Tychy - Stoczniowiec 2-4

19.09.2008
Tyszanie prowadzili grę, lecz bramki strzelali goście. Stoczniowiec był zabójczo skuteczny na tafli lodowiska w Katowicach.
Peter Ekroth po raz drugi oglądał mecz GKS Tychy i znów zespół ten w kiepskim stylu przegrał. – Sądzę, że nie przynoszę pecha. Problem ich słabej gry tkwi gdzie indziej. Tychy to dobry zespół i kiedy upora się z obecnym kryzysem jeszcze pokaże na co ich stać – zapewniał szwedzki selekcjoner naszej reprezentacji, który w każdej serii spotkań, pojawia się na jakimś meczu i zapisuje nazwiska hokeistów, których chciałby zobaczyć w składzie reprezentacji narodowej. – Jestem pozytywnie zaskoczony. Polski hokej pnie się w górę z czego należy się cieszyć. Mam już kilka nazwisk w swoim notesie, ale nie mogę ich jeszcze zdradzić – powiedział Ekroth.

Początek spotkania to wyrównana gra obu zespołów. Z upływem czasu zarysowała się lekka przewaga tyszan, którzy częściej zagrażali bramce strzeżonej przez Przemysława Odrobnego. Pierwszego a zarazem jedynego gola w tej odsłonie strzelili jednak goście. Przytomność umysłu zachował Maciej Urbanowicz. Przed końcem tercji gospodarze znaleźli się w sporych opałach. Piotr Sarnik i Tomasz Proszkiewicz złapali kary mniejsze i obaj zostali odesłani na dwuminutowy odpoczynek. Stoczniowiec ostatnie minuty grał z przewagą dwóch zawodników, ale nie potrafił tego wykorzystać. Sarnik i Proszkiewicz nie zdążyli jeszcze wrócić z ławki kar, a po rzuceniu przeciwnika na bandę, Michał Woźnica dołączył do kolegów.

Kara Woźnicy była tuż przed końcową syreną, dlatego tyszanie kolejną tercję rozpoczęli od gry w osłabieniu. Goście, za sprawą Pawła Skrzypkowskiego, zdołali to wykorzystać i podwyższyli rezultat spotkania. Minęła zaledwie minuta i hokeiści Stoczniowca cieszyli się z następnego trafienia. Po podaniu Tomasza Ziółkowskiego trafił Mateusz Strużyk.
Od tego momentu gospodarze zagrali z większym zaangażowaniem, a przede wszystkim szybciej i dokładniej. Hokeiści GKS-u powinni doprowadzić do wyrównania, ale dogodne sytuacje marnowali kolejno: Robin Bacul, Adrian Parzyszek oraz Michał Woźnica. Stoczniowiec ograniczał się jedynie do obrony własnej bramki i nastawił się na grę z kontry. Ambitna przez co ostra gra tyszan sprawiła, że łapali coraz więcej kar. Przyjezdni wykorzystali grę w przewadze i podwyższyli wynik na 4-0.

W trzeciej tercji Stoczniowiec kontrolował grę aczkolwiek rozluźnienie, które wdarło się w szeregi gości pozwoliło tyszanom na zmniejszenie rozmiarów porażki. Po podaniu, powracającego po kontuzji, Michała Garbocza, Piotr Sarnik zdobył honorowego gola. Po indywidualnej akcji oko w oko z Odrobnym znalazł się Robin Bacul. Napastnik GKS-u wygrał ten pojedynek i zaliczył drugie trafienie dla swojego zespołu. Na minutę przed końcem, Wojciech Matczak trener gospodarzy, zdecydował się wycofać bramkarza, ale manewr ten nie przyniósł efektu i wicemistrz Polski poniósł kolejną porażkę w tym sezonie.

Pod szatniami
[b]Adrian Parzyszek [/b](GKS Tychy): No cóż, kolejna porażka. Zawiodła przede wszystkim skuteczność. W przekroju całego spotkania uważam, że byliśmy lepsi i powinniśmy wygrać. Niestety, to nie my, a przeciwnik zdobył więcej bramek.
[b]Maciej Urbanowicz[/b] (Stoczniowiec): Zagraliśmy dobrze w obronie, a do tego świetnie spisał się nasz bramkarz, który w bardzo dobrym stylu wybronił kilka sytuacji. Staramy się grać jak najlepiej potrafimy i jak widać po dotychczasowych wynikach chyba nam to wychodzi.

Głos trenera
[b]Henryk Zabrocki [/b](trener Stoczniowca): Zawodnicy wykonują założenia taktyczne jakie otrzymują przed meczem i to przynosi efekt. Dzisiaj przez dwie tercje zagraliśmy naprawdę dobry hokej, efektowny a przede wszystkim skuteczny. Zabezpieczyliśmy szczególnie tercję środkową co było kluczem do sukcesu.
[b]Wojciech Matczak[/b] (trener GKS-u Tychy) - odmówił pomeczowej wypowiedzi.

[b]
GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk 2-4 (0-1, 0-3, 2-0)[/b]
0-1 - Urbanowicz (Jankowski), 7 min
0-2 - Skrzypkowski (Zachariaszm, Urbanowicz), 22 min
0-3 - Strużyk (Ziółkowski), 23 min
0-4 - Skutchan (Hurtaj, Rompkowski), 38 min
1-4 - Sarnik (Garbocz), 41 min
2-4 - Bacul, 59 min

[b]GKS[/b]: Sobecki - Gonera, Śmielowski; Bacul, Parzyszek, Krzak - Kotlorz, Jakesz; Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik - Mejka, Majkowski; Salamon, Bagiński, Woźnica - Gwiżdż; Maćkowiak, Banachewicz.
Trener Wojciech Matczak.

[b]Stoczniowiec[/b]: Odrobny - Rompkowski, Benasiewicz; Skutchan, Hurtaj, Vitek - B. Wróbel, Skrzypkowski; Urbanowicz, Zachariasz, Furo - Smeja, Kostecki; Poziomkowski, M. Wróbel, Jankowski - Sowiński; Strużyk, Ziółkowski.
Trener Henryk Zabrocki.

[b]Kary[/b]: 28-12.
[b]Widzów[/b]: 150.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również