Czego żałuje Filip Bainović? „Nie wiem, dlaczego nie grałem, nikt o tym ze mną nie rozmawiał”

20.12.2021

Ostatnie tygodnie w wykonaniu Górnika były niezwykle udane. Trener Jan Urban w dużym stopniu polega na piłkarzach rezerwowych, a do tego grona zalicza się Filip Bainović. Z Serbem porozmawialiśmy o ostatnich latach spędzonych przez niego w Zabrzu.

Marcin Bulanda/PressFocus

Serbski zawodnik do Zabrza trafił latem 2019 roku, uzupełniając pierwszą jedenastkę Górnika. Na przestrzeni lat jego status w drużynie znacząco spadł, a Bainović udał się nawet na wypożyczenie do swojej ojczyzny. W rozmowie z pomocnikiem, którego kontrakt wygasa w czerwcu, wspominamy ostatnie dwa i pół roku.

***

Antoni Majewski, SportŚląski.pl: Na początek muszę zapytać, jak się czujesz? Zabrakło Cię na meczu z Pogonią Szczecin, a Twoja absencja była sporym szokiem, chociaż wróciłeś do składu już na spotkanie w Częstochowie.
Filip Bainović, pomocnik Górnika Zabrze: Tak, zabrakło mnie w starciu z Pogonią. Ale to nic zdrowotnego, miałem prywatne, pozaboiskowe problemy. Porozmawiałem z trenerem, wspólnie dogadaliśmy, że lepiej dla mnie będzie, jeśli dostanę trochę czasu. Wszystko jest już w porządku, także jestem gotowy do gry.

Właśnie mija Twój trzeci rok w Górniku Zabrze, kończy się jednak Twoja umowa z klubem. Chciałbyś zostać w Zabrzu? Klub poczynił już jakieś kroki, żeby Cię tutaj zatrzymać?
Teraz, odkąd wróciłem z wypożyczenia, bardzo dobrze czuję się w klubie. Zbudowaliśmy w tym sezonie dobrą atmosferę, przyjechał Lukas Podolski, co dało nam dużą pewność siebie. Mamy dobrą drużynę, w klubie pracuje mnóstwo dobrych ludzi. Dzięki temu udało nam się zbudować takie pozytywne emocje. Wcześniej raz grałem, raz nie, ale takie były decyzje trenera. W ostatnim czasie zacząłem dostawać nieco więcej szans z ławki. Dzięki temu poczułem się lepiej, odzyskałem pewność siebie. Wiem, że w meczach, w których grałem, moje zmiany dały coś dobrego dla drużyny. Zobaczymy, jaki klub ma na mnie pomysł. Na razie w rozmowach nie padły żadne konkrety.

Mówisz o dobrej atmosferze i od razu przychodzi mi do głowy popularne po meczu z Rakowem zdjęcie, na którym cieszysz się po ostatnim gwizdku, a tuż za Tobą stoi pełen euforii trener Urban. Może widziałeś tę fotografię?
Tak! Samo to pokazuje, że dla nas nie jest aż tak ważne, kto gra w pierwszym składzie, a kto siedzi na ławce, kto zdobywa bramki i asystuje. Wszyscy chcemy jak najlepiej dla drużyny i klubu, wszyscy cieszymy się z wygranych meczów.

Myślę, że gdyby to zależało od kibiców, w oka mgnieniu dostałbyś nowy kontrakt do podpisu. W ostatnim czasie słychać mnóstwo głosów wsparcia dla Ciebie ze strony fanów. Wiedzą, co potrafisz i pamiętają między innymi Twoją piękną asystę do Jesusa Jimeneza w zeszłorocznym meczu z Piastem.
Bardzo mnie to cieszy i wiem, że kibice za mną stoją. Kiedy gdzieś wychodzę, to fani często podchodzą do mnie i pytają: „Filip, co się dzieje, dlaczego nie grasz?”. Piszą do mnie, że dobrze wyglądam na boisku, dałem dobre podanie. A ja nie wiem, co powiedzieć. To po prostu decyzje trenera, on widzi to po swojemu. Na szczęście w ostatnim czasie dostaję więcej minut, a trener liczy na moje dobre zmiany.

Twoja sytuacja na przestrzeni lat mocno się zmieniła – przecież przychodziłeś do Górnika jako podstawowy zawodnik, ale z biegiem czasu o grę miałeś coraz trudniej.
Tak, to prawda… Jedyne, czego mi szkoda i czego żałuję i to tego, że nie otrzymałem prawdziwej szansy. Dziesięciu… Nawet pięciu meczów z rzędu do rozegrania, po 70-90 minut, w których mógłbym nabrać pewności siebie. Po nich trener widziałby, czy się nadaję, czy nie i dlaczego. A ja zagrałem jedno, dwa spotkania, po czym nie dostaję się do szerokiej kadry i jadę na mecz rezerw. Później znowu – jeden mecz, asysta, a za chwilę znowu nie ma mnie w kadrze. To były chwile, w których musiałem być bardzo odporny psychicznie. Teraz jest ze mną żona i dziecko, ale wtedy byłem zupełnie sam i było mi trudno walczyć o swoje. Nie wiedziałem, dlaczego nie grałem, dlaczego byłem poza składem. Nikt o tym ze mną nie rozmawiał. Ale decyzje trenera trzeba szanować i tak też robiłem.

Akurat tak się złożyło, że na Twojej pozycji jest w Górniku spora rywalizacja. Nieco łatwiej ma Krzysztof Kubica, ze względu na wiek. Jak mocno musisz pracować na kolejne minuty? W kolejce ustawiają się przecież Stalmach, Mvondo…
Mamy wielu dobrych piłkarzy na środku, ale nie uważam, że to źle. Dzięki temu każdy na treningu musi dawać z siebie wszystko. A ja lubię rywalizację. Bez niej można się zbytnio uspokoić – masz pewne miejsce w składzie i wydaje Ci się, że nie musisz już trenować. A my mamy tylu zawodników, że o swoje miejsce trzeba powalczyć. Trener ogląda każdy trening, każdy mecz i decyduje, kto w danym momencie może wnieść do drużyny najwięcej. Krzysiek ma naprawdę dobry sezon, dobre statystyki, świetnie gra głową. Tak, jest młodzieżowcem, ale zasłużył na swoje miejsce. Zobaczymy, co przyniesie zima, czy przyjdzie jakaś oferta dla niego. Może klub zdecyduje się go sprzedać?

Za to Darek ma na pewno spory talent, ale cały czas musi pracować, jest jeszcze bardzo młody. Lubię z nim rozmawiać, bo pamiętam, kiedy ja byłem młody i wchodziłem do dorosłej drużyny. Są piłkarze, którzy pomagają, a są tacy, którzy nie chcą mieć z młodymi relacji. Ja zawsze lubiłem dużo pomagać młodzieży. Kiedy grają dobrze, to chwalę, a kiedy grają źle, to też mówię, że dobrze – żeby złapali pewność siebie i rozwijali się dalej.

Trochę jak Lukas Podolski. Od pierwszego dnia było widać, że ma świetne podejście do młodzieży.
Tak, zgadza się. On grał w piłkę na najwyższym poziomie, jaki tylko piłkarz może sobie wymarzyć. Rozumie, jak to wszystko działa. Kiedy starszy zawodnik mówi, że zrobiłeś coś dobrze, to dodaje pewności siebie. A co dopiero, kiedy mówi to Lukas Podolski! 

Wracając do Ciebie – w pewnym momencie zapadła decyzja o tym, abyś wrócił na wypożyczenie do Serbii. Tam udało Ci się wyczyścić głowę i wrócić na właściwe tory?
Tych kilka miesięcy na wypożyczeniu bardzo pomogło. Tam grałem w każdym meczu, zrobiliśmy najlepszy wynik w historii klubu, w którym grałem. Gdy przychodziłem do drużyny, byliśmy w okolicach jedenastego, dwunastego miejsca, a sezon skończyliśmy na szóstej pozycji. Brakowało nam tylko kilku punktów, żeby wejść do Ligi Europy. W Pucharze odpadliśmy dopiero w półfinale z Crveną Zvezdą. Złapałem tam wiatr w żagle i wróciłem z nim do Zabrza. Od tej pory lepiej czuje się w szatni Górnika oraz na boisku.

Z Serbii wracałeś tak naprawdę do zupełnie innego klubu. Zmienił się trener, do zespołu dołączył były mistrz świata, a w trakcie rundy z Górnikiem pożegnał się Pan Artur Płatek, który działał również przy Twoim transferze.
W klubie mam duży respekt do każdego, również do Pana Płatka. To właśnie z nim dużo rozmawiałem po przyjeździe do klubu. Nie wiem, dlaczego taka była decyzja klubu, aby odszedł. Jeśli chodzi o trenera, Pan Urban jest takim szkoleniowcem, który dużo rozmawia z piłkarzami. Bardzo podoba mi się to, że jest bezpośredni. Mówi prosto z mostu, co robisz dobrze, a co źle, co należy poprawić. Poza tym trener Urban grał w piłkę na wysokim poziomie i potrafi zauważyć, kiedy piłkarz jest, a kiedy nie jest zadowolony. Trudno coś przed nim ukryć. Ale też zawsze wie, co powiedzieć i przez to ma bardzo dobre relacje z piłkarzami.

Podkreślasz to, że trener Urban dużo rozmawia z zawodnikami. Poprzedni trener, Pan Marcin Brosz, niechętnie podchodził do rozmów z piłkarzami?
Według mnie Pan Brosz to bardzo dobry trener, ale nie miał takich otwartych relacji ze swoimi zawodnikami. Trochę trzyma dystans w relacjach, on sam z pewnością wie, dlaczego robi tak, a nie inaczej.

Specyficzne było również spotkanie z Zagłębiem Lubin – brak dopingu, a na murawie pojawił się kibic. Nieco serbskie klimaty?
Tak, dostałem w tym meczu kilkadziesiąt minut. W Zabrzu trudno gra się bez kibiców. Każdy wie, że kibice dodaję nam skrzydeł, a doping jest fantastyczny. Gdy na boisko wszedł kibic, wszyscy z ławki się poderwali, krzyczeli „co to ma być?”. A dla mnie było to normalne, w Serbii często się zdarzają takie incydenty.

Skoro już przy tym temacie jesteśmy, nie wiem, czy słyszałeś o ostatnich wydarzeniach w Legii. Kibice mieli wedrzeć się do autokaru i uderzyć dwóch zawodników. W Serbii też takie rzeczy się zdarzają?
Nie, nie czytałem o tym. U nas kibice mają duży respekt do piłkarzy. Zazwyczaj nie lubią się z właścicielami klubów, zarządzającymi. Ale szanują zawodników i trudno spotkać takie sytuacje, aby kibice mieli nie po drodze z piłkarzem. Może, jak nie dajesz z siebie stu procent, wtedy mogą przyjść „na rozmowę”. Ale kiedy widzisz to wszystko od małego, to staje się normalne. Według mnie zawsze daje to jakąś motywację, kiedy przychodzą kibice i tak normalnie rozmawiają z piłkarzami.

Wracamy do Polski. Kończymy ekstraklasową jesień, bardzo dobrą w Waszym wykonaniu. Szkoda kilku meczów, w których traciliście punkty. Chyba były momenty, w których nie mogliście być zadowoleni ze swojej gry?
Przyjechało dużo nowych zawodników, zmienił się trener. Trzeba było wetchnąć trochę wiary w to, co robimy na treningach i przenieść to na boisko. My od początku wiedzieliśmy, czego trener od nas wymaga, ale trudno było nam od razu się dostosować. Ale w końcu się udało, a ostatnie wyniki pokazują, że możemy walczyć z każdą drużyną w ekstraklasie.

Wierzę, że podpiszesz nowy kontrakt z Górnikiem, ale gdybyś dziś miał opuścić Zabrze, to co najbardziej mówiłbyś o swojej przygodzie tutaj? Co najbardziej byś zapamiętał?
Że dobrze czułem się w Zabrzu, w klubie, chociaż, jak mówiłem, były trudne momenty, gdy byłem poza składem i nie wiedziałem, dlaczego. Gdy reszta jechała na mecz, a ja zostawałem w klubie, pod okiem trenera ćwiczyłem na siłowni. Całe życie będę kibicował Górnikowi, bo bez pasji nie możesz być jego zawodnikiem. Na początku tego nie czułem, ale z biegiem czasu złapałem tę pasję, do klubu, do kibiców. A najlepszy moment? Ostatni mecz z Legią, ten wygrany 3:2. Taka atmosfera na trybunach, na boisku. Po prostu dla takich meczów zostaje się piłkarzem.

A ze spraw poza boiskiem? Na przykład zjazdy do kopalni?
Tak, to na pewno. Takie doświadczenia też zostają na całe życie. To też szansa, żeby poznać kulturę regionu. Mamy zawodników, pracowników w klubie, którzy tutaj się wychowali. Zawsze pytam o wszystko, co tylko mnie zainteresuje. Dowiedziałem się sporo o Polsce, Zabrzu, Górniku.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również