Transfer Kamila Wilczka. Ostatnia szansa na miejsce w kadrze Brzęczka?

23.01.2020

Faktem stało się odejście Kamila Wilczka z duńskiego Brøndby IF, gdzie Polaka tytułowano żywą legendą. Nowym pracodawcą wodzisławianina zostało Göztepe SK, zajmujące ósme miejsce w tureckiej Süper Lig. Zdania na temat ruchu 32-latka są podzielone, lecz choć transfer nie spełnił nadziei wielu kibiców, to wydaje się, że z Południa Europy napastnikowi łatwiej będzie skupić na sobie uwagę selekcjonera reprezentacji narodowej.

Rafał Rusek/PressFocus

Jesienią Kamil Wilczek osiągnął życiową formę strzelecką, której wynikiem było zdobycie 20 bramek w 26 występach, a w całym 2019 roku – spośród polskich napastników – skuteczniejszy od byłego piłkarza Piasta był tylko Robert Lewandowski. Wilczek przez cztery lata gry dla Brøndby zdołał zapisać się w klubowej historii, osiągając pod koniec listopada tytuł najlepszego snajpera wszech czasów zespołu z Kopenhagi. Od stycznia 2016 roku strzelił dla stołecznej drużyny 92 gole w 162 spotkaniach, a w sezonie 2017/18 poprowadził ją do zwycięstwa w krajowym pucharze. W tym samym sezonie Wilczek został królem strzelców duńskiej ligi, w której dwukrotnie osiągał wicemistrzostwo.

Nie dziwią zatem słowa dyrektora sportowego Brøndby, Casrtena V. Jensena, który takim stwierdzeniem pożegnał Polaka: – Dzięki świetnej grze w barwach naszej drużyny, Kamil zasłużył na kolejną szansę w karierze i udaną przygodę sportową oraz finansową. Na zawsze będzie miał miejsce w naszych sercach i naszej historii.

 

Nowym klubem Kamila Wilczka zostało Göztepe SK. Napastnik związał się z turecką drużyną półtoraroczną umową z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy, a kwota odstępnego wyniosła milion euro. Od czwartej lokaty Süper Lig, gwarantującej udział w kwalifikacjach do Ligi Europy, Göztepe dzieli osiem punktów, natomiast do wiodącego prym w najwyższej klasie rozgrywkowej Sivassporu brakuje im aż czternastu oczek. Z pewnością, dla większości polskich kibiców jest to klub kompletnie anonimowy, jednak piłkarscy fani starszej daty mogą kojarzyć turecki zespół z rywalizacji w Pucharze Zobywców Pucharów. Otóż w 1970 roku drużyna z Izmiru ostatni raz wystąpiła w tych rozgrywkach, a za ich wyeliminowanie w 1/8 finału odpowiedzialny był Górnik Zabrze, który w dwumeczu pokonał Turków 4:0. Trzykrotnie na listę strzelców wpisał się wtedy Włodzimierz Lubański.


fot. Instagram/goztepe

Z pewnością, w Göztepe – tak samo, jak miało to miejsce w Brøndby – Kamil Wilczek będzie odgrywał kluczową rolę. Zmienić się jednak może postrzeganie 32-letniego napastnika przez polskich kibiców oraz selekcjonera Jerzego Brzęczka, bowiem liga turecka cieszy się zdecydowanie lepszą renomą, niż duńska Superligaen. W związku z tym, wątpliwości nie podlega awans sportowy wodzisławianina, lecz wielu ekspertów uważa, iż nie oddaje on osiągnięć Polaka w ostatnim okresie. Na poparcie swojego stanowiska, przywołują przykład Teemu Pukkiego, który latem 2018 roku odchodził z tego samego Brøndby do występującego w Championship Norwich City. Fin, pomimo mniejszych zasług od Wilczka, uzyskał kontrakt na zapleczu angielskiej Premier League, gdzie eksplozja jego formy umożliwiła „Kanarkom” awans na najwyższy szczebel.

Nie jest jednak powiedziane, że Göztepe SK będzie ostatnim zagranicznym klubem Polaka, gdyż jak zauważył znawca ligi tureckiej Filip Cieśliński, runda wiosenna może okazać się oknem wystawowym dla Wilczka. Przeniesienie formy z mroźnej Danii na ciepłe Południe umożliwi regularnemu snajperowi zwrócenie na siebie uwagi tureckich potentatów, takich jak Beşiktaş, Fenerbahçe, czy Galatasaray.

Więcej o Kamilu Wilczku, jego sytuacji w reprezentacji Polski oraz planach na zakończenie kariery w polskiej Ekstraklasie możecie przeczytać tutaj.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również