GKS Tychy mocno kończy jesień. „Szkoda, że nie gramy dalej”

06.12.2019

Mocnym akcentem zakończyli piłkarską jesień piłkarze GKS Tychy. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza awansowali do ¼ finału Pucharu Polski, co w wykonaniu drużyny z ulicy Edukacji nie jest codziennością. Do tej pory na tym szczeblu zagrali tylko raz, 42 lata temu. Gdy dodamy do tego fakt, że w lidze tyszanie ostatnio przegrali w połowie października, to kibice mogą chyba żałować, że ta jesień się kończy.

Łukasz Sobala/PressFocus

Ogromna radość zapanowała w obozie pierwszoligowca z Tychów po końcowym gwizdku sędziego w meczu z ŁKS-em Łódź. GKS Tychy, co może być zaskakujące zważywszy na historię klubu, awansując do ćwierćfinału Totolotek Pucharu Polski powtórzył swój największy sukces w tych rozgrywkach z sezonu 1976/77. – Bardzo cieszymy się z tego awansu, bo nam na tym zależało. Traktujemy Puchar Polski bardzo poważnie, tak postanowiliśmy na początku sezonu – mówił po meczu trener Ryszard Tarasiewicz. – Pucharowe rozgrywki będą nas coraz bardziej pochłaniać. Puchar Polski to fajny dodatek, bardzo miła przygoda – mówił z kolei Łukasz Moneta, jedna z wyróżniających się postaci w meczu z Łódzkim Klubem Sportowym.

Puchar Polski swoją drogą, ale nikt w klubie nie ukrywa, że drużyna ma też swoje ambicje w rozgrywkach ligowych. Po tym, gdy nawet szóste miejsce może dać awans do PKO BP Ekstraklasy mało kto w stawce I-ligowców zadowoli się miejscem w środku stawki. Tyszan w tym gronie na pewno nie ma. – Atakujemy na dwa fronty – mówi wprost Tarasiewicz.

Tyszanie w dwudziestu ligowych meczach zgromadzili 30 punktów, zajmują obecnie ósme miejsce. Do szóstej lokaty tracą jeden punkt i ich ambicje są jak najbardziej podstawne. – W lidze jesienią graliśmy fajnie, mieliśmy bardzo dobre momenty, ale też głupio traciliśmy punkty w niektórych meczach – analizuje Moneta, którego z występów w ekstraklasie pamiętają chociażby w Ruchu Chorzów. Dzisiaj jest jednym z zawodników walczących o miejsce w podstawowym składzie, co też pokazuje, że trener Ryszard Tarasiewicz ma duże pole manewru. Moneta w środowym meczu Pucharu Polski zaliczył asystę, a drugą mu zabrał Sebastian Steblecki nie trafiając z metra do bramki. – To skandal, że ja nie potrafię zdobyć bramki – uśmiechał się po meczu już na spokojnie pomocnik tyszan. - Nie ma co już rozpamiętywać tej sytuacji – komentował z kolei Moneta.

W środowym meczu tyszanie mieli jeszcze kilka dogodnych sytuacji, potwierdzając niejako statystyki z meczów ligowych. GKS jest najskuteczniejszą drużyną w całej I lidze. Średnio zdobywa równo dwie bramki w jednym spotkaniu. Wynik tym bardziej musi budzić podziw, że tyszanie nie mają w swoich szeregach typowego egzekutora – albo przynajmniej, w tym sezonie żaden zawodnik w tę rolę się nie wcielił. Najwięcej bramek ma Łukasz Grzeszczyk, sześć. To połowa dorobku najlepszego strzelca I ligi, Omrana Haydary’ego z Olimpii Grudziądz. – Na pewno nie mamy słabej drużyny. Mamy swoje ambicje, nie chcemy siebie personalnie oceniać, ale na pewno będziemy wiosną chcieli zaprezentować się jeszcze lepiej – mówi Steblecki, jeden z podstawowych pomocników w zespole trenera Tarasiewicza, który w tym sezonie ma na swoim koncie jeden ligowy gol. Jest jednym z czternastu graczy w zespole GKS, który zdobywał bramki w lidze tej jesieni – tak liczną skuteczną grupą zawodników może się pochwalić jeszcze tylko Miedź Legnica.

W I lidze tyszanie wiosenne zmagania rozpoczną wraz z początkiem marca. Ćwierćfinały Pucharu Polski zaplanowano natomiast na połowę marca (pierwsze mecze 10-12, rewanże 17-19 marca). Zima więc dla kibiców GKS Tychy będzie się bardzo dłużyć. – Można powiedzieć, szkoda, że nie gramy dalej – uśmiechał się Łukasz Moneta, nawiązując do pucharowej przygody tyszan - Jak to trener Ryszard Tarasiewicz powiedział, marzenia są po to, by je spełniać.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również