Udowodnili, że Vive to nie nadludzie

06.10.2015
- Jeśli będziemy walczyć jak w spotkaniu z Vive Kielce czy z Pogonią Szczecin, to wydaje mi się, że będziemy wygrywać mecz za meczem spośród tych, które nam zostały - przyznał trener Górnika Zabrze, Mariusz Jurasik.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Z pewnością żaden z tysiąca przybyłych na halę Pogoni kibiców nie żałował, że niedzielny wieczór postanowił spędzić na oglądaniu spotkania Górnika Zabrze z Vive Tauronem Kielce. Co prawda "Trójkolorowi" przegrali 34-38, ale plamy nie dali i przez 45 minut toczyli wyrównany bój z mistrzem Polski.

- Mecz był bardzo emocjonujący i mógł się podobać kibicom, którzy licznie przybyli na halę i fajnie dopingowali. Długo nie było  wiadomo, kto wygra. Jedna sytuacja w końcówce zaważyła jednak na wyniku - stwierdził trener Górnika, Mariusz Jurasik. O jaką sytuację chodzi?

- Ja rzucam bramkę na Julenie Aguinagalde i on nie dostaje kary. Później Jurij Gromyko został ukarany, mimo że nie zasłużył i Vive odskoczyło na trzy bramki. Zabrakło nam czasu, żeby tak klasowy zespół dogonić - wyjaśnił szkoleniowiec śląskiej ekipy. - Gdyby było na odwrót i to my gralibyśmy w przewadze, nie wiem, czy byśmy wygrali, ale wynik kręciłby się koło remisu - dodał.

To, że przez 45 minut oglądaliśmy wyrównany pojedynek to nie była wina słabej postawy gości, ale dobrej gry gospodarzy. Zabrzan za spotkanie z czołową drużyną Europy należy chwalić. Tak też zrobił Jurasik. - Jeśli będziemy walczyć jak w tym spotkaniu, czy z Pogonią Szczecin, to wydaje mi się, że będziemy wygrywać mecz za meczem spośród tych, które nam zostały - stwierdził "Józek".

- Takie mecze jak niedzielny tylko motywują zespół i pchają go do przodu. Zawodnicy zaczynają wierzyć, że Vive to nie nadludzie. Ważą tyle co my, trenują jak my. Mają po dwie nogi i ręce. Musimy walczyć o każdy centymetr parkietu. To sport, błędy będą się zdarzały, ale jeśli będzie walka jak z Kielcami, to chłopaki mogą grać jak równy z równym z każdym - podsumował Jurasik.
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również