"Trenerski nos" Nawałki

13.10.2008
Spotkania rozgrywane co trzy dni dały się we znaki zawodnikom GKS Katowice. W meczu ze Stalą Stalową Wolą kilku z nich już w przerwie prosiło o zmianę.
W konfrontacji ze Stalą Stalową Wolą piłkarzom z Katowic bardzo długo nie szło. Ich starania przypominały walenie głową w mur. Choć gola na wagę trzech punktów zdobył Bartosz Iwan, który wybiegł na murawę w podstawowym składzie, to duży wkład w zwycięstwo mieli rezerwowi. - Wiedziałem, że to właśnie oni mogą rozstrzygnąć losy tego spotkania - mówi Adam Nawałka, trener GieKSy.

Nie obyło się jednak bez problemów. - Po starciu z Widzewem Łódź kilku zawodników zgłosiło, że nie zdążyło się jeszcze w pełni zregenerować. Dlatego pojedynek ze Stalą na ławce zaczęli tacy gracze jak Grażvydas Mikulenas i Łukasz Wijas. Mieli za zadanie wejść na zmęczonego rywala i wtedy dać z siebie maksimum. Zacząłem wpuszczać ich na boisko po kilkunastu minutach drugiej połowy, choć już w przerwie paru piłkarzy prosiło o zmianę - zdradza Nawałka.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również