"Za dwa tygodnie będziemy bogatsi. O wiedzę"

13.07.2019

Po środowych zmianach w Radzie Nadzorczej Ruchu Chorzów jedyną osobą, która ze starego składu została w nowym „rozdaniu" jest wiceprezydent Chorzowa, Marcin Michalik. Gdy dodamy do tego, że miasto przeznacza obecnie największe środki na trzecioligowy Ruch to właśnie wiceprezydent Chorzowa wydaje się osobą najbardziej kompetentną, by odpowiedzieć na parę nurtujących pytań. – Miasto będzie na posterunku i będzie wspierało Ruch – zaznacza wiceprezydent Chorzowa.

Łukasz Laskowski/PressFocus

Panie prezydencie, na początek, jaka reakcja po zmianach w Radzie Nadzorczej?

Przedstawiciele poszczególnych akcjonariuszy, czy też oni sami, mogą w ramach wzajemnych ustaleń dokonywać zmian w Radzie Nadzorczej i to jest ich decyzja. Miasto to szanuje, przyjmuje do wiadomości, oni dokonują zmian. My jesteśmy na posterunku, ja w szczególności, bo od lat wspieramy Ruch, różnymi sposobami, czy to poprzez zakup akcji, czy różną pomoc. Jesteśmy jednym z trzech głównych akcjonariuszy, jeżeli chodzi o zaangażowanie w pomoc dla Ruchu.

Tak duże przetasowanie w Radzie Nadzorczej to nie jest zły znak?

Pan prezes Małecki nie mógł być dłużej w Radzie Nadzorczej, bo jako Centrum Przedsiębiorczości będzie budował stadion i nie może być po obu stronach umowy. Problem ten sygnalizował od dłuższego czasu. W mieście jest sytuacja stabilna, natomiast weszli do rady przedstawiciele pana Aleksandra Kurczyka z nadzieją na większe zaangażowanie tego akcjonariusza. Pan Prezes Bik dokonał też zmian i to jest rzecz neutralna dla Ruchu, ważne są pytania o budżet.

A kwestia zarządu. Nie ma prezesa, jest wiceprezes Waszczuk. Co miasto na to, w końcu jest jednym z trzech udziałowców?

My się nie odżegnujemy od Ruchu, trudno by prezydent decydował o wszystkich szczegółach w klubie. To nie jest spółka miejska w przeciwieństwie do Zabrza czy Gliwic. To spółka z udziałem miasta. Aż tak nie chcemy angażować się, by w gabinecie prezydenta zapadały decyzje, kto będzie grał na lewej pomocy. Nie mamy takich ambicji, nie znamy się na piłce aż tak dobrze, by tak ingerować. Jesteśmy zaangażowani w klub, zwłaszcza finansowo, kontrolujemy to, co się dzieje z pieniędzmi.

Rozumiem. Znał pan wcześniej prezesa Waszczuka? Bo w środowisku piłkarskim była to osoba wcześniej nieznana.

Był konkurs otwarty, każdy się mógł zgłosić. Także osoby mniej lub bardziej znane panu redaktorowi. Zgłosiło się kilka osób, z którymi odbyły się rozmowy, z którymi Rada Nadzorcza rozmawiała. Z tych osób na końcu został między innymi pan Waszczuk, który na końcu zaakceptował sytuację w klubie. Inni kandydaci nie przeszli weryfikacji pozytywnie albo sami zrezygnowali, pan Waszczuk okazał się najlepszy. Po to jest idea konkursu, że startują także osoby, których nie znamy.

Kibice w konkursie na prezesa optowali za osobą Szymona Michałka. Oświadczenie z klubu i brak twardych deklaracji finansowych ze strony pozostałych akcjonariuszy przelało czarę goryczy i doprowadziło do bojkotu.

Czekamy tak naprawdę na szczegóły, które pojawią się w sobotę ze strony kibiców. Na razie mamy informację lakoniczną i idea bojkotu to nie jest dobra informacja dla Ruchu.

W obecnej sytuacji bojkotu i pogłębiającego się chaosu w klubie czy miasto nie powinno się bardziej zaangażować?

My jesteśmy bardzo zaangażowani i to od kilku lat. Zaangażowani na nasze możliwości. Nas nie stać na to, by zbawić Ruch od ręki, bo Ruch ma spore problemy. Te problemy z każdym rokiem się zmniejszają, natomiast cały czas są jeszcze spore.

Zmniejszają się, ale wobec pracowników w klubie nadal są spore zaległości, a sportowo Ruch jest już prawie na poziomie amatorskim.

Jeżeli chodzi o wątek sportowy to dla mnie jest to rzecz niezrozumiała. Jak to możliwe, że mimo sporych budżetów na pensje, na trenerów w I i II lidze, za tym nie poszły wyniki. To jest magia piłki nożnej, że mimo zapewnienia całkiem sporego budżetu, bo trzeba pamiętać, że te budżety w I i II lidze były jednymi z większych, nazwiska trenerów też były wręcz ekstraklasowe, mimo to nie udało się tego ogarnąć. To jest dla mnie przykra informacja, bo mimo zaangażowania innych akcjonariuszy, pana prezesa Bika w ciągu ostatnich dwóch lat i także ogromnego wkładu finansowego, za tym nie poszły wyniki. Wprost przeciwnie. Przegrywaliśmy z klubami, które miały często od nas kilkukrotnie mniejsze budżety.

Może Rada Nadzorcza w pewnych momentach powinna szybciej reagować.

Szefem klubu jest zarząd i on decyduje o kluczowych sprawach. Zarząd zatrudnia trenera, go zwalnia, jak również dyrektora sportowego. Podpisuje także umowy. My rozliczamy prezesa. Rada Nadzorcza rozliczyła ostatnio prezesa, także kibice byli niezadowoleni. Prezes Chrapek odszedł z klubu, z zarządu...

...I jest w Radzie Nadzorczej.

To już jest decyzja pana prezesa Bika, który ciągle podkreśla, że ma do niego zaufanie, mimo braku pozytywnych wyników sportowych.

Prezydent wie, ile pracownicy administracyjni nie mają płacone?

Tak jest. Problem oczywiście w tym, że te pieniądze jeszcze do klubu nie trafiły. Klub wykonuje szereg działań, by te pieniądze trafiły. Na pewno poprawią one sytuacje w klubie.

Bez wsparcia kibiców trudno sobie wyobrazić, że klub wypełni wymagania konkursu. Bierzecie pod uwagę to, że obecna spółka może upaść?

Nie wiemy jakie są szczegóły bojkotu kibiców, jaki będzie też ich efekt. Myślę, że po jakimś czasie będzie można to ocenić. Myślę, że za dwa tygodnie to poznamy. Gdy ruszy liga będziemy wiedzieć jakie są efekty tego bojkotu, jak to również wpłynie na finanse klubu, bo kibice mają oczywiście jakiś spory swój udział we współfinansowaniu klubu, a brak kibiców temu klubowi nie pomaga.

Miasto ma sobie coś do zarzucenia w sytuacji Ruchu? Współfinansujecie klub, ale czy jest dobra wola?

Pan redaktor za dużo gdyba, co zrobią kibice, a co nie. Poczekajmy do soboty. Pan redaktor nie wie nic, ja też zresztą nie wiem nic, oprócz jednego hasła pod nazwą bojkot. Za dwa tygodnie będziemy bogatsi o wiedzę. Jeśli chodzi o kibiców, jeśli chodzi o wpływy, jeśli chodzi o to, czy klub sobie poradzi bez kibiców. Jedno jest pewne, już w minioną niedzielę kibice zapowiedzieli, w oświadczeniach ultrasów, że zrobią wszystko, by ten klub upadł. Dlatego musimy tutaj uzbroić się w cierpliwość, by rozmawiać konkretnie. Poczekajmy do soboty, poczekajmy dwa tygodnie.

 

Rozmawiał Tadeusz Danisz 

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również