Skra na półmetku blisko... strefy barażowej. “Na ten dorobek zapracowaliśmy”

19.11.2021

Rewelacyjnie spisuje się w tym sezonie Skra. Beniaminek z Częstochowy co prawda w siedemnastu meczach zdobył zaledwie dwanaście bramek – to zdecydowanie najgorszy wynik w całej pierwszej lidze – ale nie przeszkadza to ekipie trenera Jakuba Dziółki myśleć... nawet o awansie do PKO Ekstraklasy! Na półmetku rozgrywek Skra to zdecydowanie największe pozytywne zaskoczenie w naszym regionie.

Krzysztof Porębski/PressFocus

Skra Częstochowa już od kilku lat zaprzecza wszelkim piłkarskim prawom. Zespół, który jeszcze kilka lat temu występował w lidze okręgowej i nawet nie myślał o grze na szczeblu centralnym pokazuje, że solidną pracą i przykładną organizacją w klubie można zdziałać wiele. Wydawało się, że już awans do drugiej ligi będzie szczytem marzeń maleńkiego klubu spod Jasnej Góry. Po trudnych początkach Skra “otrzaskała” się jednak na szczeblu centralnym i coraz częściej zgłaszała akces do walki o awans. W ubiegłym sezonie stało się to faktem, po emocjonujących barażach.  

Latem Skrę czekały jednak jeszcze większe problemy. Drużyna, która wywalczyła awans, w dużym stopniu przestała istnieć, do tego doszły problemy infrastrukturalne. Dodatkowo nie może grać na własnym stadionie przy ulicy Loretańskiej, który do tej pory był prawdziwą twierdzą częstochowian. Ale Skra niewiele sobie robi z tych problemów.  

Odmieniony zespół jest bowiem prawdziwą rewelacją rozgrywek. Po pierwszej rundzie plasuje się na ósmym miejscu w pierwszoligowej tabeli. Ma na swoim koncie 26 punktów i traci już tylko... punkt do znajdującego się w strefie barażowej GKS-u Tychy. - Mecz z Sandecją był bardzo dobrym podsumowaniem niezłej końcówki naszej rundy. To jest moment, który będzie nas mobilizował do dalszej pracy i będziemy się starali tą drogą dalej podążać - mówi trener Skry, Jakub Dziółka. Jego drużyna w ostatnich ośmiu meczach straciła tylko dwa gole. - Skra chce wygrywać mecze atakując i my tej taktyki nie zmieniamy. Po drugiej stronie jest jednak przeciwnik, więc nie zawsze gra się tak, jak to sobie zaplanujemy, ale po to trenujemy, by być coraz lepszym zespołem. My nic w naszych założeniach nie zmieniamy, chcemy być coraz lepsi – dodaje trener.  

Popularne "Skrzaki" są niepokonani od początku października, a po raz ostatni przegrali z Odrą Opole. Od tego czasu zremisowali z GKS-em Tychy i cztery kolejne spotkania wygrali. - Nie osiadamy na laurach, tylko chcemy więcej, chcemy by ta seria jak najdłużej trwała, ale też z pokorą do tego podchodzimy. To nie jest tak, że po tych meczach wiemy, że będziemy rozdawać karty w lidze. Mamy już doświadczenie, podchodzimy na spokojnie do każdego kolejnego meczu i w pełni skoncentrowani - mówi Maciej Mas, który w ostatnim meczu z Sandecją Nowy Sącz był faulowany w polu karnym. Po tym przewinieniu jedynego gola meczu strzelił Mikołaj Kwietniewski.  - Sandecja od początku ruszyła na nas wysoko, ale spodziewaliśmy się, że początek meczu może tak wyglądać. Wykonaliśmy sporo niewdzięcznej pracy, pojedynków w powietrzu, ale i na ziemi. Spodziewaliśmy się trudnego meczu z Sandecją, kosztowało nas to wiele wysiłku - dodaje napastnik Skry.  

Częstochowianie są bardzo “oszczędni”, jeżeli chodzi o liczby w ofensywie. Już dawno tak mało bramek nie dawało tak dużej efektywności. Częstochowianie są tuż za strefą barażową, a miejsce to nie jest przypadkowe. Beniaminek w tym sezonie zatrzymał drużyny walczące o awans - wspomniane wcześniej GKS Tychy i Sandecję, a wcześniej chociażby Arkę Gdynia i Miedź Legnica. - Na chłodno podchodzimy do tego wszystkiego, znamy sytuacje w tabeli, ale robimy swoje. Najważniejsze, że sprawia nam to radość. Fajnie i dobrze to wygląda. Każdy z nas daje sto procent, każdemu zależy. Mamy fajną ekipę, jesteśmy zgrani, jest fajna atmosfera w zespole, wszyscy jesteśmy na równi i mocno pracujemy na treningach. To mecz nam oddaje. Na ten dorobek mocno zapracowaliśmy. Rywale niektórzy może liczą, że z nami będzie spacerek, ale tabela pokazuje coś innego. Skra zasługuje na szacunek i na obecność w pierwszej lidze, może nawet na wysokie miejsce - mówi Mikołaj Kwietniewski, który niestety nie będzie mógł zagrać w pierwszym meczu rundy rewanżowej z Koroną Kielce. W Częstochowie liczą, że w sobotę udana seria będzie kontynuowana.  

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również