Górnik - Bełchatów 2-3

02.11.2008
W spotkaniu, w którym prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, lepsi okazali się goście z Bełchatowa. GKS grając w "dziesiątkę" zdołał strzelić Górnikowi dwie bramki!
Kibice w Zabrzu zobaczyli świetny mecz i piękne bramki. Niestety dla fanów Górnika podopieczni Henryka Kasperczaka przegrali wygrane wydawało się spotkanie. - Jest to dla nas bardzo bolesna porażka - podsumował smutny szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów kraju. Ale po kolei. Od początku gospodarze ruszyli do ataków. Aktywna była zwłaszcza prawa strona boiska, na której bardzo dobrze poczynali sobie Tomasz Hajto i Grzegorz Bonin raz po raz stwarzając zagrożenie pod ramką Bełchatowa. Najpierw po podaniu Bonina strzał Tomasz Zahorskiego w ostatniej chwili zablokowali obrońcy. Następnie po wrzutce Hajty ponownie bliski zdobycia bramki był Zahorski, jednak piłkę po jego uderzeniu głową nad poprzeczką przeniósł Krzysztof Kozik.

Po 20 minutach obudzili się przyjezdni, a konkretnie Łukasz Garguła. Pomocnik Bełchatowa próbował „podcinką” pokonać Michala Vaclavika, ale piłka wylądowała na poprzeczce. Ot tego momentu mieliśmy grę cios za cios. Swojej szansy próbował Bonin, ale golkiper gości był na posterunku. Tuż przed upływem pół godziny gry kontuzji doznał Marius Kiżys. Sztab szkoleniowy Górnika już szykował zmianę, ale pechową sytuację gospodarzy wykorzystali przyjezdni. Kiżys odpuścił krycie Garguły, który podał prostopadle piłkę do Dawida Nowaka. Piłkarz Bełchatowa ograł bramkarza gospodarzy i wpakował piłkę do pustej bramki. - Trzeba mieć trochę luzu. Widziałem, że bramkarz się położył i postanowiłem go ominąć - komentował szczęśliwy strzelec.

Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Przemysław Pitry odegrał piłkę przed pole karne do Bonina, a skrzydłowy Górnika huknął z ponad 20 metrów i mieliśmy 1-1. Kilka minut później Górnik powinien prowadzić. Jednak Pitry w wiadomy tylko sobie sposób nie wpakował piłki do bramki z trzech metrów.

W drugiej odsłonie atakowali głównie gospodarze. Z kilkunastu metrów potężnie uderzył Pitry. Piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od murawy i wyszła w pole. Górnik cały czas dążył do zdobycia gola. W okolicy linii pola karnego został sfaulowany Zahorski, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego tylko rzut wolny. Wspaniałym, technicznym, strzałem popisał się Piotr Madejski i piłka wpadła w okienko. Gospodarze zasłużenie prowadzili 2-1.

Chwilę później Dariusz Pietrasiak sfaulował wychodzącego na czystą pozycję rezerwowego, Marcina Wodeckiego i za te zagranie arbiter pokazał kapitanowi Bełchatowa czerwoną kartkę. Z wolnego tuż obok słupka uderzył Mariusz Magiera. Od tego momentu mecz się trochę uspokoił i wszystko wskazywało, że Bełchatów nie jest w stanie zagrozić bramce Vaclavika. Tymczasem w niegroźnej sytuacji w polu karnym Górnika Magiera sfaulował Nowaka. Sędzia podyktował jedenastkę, którą skutecznie wykorzystał Mariusz Ujek. Zabrzanie byli mocno zaskoczeni, a kilka minut później błąd źle ustawionego Vaclavika wykorzystał Garguła, który strzałem z wolnego strzelił trzeciego gola dla gości. - Zaskoczył nas wszystkich, bo myśleliśmy, że będzie dośrodkowanie, a on uderzył prostym podbiciem - tłumaczył Jerzy Brzęczek, kapitan Górnika. Zabrzanie nie potrafili już się podnieść. Pomimo porażki żegnały ich brawa, jednak to dla nich małe pocieszenie.

Pod szatniami

[b]Grzegorz Bonin[/b] (pomocnik Górnika): Indywidualne błędy zadecydowały o tym, że straciliśmy dwie bramki i przegraliśmy spotkanie, w którym przeważaliśmy. Strzeliłem dziś pierwszego gola w barwach Górnika, ale niestety nie przyniósł on punktów. Koszmar, tak można w skrócie podsumować cały mecz. Po raz kolejny schodzimy z boiska przegrani.

[b]Piotr Madejski[/b] (pomocnik Górnika): Ciężko mi ocenić sytuację, w której sędzia podyktował rzut karny dla Bełchatowa, gdyż nie widziałem jej dokładnie. Bramka na 2-2 podcięła nam skrzydła. Graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a mimo to tracimy bramkę po strzale z wolnego Garguły. Byliśmy drużyną lepszą, stworzyliśmy więcej okazji do zdobycia gola, a mimo to przegrywamy. Piłka nożna jest czasami okrutna.

[b]Łukasz Garguła[/b] (pomocnik Bełchatowa): Bardzo dziękujemy nielicznej grupie kibiców z Bełchatowa za gorący doping. Na pewno grając w 10, rzadko się zdarza, że drużyna zdobywa jakiekolwiek punkty. Na szczęście piłka nożna jest sportem nieprzewidywalnym i zdarzają się właśnie takie niespodzianki. Starałem się uderzyć z rzutu wolnego na bramkę, strzeliłem mocno i liczyłem na jakiś rykoszet, ale piłka jednak wpadła sama do siatki.

[b]Jerzy Brzęczek [/b](pomocnik Górnika): Dla nas to jest szok, że wygrane spotkanie przegrywamy. To też pokazuje, że jak się jest na dole tabeli nie można się na chwilę zdekoncentrować. Zostaliśmy ukarani. Piłka nożna jest grą błędów. Mariusz Magiera zdaje sobie sprawę, że popełnił błąd, ale cała drużyna wygrywa i cała przegrywa.

[b]Patryk Rachwał[/b] (pomocnik Bełchatowa): Po stracie gola na 1-1 zagraliśmy zbyt nerwowo. Mecz był zwariowany. Jednak chwała nam za to, że grając w dziesięciu zdołaliśmy nie tylko wyrównać, ale także wygrać całe spotkanie.

Konferencja prasowa

[b]Paweł Janas [/b](trener Bełchatowa): Mecz dla kibiców i mediów bardzo dobry. Było dużo bramek i dramaturgii. Duże brawa dla moich zawodników. Cieszę się, że zespół się podniósł grając w dziesiątkę. Co prawda bramki zdobyliśmy po stałych fragmentach, ale trzeba sobie to było wypracować. Dziękuję piłkarzom za walkę do końca meczu.

[b]Henryk Kasperczak [/b](trener Górnika): To był mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Po stracie bramki zareagowaliśmy bardzo dobrze, wyszliśmy na prowadzenie. To powinno nam dodać skrzydeł. Powinniśmy podwyższyć wynik. Z przewagą jednego zawodnika straciliśmy jednak sens gry, to jest trudne do wytłumaczenia, a ja jestem bardzo zawiedziony. Tak samo wszyscy zawodnicy. Śmiało mogę powiedzieć, że będziemy grali o utrzymanie, bowiem sytuacja się bardzo dla nas skomplikowała. Zobaczymy jak zawodnicy zareagują w następnym meczu z Odrą Wodzisław. Nasza sytuacja jest trudna. 
autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również