To jeszcze nie koniec. "GieKSa" się budzi!

20.03.2019

Katowicki GKS w ostatniej chwili budzi się z letargu i wraca do gry o finał hokejowych Mistrzostw Polski. W czwartym starciu przedostatniej fazy play-offów z Cracovią podopieczni trenera Toma Coolena wygrywają po raz pierwszy i dają nadzieję swoim fanom na grę o tytuł.

Marcin Bulanda/PressFocus

Trzy dotychczasowe porażki ostudziły nieco marzenia katowiczan o sięgnięciu po Mistrzostwo Polski. Cracovia, mając sporą przewagę w półfinałowych bataliach o awans losy batalii mogła przesądzić w środowy wieczór w Krakowie. "GieKSa" od początku robiła jednak wszystko, by rozpocząć odwracanie losów tegorocznych półfinałów.

Już pierwsza tercja pokazała, że wygrana Katowic jest tego dnia możliwa. O ile na samym początku to Damian Kapica dwa razy sprawdzał czujność Kevina Lidskouga, a i później były momenty przewagi gospodarzy, coraz więcej roboty miał Miroslav Kopriva. W bramkę Czecha próbowali się wstrzelić Jesse Jyrkkio, Patryk Wronka i Bartosz Fraszko, wreszcie w 17. minucie z dobrej strony zaprezentował się Maciej Urbanowicz, który obsłużył Martina Cakajika, a ten otworzył rezultat meczu.

Goście świetnie zaczęli drugą tercję. Do bramki trafił Fraszko, a sędziowie po chwili analizy uznali gola. Gra się zaostrzyła, ale to katowiczanie dzięki korzystnemu scenariuszowi spotkania zdawali się łapać wiatr w żagle.Wreszcie w 34. minucie ładne trafienie zanotował Urbanowicz, znacznie przybliżając swój zespół do wywiezienia wygranej z Krakowa.

Mylił się jednak ten, kto myślał że środowe widowisko zostało zamknięte trzecim golem. Krakowianie podnieśli się po ciosach przeciwnika i coraz intensywniej atakowali bramkę Lindskouga. Szwed skapitulował na niespełna dwie minuty przed syreną kończącą drugą odsłonę. Spod niebieskiej skutecznie uderzył Bartłomiej Bychawski, dając nadzieję miejscowym na powrót do meczu.

Katowiczanie coraz mocniej skupiali się na obonie rezultatu. Gola dla "Pasów" mógł zdobyć Stepan Csamango, ale poradzili sobie z tym Lindskoug do spółki z Wronką. W 48. minucie przewaga GKS-u stopniała do jednego gola. Filip Drzewiecki rozegrał gumę z Pawłem Zygmuntem, który golem dał swojej ekipie kontakt z przeciwnikiem. Goście zepchnięci do obrony w samej końcówce bronili się w osłabieniu. "Pasy" wycofały bramkarza, miały więc na lodzie przewagę dwóch graczy, ale popsuli ostatnią akcję. Po końcowej syrenie ręce w geście triumfu unieśli katowiczanie, którzy wciąż są w grze. Kolejne starcie między GKS-em a Cracovią sobotę w katowickim "Satelicie".

Comarch Cracovia - Tauron KH GKS Katowice 2:3 (0:1, 1:2, 1:0)
0:1 - Martin Cakajik (Maciej Urbanowicz, Oleg Jaszyn) 16:39
0:2 - Bartosz Fraszko (Dusan Devecka, Patryk Wronka) 22:25
0:3 - Maciej Urbanowicz (Filip Starzyski, Oleg Jaszyn) 33:31
1:3 - Bartłomiej Bychawski 38:06
2:3 - Paweł Zygmunt (Filip Drzewiecki, Paweł Czarnaok) 47:05 (4/4)

Cracovia: Kopriva - Kruczek, Czarnaok, Drzewiecki, Bryniczka, Kapica - Romkowski, Noworyta, Bepierszcz, Vachovec, Csamango - Bychawski, Jezek, Svec, Domogała, Tvrdon - Gajor, Kisielewski, Kamiński, Brynkus, Zygmunt.

GKS: Lindskoug - Devecka, Cakajik, Strzyżowski, Rohtla, Laakkonen  - Wanacki, Jass, Łopuski, Pasiut, Malasiński - Jyrkkio, Tuhkanen, Fraszko, Sawicki, Wronka - Tomasik, Krawczyk, Jaszyn, Starzyński, Urbanowicz.

autor: ŁM

Przeczytaj również