Derby z sensacyjnym rozstrzygnięciem. ROW grał, Rozwój strzelał

27.10.2018

Nieprawdopodobny przebieg miały dzisiejsze derby pomiędzy ROW-em 1964 Rybnik a Rozwojem Katowice. Mimo ogromnej dominacji w pierwszej połowie i grze w przewadze przez blisko 40 minut, gospodarze nie byli w stanie zdobyć choćby bramki. Na dodatek zespół trenerów Koniarka i Bosowskiego popisał się znakomitą końcówką, dzięki czemu odniósł dwubramkowe zwycięstwo i opuścił ostatnie miejsce w tabeli. 

Tomasz Błaszczyk/PressFocus

Śląscy kibice nie mają częstej możliwości oglądania meczów derbowych w tym sezonie 2. Ligi. W rundzie jesiennej przewidziano trzy takie spotkania do rozegrania i dziś miało miejsce trzecie z nich – pomiędzy ROW-em 1964 Rybnik a Rozwojem Katowice. Ostatnie drugoligowe derby w 2018 roku miały jednak ogromny ciężar gatunkowy, gdyż oba zespoły plasowały się w dolnej połowie tabeli i zdobycie dla nich kompletu punktów byłoby wręcz bezcenne. 

W nieco korzystniejszej sytuacji przed tym meczem byli podopieczni Rolanda Buchały, którzy choć znajdowali się na ostatniej bezpiecznej pozycji, to konsekwentnie budowali swoją twierdzę przy Gliwickiej, bo ostatni mecz u siebie przegrali 4 sierpnia. Katowiczanie za to okupowali ostatnie miejsce w tabeli, ale ich sytuację poprawiło ostatnie zwycięstwo u siebie z Gryfem Wejherowo. - Nawet gdy przegrywaliśmy, nie było żadnych animozji czy nerwowych ruchów. Jedziemy na ROW powalczyć o pełną pulę. Spodziewamy się trudnego meczu, bo w tej lidze są tylko takie. Wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy my, a w jakiej Rybnik. Każdy będzie gryzł trawę. To spotkanie może nam dać trochę więcej tlenu, ale równie dobrze też nas „zabić”. Swojej koncepcji jednak nie zmieniamy – zapowiadał przed meczem jeden z trenerów Rozwoju, Rafał Bosowski.

Sobotnie spotkanie było szczególnie dla wielu osób, w tym dla obecnego opiekuna klubu z Katowic, Marka Koniarka. Jeszcze kilka miesięcy temu legendarny napastnik był członkiem sztabu szkoleniowego ROW-u, do którego trafił na początku tego roku z… Rozwoju. - Spędziłem w Rybniku fajne pół roku, które zakończyło się sukcesem. Nie tylko utrzymaliśmy się w drugiej lidze, ale też zajęliśmy wysokie miejsce w Pro Junior System. Mieliśmy dobrą drużynę, ale i dobrą atmosferę, miło pracowało się w takim śląskim klimacie  - powiedział Koniarek w wywiadzie, opublikowanym na stronie rozwoj.info.pl.

Od początku meczu jego ekipa w Rybniku miała jednak sporo problemów, bo ROW absolutnie dominował w każdym elemencie futbolowego rzemiosła. Dość powiedzieć, że obramowanie bramki aż czterokrotnie przeszkodziło gospodarzom w zdobyciu gola. Ta niesamowita seria zaczęła się w 22. minucie, gdy Jan Janik najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego, ale wówczas jego strzał odbił się od słupka. Niedługo później ogodną okazję miał Paweł Jaroszewski, a na przeszkodzie stanęła mu poprzeczka. Ważną rolę w tamtej sytuacji odegrał golkiper Bartosz Soliński, który zrehabilitował się za niepewne piąstkowanie przy próbie Janika, efektownie parując piłkę po uderzeniu wspomnianego Jaroszewskiego. Bramkarz popisał się również ważną interwencją po strzale Krotofila z kilkunastu metrów, a także nie dał się pokonać po mocnym uderzeniu z rzutu wolnego.

Rozwój miał zatem ogromne szczęście, że na tablicy wyników wciąż utrzymywał się bezbramkowy wynik. Jakby goście nie mieli dużo problemów na głowie, to na początku drugiej połowy drugą żółtą kartkę zapisał na swoim koncie Seweryn Gancarczyk. Gra jedenastu na dziesięciu nie sprawiła jednak, że rybniczanie zaczęli częściej stwarzać sytuacje podbramkowe. Goście zamknęli się bowiem na własnej połowie, a ich skomasowana defensywa starała się za wszelką cenę utrudnić zadanie rywalom.

 Ich taktyka opłaciła się – do końca meczu ROW stworzył już sobie tylko jedną okazję (Paweł Jaroszewski nie miał jednak tego dnia szczęścia), a na dodatek goście wyprowadzali zabójcze kontrataki. W 84. minucie Daniel Paszek przeprowadził świetną akcję indywidualną i pokonał Aleksandra Łubika strzałem z kilkunastu metrów. Załamani gospodarze nie tylko nie zdołali odwrócić losów spotkania, a na dodatek nadziali się na kolejną kontrę. W doliczonym czasie gry wprowadzony Damian Niedojad wykończył efektowną akcję Kamińskiego i tym samym derby zakończyły się sensacyjnym wynikiem.

Zwycięstwo umożliwiło Rozwojowi opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli, a także zrównanie się punktami ze swoim dzisiejszym rywalem.

ROW 1964 Rybnik – Rozwój Katowice 0:2 (0:0)
0:1 – Daniel Paszek 84’
0:2 – Damian Niedojad 90+2’

ROW: Łubik – Jary (76’ Brychlik), Kujawa, Janik – Jaroszewski, Bukowiec (88’ Dzierbicki), Spratek, Tkocz, Krotofil – Rostkowski (68’ Piejak), Okuniewicz. Trener: Roland Buchała
Rozwój: Soliński – Mońka, Lepiarz, Gancarczyk, Łączek – Olszewski, Kuliński, Lazar (46’ Kamiński), Paszek – Kowalski (65’ Gałecki), Wrzesień (80’ Niedojad). Trenerzy: Rafał Bosowski i Marek Koniarek

Sędzia: Paweł Horożaniecki (Żary)
Żółte kartki: Kujawa (ROW) - Lazar, Gancarczyk, Kowalski (Rozwój)
Czerwona kartka: Gancarczyk (55’, za dwie żółte)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również