GKS Tychy - Nielba 0-0. Kibice miejscowych domagali się czegoś więcej

31.10.2009
GKS Tychy remisując z Nielbą Wągrowiec nie zaznał porażki już od dziewięciu ligowych spotkań! Dla kibiców miejscowych podział punktów był jednak mało satysfakcjonujący.
"Apetyt rośnie w miarę jedzenia". Nie inaczej jest w Tychach. GKS nie zaznał ligowej porażki już od dziewięciu spotkań, ale dla jego kibiców remis to za mało. Fani miejscowych kręcili głową, że ich pupile nie mogą sobie poradzić z Nielbą. - Przecież rywale, to dobry zespół - zauważył Mirosław Smyła, trener gospodarzy. - Mają w swoim składzie najlepszego strzelca ligi. To było widać na boisku. Masternak miał trochę problemów z jego zatrzymaniem, ale wygrał tę rywalizację, bo rywal bramki nie strzelił - dodał.

Tyszanie również nie potrafili znaleźć recepty na Wosickiego i z trybun zaczęły padać niewybredne komentarze, domagające się roszad na boisku. - Kogo miałem wpuścić? - pytał po meczu Smyła. - Na ławce siedzieli tylko dwaj "ofensywni” gracze. Nie od dziś wiadomo, że mamy problemy kadrowe z atakiem. Widać, tak się interesują drużyną. Prawdziwy kibic jest na dobre i złe. To właśnie im dziękuję za głośny doping przez całe spotkanie - kontynuował trener.

Fanom gospodarzy zależało szczególnie na komplecie punktów, gdyż przy remisie Zawiszy Bydgoszcz z Polonią Słubice, GKS mógł wskoczyć na drugie miejsce. - Byłoby świetnie. Bardzo chcieliśmy tego dokonać. Nielba postawiła jednak ciężkie warunki. Nie mogliśmy się przebić pod ich pole karne. Mieliśmy grać skrzydłami szybką piłką, ale to również zawodziło - powiedział niepocieszony Damian Furczyk, pomocnik miejscowych. Więcej powodów do radości mieli goście. - Z przebiegu pojedynku remis możemy uznać za sprawiedliwy - przyznał Patryk Halaburda, ich obrońca.

Szkoleniowiec przyjezdnych czuł jednak lekki niedosyt. - Szkoda niewykorzystanych okazji - stwierdził Krzysztof Knychała. - Po odejściu trzonu, zespół jest w przebudowie. Dlatego w sumie nie możemy narzekać na punkt z trzecią drużyną ligi wywieziony z jej terenu - zakończył.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również