Tychy - Podhale 1-7

12.09.2008
GKS Tychy okazał się zdecydowanie słabszy od drużyny z Nowego Targu. - To nie był nasz dzień - skomentował występ swoich podopiecznych Wojciech Matczak, trener tyszan.

Od pierwszych minut goście mocno przycisnęli rywali i to się opłaciło. Dwie kary mniejsze złapał obrońca GKS-u ,Krzysztof Śmiełowski. Podhale wykorzystało obie przewagi i w szóstej minucie prowadziło 2-0. - Mieliśmy być bardzo aktywni od pierwszej minuty spotkania, a stało się zupełnie odwrotnie. Dwie śmieszne kary dla Śmiełowskiego, wykorzystane przewagi i mecz ułożył się dla nas fatalnie - mówi Matczak. Po stracie goli tyszanie zaatakowali z większym animuszem, jednak na niewiele to się zdało. Wprawdzie za sprawą Adriana Parzyszka zdołali strzelić kontaktowego gola, ale odpowiedź przyjezdnych była natychmiastowa. Dzięki trafieniu Tomasza Malasińskiego goście ponownie odskoczyli na dwie bramki. GKS grał bardzo niedokładnie, popełniał wiele błędów w obronie i dzięki dobrej postawie bramkarza Arkadiusza Sobeckiego przegrywał po pierwszej tercji „tylko” 1-3.

 

Druga odsłona nie różniła się od poprzedniej. Goście grali bardzo dobrze, kontrolując przebieg spotkania. Tyszanie starali się odrobić straty, ale nic im nie wychodziło. Próbowali zagrażać bramce strzeżonej przez Krzysztofa Zborowskiego, lecz czynili to w sposób bardzo nieporadny. Przyjezdni cofnęli się do obrony i preferowali kontrataki. To przyniosło efekt. Po dwóch kontrach Piotr Ziętara i Ladislaw Pacyga wpisali się na listę strzelców. Trzecie trafienie w przewadze dołożył Krystian Dziubiński i zrobiło się 1-6.

 

W trzeciej tercji nic już ciekawego się nie działo. Podhale nadal dominowało, tyszanie byli bezradni. Dowodem na bezsilność gospodarzy w tym spotkaniu była kolejna stracona bramka. GKS grał w przewadze, a mimo to pozwolił gościom na zdobycie gola. Milan Baranyk ustalił wynik meczu.

 

O tym pojedynku tyszanie chcieliby zapewne jak najszybciej zapomnieć. Tym bardziej, że w niedzielę kolejny ważny mecz. Za dwa dni zmierzą się z Zagłębiem Sosnowiec. - Po dzisiejszym meczu musimy się zastanowić, co było nie tak. Czasu mamy bardzo mało, bo praktycznie tylko jeden dzień. W niedzielę czeka nas kolejny ważny mecz derbowy z Zagłębiem. Musimy zmienić całkowicie swoją grę. Dzisiaj wyglądało to katastrofalnie - podsumował Matczak.

 

[b][/b]

[b]GKS Tychy - Wojas Podhale Nowy Targ  1-7 (1-3, 0-3, 0-1).[/b]

0-1 - Voznik (Kubenko), 2 min

0-2 - Kubennko (Dudka), 6 min

1-2 - Patrzyszek (Wołkowicz), 14 min

1-3 - Malasiński (Łabuz), 14 min

1-4 - Ziętara (Gruszka), 23 min

1-5 - Paciga (Gruszka, Priechodsky), 33 min

1-6 - Dziubiński (Baranyk), 36 min

1-7 - Baranyk (Voznik), 55 min

 

[b]Tychy[/b]: Sobecki - Gonera, Gwiżdż; Parzyszek, Bacul, Wołkowicz - Mejka, Majkowski; Proszkiewicz, Krzak, Sarnik - Jakesz, Śmiełowski; Bagiński, Banachewicz, Woźnica - Kotlorz, Baranowski; Salamon, Jakubik, Maćkowiak.
Trener Wojciech Matczak

 

[b]Podhale[/b]: Zborowski - Sroka, Piekarz; Batkiewicz, Zapała, Paciga - Priechodsky, Dudka; Baranyk, Voznik, Kubenko - Łabuz, Petrina; Gruszka, Dziubiński, Malasiński - Gil, Galant; Iskrzycki, Sulka, Ziętara.

Trener Milan Janczuszka.

 

Kary: 16-18.

Widzów: 150.

 

autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również