, którym zmierzali na Śląsk, brał bowiem udział w wypadku drogowym. Siedmiu pasażerów trafiło do szpitala, w tym jeden w bardzo poważnym stanie.

W atmosferze dramatów Górnik przez większość meczu prezentował się... dramatycznie. Zespół Henryka Kasperczaka w niczym nie przypominał drużyny, której grę tak chwalono w ostatnich kolejkach. - Problem w tym, że nie wygrywaliśmy. Dzisiaj nie pokazaliśmy wielkiej piłki, ale trzy punkty zostają u nas - skwitował szkoleniowiec gospodarzy. Po pierwszej połowie nic jednak nie wskazywało na taki rozwój wypadków. Miejscowi zagrozili bramce rywali zaledwie raz, po atomowym strzale z dystansu Dariusza Kołodzieja.

Gracze z Zabrza zapewniali, że postarają się dla swoich kibiców o mikołajkowy prezent, tymczasem sami obdarowywali przeciwnika. Stratę gola mogła przynieść już pomyłka Sebastiana Nowaka. Bramkarz Górnika nie utrzymał piłki w rękawicach i tylko przytomność umysłu jego obrońców sprawiła, że Szymon Matuszek nie otworzył wyniku gry. Swoje szanse mieli także Paweł Zawistowski i bardzo aktywny Pavol Stano. Nominalny obrońca Jagiellonii wystąpił w... ataku i sprawiał zabrzańskiej defensywie sporo kłopotów. - Czy ten manewr nas zaskoczył? Wygraliśmy, więc można powiedzieć, że nie - uśmiechał się Jerzy Brzęczek.

Przełom nastąpił w przerwie. - Powiedziałem swoim piłkarzom, by zaczęli grać na luzie, tak jak potrafią. Od początku byli bowiem bardzo zestresowani - wyjaśniał trener zabrzan. Jego uwagi przyniosły natychmiastowy efekt. Na drugą połowę wybiegł już inny Górnik! Co więcej, najlepszy tego dnia w jego szeregach Kołodziej przypomniał sobie, że jeszcze w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała uchodził za specjalistę od stałych fragmentów gry. Zawodnik miejscowych uderzył z rzutu wolnego w ten sposób, że ręce same składały się do oklasków.

Już chwilę później ten sam piłkarz, także ze stojącej piłki, mógł podwyższyć rezultat, ale tym razem trafił w słupek. Gospodarze mogli szybko stracić prymat, ale ze świetnej strony pokazywał się Nowak. Zabrzański golkiper parował uderzenia Mariusza Dzienisa i Marcina Pacana. - Bramkarz rywali zasłużył na najwyższe noty - chwalił Michał Probierz, opiekun "Jagi"
[b]
[/b]Pod szatniami[b]

Michał Fidziukiewicz[/b] (napastnik Jagiellonii): Ten feralny rzut wolny załatwił sprawę. Po stracie gola nie potrafiliśmy się podnieść. Szkoda tym bardziej, że przed przerwą mieliśmy multum sytuacji. Byliśmy lepsi.

[b]Jerzy Brzęczek [/b](pomocnik Górnika): Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba. Po przerwie wyszliśmy już jednak odmienieni. Przede wszystkim zaczęliśmy w końcu uderzać na bramkę rywali.

[b]Sebastian Nowak[/b] (bramkarz Górnika): Zdobyliśmy trzy punkty i to powinno być podsumowaniem całego spotkania. W pierwszej połowie było widać, że graliśmy pod ogromną presją. Cieszę się tym bardziej, że to moja pierwsza wygrana z Górnikiem w ramach ekstraklasy.

Konferencja prasowa[b]

Michał Probierz [/b](trener Jagiellonii): Zabawiliśmy się w Św. Mikołaja i podarowaliśmy Górnikowi trzy punkty. W Białymstoku graliśmy słabiej niż dzisiaj, ale wygraliśmy. Dzisiaj role się odwróciły. W meczu z Cracovią sprawiliśmy, że wysokie noty dostał ich bramkarz, Marcin Cabaj. Dzisiaj wykreowaliśmy na bohatera Sebastiana Nowaka. Przegraliśmy na własne życzenie.

[b]Henryk Kasperczak[/b] (trener Górnika): Ufff... W końcu się udało. Wiele spotkań graliśmy na wyjeździe bardzo dobrze, ale nie zdobywaliśmy punktów. Jagiellonia zagrał dzisiaj ciekawy mecz, jednak to my mieliśmy więcej szczęścia. Jestem pełen podziwu dla kibiców, którzy po raz kolejny zapełnili trybuny i gorąco nas wspierali. W imieniu całego sztabu szkoleniowego i zawodników gorąco im dziękuję.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również