Dwóch rannych w „meczu o życie”. Jastrzębie wciąż blisko strefy spadkowej

16.07.2020

Piłkarzom GKS-u Jastrzębie udało się przełamać serię pięciu porażek z rzędu i zdobyć pierwszy punkt od 7 czerwca. Bezbramkowy remis z równie dołującą Olimpią Grudziądz nie poprawił jednak sytuacji podopiecznych Pawła Ściebury w tabeli, bowiem Ci wciąż muszą intensywnie walczyć o utrzymanie pierwszoligowego bytu. 

Rafał Rusek/PressFocus

Biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację GKS-u Jastrzębie i Olimpii Grudziądz w ligowej tabeli oraz fatalną formę obu zespołów w ostatnich tygodniach, ich bezpośredni pojedynek urastał do miana „meczu o życie”. Przegrany tego spotkania osiadłby bowiem w strefie spadkowej i zdecydowanie zbliżyłby się do degradacji na trzeci poziom rozgrywkowy. Tym samym żadnej z drużyn nie można było uznać za faworyta meczu rozgrywanego przy ulicy Piłsudskiego - tym bardziej, że w pięciu ostatnich kolejkach zdobyły one łącznie zaledwie trzy punkty (na trzydzieści możliwych), a w stworzonej tabeli od momentu wznowienia rozgrywek po pandemicznej przerwie, zgodnie okupują dwa ostatnie miejsca.

Chęć przełamania, ale także towarzysząca temu wydarzeniu presja była wręcz ogromna, ale kibice obu zespołów liczyli na to, że w przypadku ich ulubieńców w końcu zadziała efekt nowej miotły. Pod wodzą duetu trenerskiego Maciej Patyk i Selim Benachour, który na początku lipca zastąpił zwolnionego Jacka Trzeciaka, Olimpia poniosła bowiem trzy porażki, zdobywając przy okazji tylko jednego gola. Z kolei debiut Pawła Ściebury w Jastrzębiu przypadł na mecz z liderującym w stawce Podbeskidziem i jak można było spodziewać, „Górale” zdominowali swojego dołującego rywala i wygrali 3:0. 

Mimo słabej postawy w minioną sobotę, nowy szkoleniowiec GKS-u nie zdecydował się na dokonanie rewolucji w wyjściowym składzie. W porównaniu do przegranego spotkania z Podbeskidziem, w „11” zabrakło miejsca dla bramkarza Grzegorza Drazika oraz skrzydłowego Petra Galuski. Ich miejsce zajęli odpowiednio Mariusz Pawełek oraz Patryk Skórecki, który tym samym wrócił do składu po niemal miesięcznej przerwie.

Przechodząc już stricte do boiskowych wydarzeń - mecz w Grudziądzu długo stał na dość niskim poziomie i widać było, że oba zespoły od dłuższego czasu znajdują się w dołku. Większą kulturą gry wykazywali się jednak podopieczni Pawła Ściebury, którzy częściej przebywali na połowie rywala, znacznie spokojniej wymieniali piłkę pomiędzy sobą, ale w kluczowym momencie brakowało im dokładnego ostatniego podania. Mimo to jastrzębianom udało się oddać trzy celne strzały, lecz nie sprawiły one Łukaszowi Sapeli oraz całej defensywie zbyt wielu problemów.

Ogólnie rzecz biorąc, mimo posiadanej optycznej przewagi przez zespół GKS-u, na murawie w Grudziądzu brakowało jakichkolwiek stuprocentowych okazji. Kibice obu drużyn musieli zatem liczyć na to, że po zmianie stron obraz gry ulegnie jakiejkolwiek zmianie. W końcu remis nie mógł satysfakcjonować żadnej ze stron, chociaż spowodowałby, że na dwie kolejki przed końcem sezonu sytuacja w tabeli zrobiłaby się jeszcze bardziej interesująca. W przypadku ewentualnego podziału punktów, aż cztery drużyny (w tym znajdująca się w strefie spadkowej Odra Opole) miałyby bowiem na swoim koncie 39 punktów.

Drugą połowę z nieco większym animuszem rozpoczęła Olimpia, która mogła przynajmniej dwukrotnie zaskoczyć doświadczonego Mariusza Pawełka. Najpierw przed dogodną okazją stanął Holender Ricky van Haaren, który wykonywał rzut wolny z okolic 19 metra, podyktowany za faul na rezerwowym Mohamedzie Medfaiu. Piłka po mocnym uderzeniu środkowego pomocnika trafiła jednak prosto w mur. Niedługo później swojej szansy w ofensywie spróbował Łukasz Bogusławski, dotychczas ograniczający się tylko do podejmowania interwencji w obronie. Po rozegraniu piłki tuż przy polu karnym Jastrzębia, Ricky van Haaren zauważył wspomnianego wcześniej 27-latka, wybiegającego na wolną pozycję. Potężny strzał pomocnika znacząco minął bramkę, a gospodarze na swój kolejny dobry moment musiała poczekać do 71. minuty. 

W odstępie kilkudziesięciu sekund grudziądzanie mogli dwa razy zmusić Pawełka do kapitulacji. Najpierw Dominik Frelek otrzymał piłkę w polu karnym od Momo Medfaia i choć za pierwszym razem nie trafił on czysto w futbolówkę, jego drugi strzał z ostrego kąta sprawił bramkarzowi sporo problemów. Po chwili podopieczni Selima Benachoura wykonywali rzut rożny, a dokładną wrzutkę mógł wykorzystać… obrońca GKS-u, Dawid Gojny. Jastrzębian od utraty bramki uratował jednak Bartosz Jaroszek, który wykazał się odpowiednią czujnością na linii bramkowej. 

Mimo że gospodarze zaczęli coraz odważniej podchodzić do swoich ofensywnych działań, GKS również miał szanse na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Zdecydowanie najbliżej otwarcia wyniku był wprowadzony z ławki Petr Galuska, który przejął zagraną piłkę z lewej flanki i oddał płaski strzał, lecz próba ta zatrzymała się tylko na słupku. W jednej akcji z dobrej strony pokazał się również Farid Ali, gdy zastawił się z piłką, odwrócił się z nią i oddał strzał z bocznego sektora pola karnego. To było jednak za mało, żeby zaskoczyć golkipera zespołu Olimpii, który ostatecznie zakończył czwartkowe spotkanie z czystym kontem. 

Tym samym GKS zdobył pierwszy punkt pod wodzą niedawno zatrudnionego Pawła Ściebury. Remis nie urządza jednak klubu z Jastrzębia w żadnym stopniu, bo choć dzięki niemu awansował na trzynaste miejsce w tabeli, to wciąż ma tyle samo punktów, co trzy znajdujące się pod nim zespoły. Dwie ostatnie kolejki w Fortuna 1. Lidze zapowiadają się zatem pasjonująco, choć zespół z Harcerskiej absolutnie nie może mówić o sprzyjającym terminarzu. W pozostałych meczach „GieKSa” zmierzy się bowiem z dwoma zespołami z czołowej szóstki - Termalicą Bruk-Bet Nieciecza i Miedzią Legnica.

Olimpia Grudziądz - GKS Jastrzębie 0:0

Składy:

Olimpia: Sapela - Szywacz, Wawszczyk, Grolik, Ciechanowski - Joao Augusto (32’ Medfai), van Haaren, Bogusławski, Frelek, Janczukowicz (83’ Janiak) - Embalo (62’ Kamiński). Trenerzy: Maciej Patyk i Selim Benachour

GKS: Pawełek - Gojny, Szymura, Jaroszek, Kulawiak - Ali, Jadach (83’ Szczęch), Tront, Mróz, Skórecki (66’ Galuska) - Adamek (75’ Szczepan). Trener: Paweł Ściebura 

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Szywacz (Olimpia)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również