Z Kamilem Wojtyrą i hasłem "spokój nas uratuje" na podbój 2. Ligi

08.02.2021

Tytułowe motto może przyświecać Skrze Częstochowa na najbliższe miesiące. Drugoligowiec dość niespodziewanie znalazł się w strefie drużyn mających szanse na grę w barażach o awans do pierwszej ligi, ale... - Podchodzimy spokojnie do tego, co nas czeka w najbliższych tygodniach i miesiącach – mówią w piątej obecnie drużynie drugiej ligi.

Norbert Barczyk/PressFocus

W taki sposób działając częstochowianie przygotowują się do rundy wiosennej. Inna rzecz, że dzisiaj wielu powodów do niepokoju przy "Lorecie" nie ma. Skra tej zimy rozegrała cztery sparing - trzy z nich wygrała, zremisowała jedynie z pierwszoligowym GKS-em Bełchatów. W ostatni weekend częstochowianie uporali się z Polonią Bytom (1:0). - Rywal wysoko nam postawił poprzeczkę. W drugiej połowie zagraliśmy dobrze, mogliśmy wygrać wyżej – wraca do sobotniego spotkania trener drugoligowca, Marek Gołębiewski, który w ostatnich tygodniach nie mógł liczyć jedynie na bramkostrzelnego pomocnika Piotra Noconia, zmagającego się z problemami zdrowotnymi. W sobotnim sparingu Adam Mesjasz doznał również urazu naciągnięcia łydki.

Do drużyny z Częstochowy dołączyło zimą czterech nowych zawodników. To 20-letni pomocnik z Litwy Titas Milasius, rok starszy defensor Hubert Sadowski, 19-letni pomocnik Dominik Smykowski i 18-letni napastnik Lucjan Klisiewicz. - Są to dla nas wzmocnienia, więc cieszy fakt, że rywalizacja się zwiększy. Nikt nikomu nie da miejsca w zespole – mówi trener Skry, który zna osobiście zawodników, których sprowadził do Częstochowy. - Zawsze sugeruje się słowami managerów, ale jednak one się różnią od opinii trenerów. Ściągam tych, których znam, którzy mogą się przydać.

Ale najważniejsza tej zimy, z perspektywy kibica Skry, jest inna wiadomość. W drużynie zostanie Kamil Wojtyra, który był kuszony przez inne kluby. - Jesteśmy już po słowie z Kamilem, mamy słowo, że zostanie z nami przynajmniej do lata – mówi trener, który grę ofensywną opiera właśnie na najlepszym strzelcu drugiej ligi.

Wojtyra jesienią zdobył czternaście bramek. Zimą mówiło się o ofertach dla tego zawodnika, chociażby z Motoru Lublin, ale zainteresowanie rosłym napastnikiem wyrażały także kluby ekstraklasy. - Były oferty za Kamila – mówi tajemniczo trener. - Do lata się nie zanosi jednak na żadne zmiany, by Kamil miał odejść – mówi Gołębiewski o napastniku, który kontrakt ze Skrą ma ważny jeszcze przez 18 miesięcy.

Trenerzy Skry cieszą się także, że z tak dobrze spisującej się jesienią drużyny nie odszedł żaden inny gracz. Jedynym odejściem jest transfer Mateusza Pasiuka do Victorii Częstochowa, jednak chłopak ten jesienią w ogóle nie grał. - To być może nasz najwyższy sukces, wzmocnienie, że po prostu nikt od nas nie odszedł. A propozycje były, dotyczyły nie tylko Kamila. Do czerwca zostajemy w składzie, który mamy. To nasze wzmocnienie, bo jednak obawiałem się, że niektórzy, mimo ważnych kontraktów, mogą odejść – mówi trener Gołębiewski, który daje jeszcze zielone światło na wypożyczenie dla Lucjana Zielińskiego. To kolejny zawodnik, którego nieobecności w Częstochowie zapewne nie odczują.

Wiosną zespół Skry ma swoje cele, chociaż głośno nikt o awansie do I ligi nie mówi. Od strony trenerskiej jednym z nich będzie przygotowanie zespołu pod nowy sezon, zapewne już bez Kamila Wojtyry. Teraz alternatywą dla Kamila ma być Lucjan Klisiewicz, który jesień spędził w Puszczy Niepołomice. - Jest to chłopak, który może go zastąpić wiosną, gdy Kamil wypadnie. Jestem z niego zadowolony – mówi trener, który nie wyklucza, że jeszcze ktoś przed startem rundy wiosennej w Częstochowie się pojawi. - Kadra jest zamknięta, ale jak się trafi „złoty strzał”, to znajdziemy na niego środki. Na siłę jednak nikogo nie szukamy. Ktoś z przeszłością, ktoś kto z miejsca podniesie rywalizację – mówi o kryteriach potencjalnego nabytku trener Skry.

Uosobieniem wspomnianej na wstępie filozofii spokojnej pracy w Częstochowie jest między innymi trener Marek Gołębiewski. W trakcie zajęć stara się przekazywać uwagi zawodnikom, zwłaszcza tym młodszym, w sposób wyważony i spokojny. - Chociaż oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy trzeba krzyknąć, zdenerwować się i żołnierskimi słowami coś przekazać – od razu zaznacza trener Skry, który jako były piłkarz w komunikacji używa również języka szatni. - Lubię szyderkę i ironię, a wiem, że to coś naturalnego u chłopaków. Taka uwaga czasem szybciej trafia do piłkarza, warto mówić do chłopaka w jego języku, niż poprzez negatywne uwagi czy wyłącznie krzyki. Jestem pogodnym człowiekiem, mam osobowość pogodną. Staram się chłopakom pomóc, od tego jestem, ale na chłodno.

Częstochowian czekają jeszcze trzy sparingi. We wtorek rywalem będzie Przemsza Siewierz, w sobotę GKS Jastrzębie, natomiast w ostatnim teście przed ligą rywalem Skry będzie Resovia. Potem już, oczywiście bez zbędnych nerwów i napinki, walka o realizację ligowych celów.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również