Wymarzony come back

13.11.2015
Podczas minionego weekendu, po naprawdę długiej przerwie spowodowanej kontuzją, na futsalowy parkiet wrócił zawodnik gliwickiego Nbitu - Robert Satora.
Michał Duśko / Nbit
Doświadczony piłkarz pojawił się w pomarańczowo-srebrnych barwach gdy zespół z Łabęd przegrywał z "Portowcami" 1-2. Mecz zakończył się ostatecznie pewną wygraną beniaminka 7-2. Olbrzymi udział w tym zwycięstwie miał właśnie, strzelec dwóch goli, Robert Satora.

Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Pogoni. To była najlepsza drużyna jaką miałem okazję w tym sezonie oglądać. Druga odsłona także nie układała się pod nasze dyktando, ale jednak udało się wygrać w przekonywujący sposób. Tryumfowała cała drużyna, ja tylko strzeliłem dwa gole. Na tym przecież polega gra w futsal - twierdzi wychowanek... Górnika Zabrze.

Skromność jest w cenie, nie da się jednak ukryć, że dla popularnego "Satiego" już sam powrót na boisko jest wielkim osiągnięciem. Przed rokiem, gdy w krótkim okresie czasu, najpierw naderwał przywodziciela, a niedługo potem zerwał wiązadła krzyżowe, wydawało się, że to koniec przygody z piłką dla tego gracza.

Zawodnik jednak nie poddał się, wrócił i teraz znowu może stać się jednym z liderów Nbitu.

 
źródło: SportSlaski.pl/Nbit
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również