GKS Tychy kończy zgrupowanie, czas prawdy dla Siemaszki

22.02.2019

Sobotnim sparingiem z Koroną Kielce piłkarze GKS Tychy zakończą zgrupowanie w Spale. - To był pożyteczny czas, efekty przyjdą w lidze – mówi 22-letni napastnik Artur Siemaszko, jeden z nowych zawodników w ekipie Ryszarda Tarasiewicza.

Agencja PressFocus

GKS Tychy w Spale przebywał od połowy lutego. - Ciężko pracowaliśmy, nie było mowy o żadnej uldze. Duża objętość treningów, ale teraz musimy pracować, by od marca to wszystko dobrze wyglądało w meczach ligowych – mówi Siemaszko, który wraz z kolegami dopiero w ostatnich dniach mógł się cieszyć z wygranej w sparingu. Tyszanie pokonali 1:0 Lechię Tomaszów Mazowiecki, we wcześniejszych ośmiu sparingach nie potrafili odnieść zwycięstwa. - Podchodziliśmy do wyników sparingów spokojnie. Wiadomo, że z jednej strony gra się po to, by wygrywać, ale wiemy też, że mecze kontrolne to nie jest wyznacznik tego, jak drużyna będzie się prezentować później w lidze. Większość spotkań gramy dwiema jedenastkami, trener sprawdza różne schematy, chodzi o to, by na ligę być gotowym w stu procentach. Zwycięstwa mają przyjść w meczach o punkty – tłumaczy nowy nabytek GKS Tychy.

Artur Siemaszko w trakcie obozu przez kilka dni nie trenował. - Ale to kwestie przeciążeniowe. Problemy z przyczepami, trenowaliśmy na sztucznych murawach – wyjaśnia. Teraz stara się przekonać do siebie trenerów, a walczyć trzeba, bo konkurencja w Tychach jest silna. Tyszanie zimą pozyskali także Mateusza Piątkowskiego, a jest jeszcze w ofensywie chociażby Jakub Vojtus. - Taka sytuacja może nam wszystkim tylko pomóc. To chyba tylko plus dla trenera. Ja także staram się jak najwięcej z tego czerpać. Mateusz Piątkowski to zawodnik od którego mogę się wiele nauczyć, właściwie od każdego można coś podpatrzeć. Ale wiem, że ja również mam elementy, którymi przewyższam konkurentów, nie muszę się obawiać tej rywalizacji. Najlepiej czuję się grając sam z przodu, tak do tej pory grałem. Ale próbujemy różnych rozwiązań, goniąc wynik, czy też nastawiając się bardziej ofensywniej pewnie będziemy wychodzić na dwójkę z przodu. Dla mnie to kolejne doświadczenie – mówi wychowanek Stomilu, który ostatnie miesiące może uznać za stracone. Jako piłkarz Zagłębia Lubin na Dolnym Śląsku nie dostał szansy, grał jedynie w trzecioligowych rezerwach Miedziowych.

Teraz przed młodym napastnikiem czas prawdy. Najlepszy okres miał bowiem w sezonie 2017/2018 jako gracz Zagłębia, gdy był wypożyczony do Stomilu. Zdobył na „własnych śmieciach” jedenaście bramek. Teraz z GKS-em Tychy zacznie odbudowę swojego nazwiska... w Olsztynie. Tam GKS Tychy zagra pierwszy mecz w tym roku. - To będzie szczególny mecz dla mnie. Sam się zastanawiam jak kibice mnie przyjmą. Wiem jakie problemy są w klubie, wiem jak to jest, gdy nie jest płacone przez kilka miesięcy. Do teraz klub mi zalega pieniądze. Ale Stomil będzie zawsze w moim sercu, czy się to komuś podoba czy nie. Nigdy się Stomilu nie wyprę. Dawałem wszystko grając dla tego klubu, grałem dla tego klubu mając problemy zdrowotne, ale teraz, jeżeli będzie taka sytuacja, zrobię to samo dla GKS Tychy - dodaje na koniec.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również