Trzecia liga w ekstraklasowej otoczce? "To nie ma prawa paraliżować. Musi dodawać energii"

05.09.2019

"Dla was to derby, a dla nas tylko rezerwy" - kpią kibice Górnika Zabrze, starając się wbić szpilkę fanom chorzowskiego Ruchu. Wszystko przy okazji starcia drugiej drużyny zabrzan z grzęznącymi w kłopotach "Niebieskimi". Mimo to przy Roosevelta w sobotę ma ich być kilka tysięcy i już sama frekwencja sprawia, że w Zabrzu i przy Cichej trudno będzie traktować rywalizację jako zwykłe, ligowe spotkanie.

Norbert Barczyk/PressFocus

- To dla nas na pewno ważny mecz. Spotkanie z Ruchem dla każdej osoby związanej z Górnikiem zawsze jest czymś wyjątkowym. Kiedyś derby odbywały się jednak w wyższej lidze, a gra toczyła o większą stawkę - zauważa Marcin Prasoł, trener "dwójki" z Zabrza.

Na papierze faworytem będą gospodarze. Jeszcze dwa dni temu pewnie powiedzielibyśmy nawet, że murowanym, ale środowa wygrana Ruchu z silnym Rekordem na jego boisku w Chorzowie przywróciła nadzieje na powodzenie w rywalizacji z zabrzanami. Pytanie tylko, z jakim tak naprawdę Górnikiem przyjdzie zmierzyć się podopiecznym trenera Łukasza Berety? Tym opartym na co dzień na młodzieży, czy jednak wspartym desantem z pierwszej, pauzującej przecież w wyniku meczów reprezentacji Polski drużyny?  

Perspektywa "odrobienia" jednostki meczowej nawet jeśli kusząca, prawdopodobnie nie będzie dotyczyć czołowych graczy 9. drużyny PKO BP Ekstraklasy. - Byłoby to nie fair wobec Ruchu - przyznaje cytowany przez "Przegląd Sportowy" Artur Płatek, doradca zarządu do spraw sportowych w Górniku. - W dniu meczu wszystko będzie wiadomo - nie chce uchylić choćby rąbka tajemnicy co do kształtu drużyny na sobotę trener Prasoł.

Można jednak spekulować, że w zespole opartym na co dzień niemal wyłącznie na młodzieży nazwisk znanych z Ekstraklasy nie zabraknie. W tym sezonie w "dwójce" grywali już Adam Orn Arnarson, Maciej Ambrosiewicz, Ishmael Baidoo, Juan Bauza, Adrian Gryszkiewicz, Alasana Manneh, Tomasz Loska, czy Szymon Matuszek. Wymieniona ósemka nigdy nie zagrała jednak w III lidze jednocześnie, a raczej w formie pojedynczych wzmocnień uzupełniała "jedenastkę" trenera Marcina Prasoła. Można śmiało zakładać, że w sobotę będzie nieco inaczej.

Nawet, jeśli Górnik będzie oparty na młodzieży, niespełna tydzień temu pokazał, że i tak stać go na wiele. Młodzież z Zabrza jest chwalona za to co prezentuje na boisku, a w ostatniej kolejce grę przekuła na wynik, rozbijając w Zielonej Górze miejscową Lechię (opartą m.in. o doświadczonego Łukasza Gargułę) 4:1. - Nasza drużyna jest bardzo młoda i potrzebuje przede wszystkim czasu. Cieszy wynik w Zielonej Górze. Ważne by zawodnicy w dłuższej perspektywie notowali stały postęp. Wynik jest ważny, ale najważniejsze jest szkolenie i przygotowywanie piłkarzy dla pierwszej drużyny - tłumaczy trener Prasoł.

Czy młodzież z Zabrza bez wsparcia "ekstraklasowiczów" byłaby w sobotę w stanie udźwignąć ciężar gatunkowy, który zdaje się rosnąć coraz mocniej? Zawodnicy rozgrywający na co dzień swoje mecze na boisku w Mikulczycach z Ruchem zagrają przy Roosevelta. Do sprzedaży przeznaczono 9 tysięcy wejściówek, nie jest jednak wykluczone, że pulę biletów będzie trzeba zwiększyć. Tym bardziej, że w czwartek swój przyjazd do Zabrza zaanonsowali kibice "Niebieskich", którzy w wyniku dawnych zaszłości od kilkunastu w wyjazdowych derbach z Górnikiem nie uczestniczyli. - My się cieszymy, że możemy zagrać na stadionie głównym. To kolejne doświadczenie, okazja do obeznania z naszym obiektem i grę przy większej liczbie kibiców. Nie boję się jednak o to, by któregoś z graczy otoczka miała sparaliżować. Każdy, kto przychodzi grać do Górnika marzy o tym, by rozgrywać mecze na tym stadionie. To nie ma prawa nikogo paraliżować, tylko musi dodawać energii - deklaruje trener Prasoł. 

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również