Górnicy znowu harowali. "Zabrakło kilkunastu godzin"

03.03.2019

- Mogę tylko żałować kilkunastu godzin, których nam zabrakło. Wówczas bylibyśmy w stanie zagrać jeszcze lepiej - ubolewał po meczu z Jagiellonią Białystok trener Górnika Zabrze, Marcin Brosz. Jego podopieczni do samego końca walczyli o wywiezienie z Podlasia punktowej zdobyczy, choć trzy dni wcześniej zagrali wyczerpujące, pucharowe spotkanie z Lechią Gdańsk.

Rafał Rusek/PressFocus

Między zakończeniem spotkania z Lechią, a rozpoczęciem ligowej potyczki z Jagiellonią upłynęło niespełna 70 godzin. Biorąc pod uwagę, że w międzyczasie trzeba było jeszcze przebyć przeszło 500-kilometrową podróż do Białegostoku staje się jasne, że zabrzanie czasu na odpoczynek i przygotowanie do kolejnego spotkania mieli naprawdę mało. Zwłaszcza w porównaniu do zespołu Ireneusza Mamrota. To dlatego kilku kluczowych zawodników Marcina Brosza musiało usiąść na ławce, inna sprawa że pod nieobecność Igora Angulo i Jesusa Jimeneza z dobrej strony pokazali się choćby Ishmael Baidoo, czy Giannis Mystakidis. Solidnie popracował zresztą cały zespół, który już tradycyjnie biegał po boisku więcej od swojego rywala. 

Najwięcej naharował się jednak ten, który przymusowy odpoczynek zaliczył w środę. Szymon Żurkowski, zmagający się z urazem, wybiegł na plac gry w Białymstoku z kapitańską opaską. - Wyszedłem na boisko normalnie, bez żadnego bólu. Jestem z tego powodu szczęśliwy i mogę podziękować naszym fizjoterapeutom, gdyby nie oni pewnie oglądałbym ten mecz przed telewizorem - mówił zadowolony po końcowym gwizdku 21-latek. Formalnie wypożyczony z włoskiej Fiorentiny pomocnik zaliczył dwa kluczowe podania, często był przy piłce, oddał najwięcej strzałów z całego zespołu, zdobył gola i - już niemal tradycyjnie - przebiegł najdłuższy dystans spośród wszystkich aktorów sobotniego widowiska. Po meczu z "Jagą" miał w nogach 12,72 kilometra, przy czym był jednocześnie graczem najszybszym.

- Warto podkreślić to, że na tak trudnym terenie dwa razy byliśmy w ciężkiej sytuacji i dwa razy odrobiliśmy stratę. Do końca wierzyliśmy w to, że jesteśmy w stanie strzelić trzecią bramkę. Nie kalkulowaliśmy. Chcemy wygrywać nawet nawet z tak ciężkim rywalem jak Jagiellonia na ich terenie - zauważał na pomeczowej konferencji trener Marcin Brosz. - Mecz był wyrównany, obie drużyny mogły wynieść z niego trzy punkty. Ten remis jest sprawiedliwy. Chcemy poprawić błędy z tego spotkania i w kolejnym sięgnąć po trzy punkty - ocenił z kolei Żurkowski, wybiegając myślami do derbowego starcia z Piastem Gliwice.

źródło: SportSlaski.pl/Ekstraklasa/Górnik Zabrze
autor: ŁM

Przeczytaj również