Gliwiczanie świętują w Warszawie. Ruch spada z ligi, ale kibice znowu ekstraklasowi

07.05.2019

Sukces Piasta w Warszawie oglądały setki fanów z Gliwic. Świetną frekwencję zanotowali w weekend w Zabrzu. W przeciwieństwie do piłkarzy Ruchu w dobrym stylu ze szczeblem centralnym żegnają się pomału kibice z Chorzowa.

Krzysztof Porębski/PressFocus

Ostatnimi czasy znowu aż chce się oglądać ekipę Górnika Zabrze. Podopieczni trenera Marcina Brosza przed 34. kolejką Lotto Ekstraklasy mieli na kontach cztery kolejne zwycięstwa. Nic dziwnego, że jakość zespołu z Roosevelta postanowili sprawdzić miejscowi fani futbolu. Tym razem tłumy do Zabrza pomogła ściągnąć ekipa Wisły Kraków. Tłumy, bo przeszło 17 tysięcy widzów na trybunach to druga najwyższa frekwencja u 14-krotnych Mistrzów Polski w tym sezonie. Więcej chętnych do oglądania polskiej piłki było tutaj tylko przed miesiącem, gdy miejscowi podejmowali warszawską Legię. W trakcie spotkania na trybunach zawisł transparent, przypominający o przypadającej 2 maja czwartej rocznicy śmierci jednego z fanów, który zginął w Knurowie podczas IV-ligowego spotkania Concordii z Ruchem Radzionków.

Hitem weekendu był pojedynek warszawsko-śląski. Mowa o starciu Legii Warszawa z Piastem Gliwice. Na wysokości zadania stanęli piłkarze trenera Waldemara Fornalika, którzy mają bardzo, bardzo realne szanse na sięgnięcie po historyczny tytuł Mistrza Polski. Przy Łazienkowskiej zasiadło prawie 23,5 tysiąca kibiców, w tym kilkuset fanów z Okrzei, którzy po spotkaniu świętowali wraz ze swoimi bohaterami pierwsze w dziejach zwycięstwo na obiekcie "Wojskowych".

Zanim na szczeblu centralnym rozpoczął się ligowy weekend, rozgrywki przy Edukacji zakończył GKS Tychy. Podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza w związku z wymianą murawy na młodzieżowe Mistrzostwa Świata musieli przyśpieszyć rozegranie derbowego starcia z GKS-em Jastrzębie. Na trybunach w Tychach zameldowało się 3643 widzów. To niezły, bo jeden z dwóch najlepszych wyników w tej rundzie, ale wciąż poniżej średniej, jaką miejscowi "wykręcali" jesienią. Przeszło 300 kibiców zasiadło w sektorze gości, wspierając GKS Jastrzębie.

GKS Jastrzębie był ostatnim rywalem GKS-u Tychy przy Edukacji w tym sezonie (fot. Ł. Sobala/PressFocus)

Tyszanie kończą sezon z czwartą frekwencją w regionie. Z jednej strony to osiągnięcie niezłe, biorąc pod uwagę przeciętny sezon drużyny i fakt, że fanom z Edukacji udało się "wygrać" z I-ligową konkurencją i długo deptać po piętach walczącemu o tytuł Piastowi. Z drugiej większość miejsc na nowoczesnym obiekcie w Tychach wciąż pozostaje pusta i czeka na powrót "mody" na GKS.

W weekend na zapleczu Ekstraklasy z różnych względów ciekawie było w Częstochowie, Jastrzębiu i Katowicach. Pewni awansu do elity fani Rakowa tym razem nie zapełnili swojego stadionu, zaprezentowali za to transparent, dotykający tematu sędziowskich kontrowersji.

W Jastrzębiu przy okazji meczu pomiędzy GKS-em a Łódzkim Klubem Sportowym okazję do świętowania mieli przyjezdni. Ich ulubieńcy wyjazdową wygraną przypieczętowali awans do Ekstraklasy. O tak ambitnych celach póki co zapomnieć musieli fani GKS. Tym razem na Bukową przyszło ich niespełna 2 tysiące, ale nie byli w stanie pomóc swoim zawodnikom w poprawieniu sytuacji w tabeli.

Bez żadnych nadziei do Łodzi pojechali za to fani z Chorzowa. 14-krotni Mistrzowie Polski żegnają się pomału ze szczeblem centralnym piłkarskich rozgrywek, w swojej lidze "grają" za to sympatycy "Niebieskich". Na mecz przyjaźni z Widzewem wybrało ich około 1,5 tysiąca. Po raz pierwszy w historii na wyjazdowy mecz pojechała zorganizowana grupa... dzieci, które przy Piłsudskiego stawiły się w liczbie 150! 

Kibice Ruchu szczelnie wypełnili sektor gości na stadionie Widzewa, siadali także wspólnie z zaprzyjaźnionymi fanami rywala (fot. N. Barczyk/PressFocus)

Przeczytaj również