Emocje po bijatyce. Twierdza obroniona!

19.06.2020

Do 56. minuty niewiele wskazywało na kłopoty piłkarzy Górnika Zabrze z wygraniem swojego pierwszego meczu finałowej rundy Ekstraklasy z Koroną Kielce. Sytuację zmieniła bijatyka, po której obie drużyny kontynuowały grę w "dziesiątkę". Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, aż w ostatniej akcji meczu na korzyść 14-krotnych Mistrzów Polski ustalił go Igor Angulo.

Łukasz Sobala/PressFocus

Górnik zaczął tak, jakby szybko chciał wybić z głowy przyjezdnym jakąkolwiek zdobycz. Tylko w ciągu trzech pierwszych minut zabrzanie mieli dwie okazje do otwarcia wyniku. Najpierw Ognjen Gnjatić w ostatniej chwili zatrzymał Jesusa Jimeneza, później po faulu na Giorgosie Giakoumakisie z rzutu wolnego w słupek trafił Roman Prochazka. W 10. minucie szansę na trafienie miał również zastępujący w wyjściowym składzie Igora Angulo Piotr Krawczyk. Tym razem fantastycznie w bramce gości spisał się Marek Kozioł, który instynktownie obronił uderzenie nabiegającego na dośrodkowanie z prawej strony boiska napastnika "Trójkolorowych".

Z biegiem czasu częściej piłkę mieli "Koroniarze", ale to wciąż "Górnicy" lepiej wiedzieli co z nią robić. W 18. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Erika Janży jak taran w polu karnym zachował się Giakoumakis, który skorzystał na niezdecydowaniu defensywy kielczan i wpakował piłkę do siatki.

Piłkarze trenera Macieja Bartoszka odpowiadali jedynie próbami Petteriego Forsella. Fin trzy razy przed przerwą próbował sił z rzutów wolnych. Najgroźniejsza była próba numer jeden, po której z kłopotami interweniował Martin Chudy. Szansę na wyrównanie zmarnował za to Grzegorz Szymusik, który stojąc kilka metrów od bramki Górnika nie zmienił toru lotu piłki po zagraniu Themistoklisa Tzimopoulosa.

Pierwsze minuty po zmianie stron toczyły się pod kontrolą zabrzan. Tak było do momentu, w którym po jednym ze starć w środku boiska zagotowało się między obiema ekipami. Skoczyli do siebie Alasana Manneh i Marcin Cebula, a po chwili w awanturę wdały się niemal całe drużyny. Arbiter pokazał czerwone kartki tym, od których zaczęło się całe zamieszanie. Rzut wolny dostali kielczanie, a po chwili z wyrównania cieszył się Forsell, którego kolejna piekielnie mocna "bomba" znalazła drogę do bramki Chudego.

Zabrzanie powinni wrócić na prowadzenie w 72. minucie. Zaczęło się od błędu gości, którzy stracili piłkę w środku pola. Ta szybko trafiła do Angulo, który idealnie obsłużył czekającego na futbolówkę Prochazkę. Słowak w stuprocentowej sytuacji fatalnie przestrzelił. Pięć minut później ta okazja zemściła się na podopiecznych trenera Brosza. "Złocistokrwiści" coraz częściej znajdowali się w okolicach "szesnastki" co przekuli na gola w 79. minucie. Z kornera dośrodkował Forsell, jego zagranie przedłużył Gnjatić, a do siatki Chudego trafił Szymusik.

Jimenez, który najpierw z dystansu sprawdził Kozioła w 85. minucie powinien mieć na koncie asystę. Powinien, gdyby z jego podania w sytuacji sam na sam z golkiperem rywala skorzystał Igor Angulo. Bramkarz Korony najpierw jednak obronił jego uderzenie, a poprawka Hiszpana pofrunęła wysoko nad poprzeczką. Po chwili było już jednak 2:2. Po rzucie rożnym w polu karnym gości zapanował spory bałagan, zakończony uderzeniem Wiśniewskiego. Piłka odbiła się od poprzeczki, po czym do własnej bramki skierował próbujący ratować sytuację Gnjatić. Już w doliczonym czasie o trafienie starał się Angulo, który z lekarską precyzją próbował zmieścić piłkę przy słupki bramki Kozioła, ale znakomicie wyciągnął się do tej próby golkiper z Kielc. 36-latek dopiął swego w ostatnich sekundach gry. Jimenez idealnie wrzucił piłkę na głowę rodaka, który rzutem na taśmę ustalił wynik na 3:2 dla Górnika.

Górnik Zabrze - Korona Kielca 3:2 (1:0)

1:0 - Giorgos Giakoumakis 18'
1:1 - Petteri Forsell 59'
1:2 - Grzegorz Szymusik 79'
2:2 - Ognjen Gnjatić 86'-sam
3:2 - Igor Angulo 90+5'

Górnik: Chudy - Vasilantonopoulos, Wiśniewski, Koj, Janża - Jirka (80' Ryczkowski), Prochazka, Manneh, Jimenez - Krawczyk (56' Angulo), Giakoumakis (60' Bainović). Trener: Marcin Brosz.

Korona: Kozioł - Szymusik, Gnjatić, Tzimopoulos, Gardawski - Radin, Żubrowski - Cebula, Forsell, Kiełb (67' Pućko) - Papadopulos (85' Djuranović). Trener: Maciej Bartoszek.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Krawczyk, Prochazka (Górnik), Tzimopoulos, Gnjatić, Radin, Żubrowski
Czerwone kartki: Alassana Manneh (57', niesportowe zachowanie), Marcin Cebula (57', niesportowe zachowanie)
Widzów: 4 173 (liczba kibiców ograniczona ze względu na zagrożenie epidemiologiczne)

Przeczytaj również