Skra zwalnia trenera, czyli jak paść ofiarą własnego sukcesu

17.05.2021

Jeszcze kilka tygodni temu Skrę Częstochowa uważano za jedną z największych rewelacji tegorocznego sezonu eWinner II Ligi, a po świetnym początku wiosny klub z Loretańskiej zaczął być nawet uważany za realnego kandydata do wywalczenia awansu na zaplecze Ekstraklasy. Drobna zadyszka z początku kwietnia przerodziła się jednak w przedłużającą się passę meczów bez zwycięstwa, w efekcie czego klub postanowił przedwcześnie rozstać się z trenerem Markiem Gołębiewskim.

Piotr Matusiewicz/PressFocus

Pochodzący z Piaseczna szkoleniowiec trafił na popularną „Loretę” z czwartoligowej Ząbkovii Ząbki, ale jak szybko pokazały wyniki, różnica poziomów rozgrywkowych nie zrobiła na nim większego wrażenia. Częstochowianie bowiem dołączyli do ścisłej ligowej czołówki, prezentując przy tym efektowny styl gry, oparty choćby na szybkiej wymianie piłki. Po udanej jesieni i wręcz rewelacyjnym początku zmagań w 2021 roku, oczekiwania wobec popularnych „Skrzaków” znacząco wzrosły, bo zamiast spokojnego utrzymania i walki o premię z racji Pro Junior System, omawiany klub zaczął być brany pod uwagę jako jeden z kandydatów do wywalczenia sensacyjnego awansu. 

Skra dość mocno zadomowiła się w strefie barażowej i jeszcze na początku kwietnia mogło się wydawać, że jest na dobrej drodze do osiągnięcia historycznego sukcesu. Po wyjazdowej wygranej z Chojniczanką zespół awansował nawet na czwartą pozycję w drugoligowej stawce, ale od tego momentu forma zespołu znacząco wyhamowała, co potwierdza ostatnia seria dziewięciu ligowych spotkań bez odniesionego zwycięstwa. W omawianym okresie podopieczni Marka Gołębiewskiego zdobyli zaledwie trzy oczka (w analogicznym okresie gorzej punktowała jedynie Bytovia Bytów), przez co wypadli poza strefę barażową i obecnie zajmują w tabeli ósmą lokatę. Oczywiście, aktualne straty do czołowej szóstki nie są specjalnie duże (np. piąta Garbarnia Kraków wyprzedza częstochowian o dwa punkty, ale przy jednym meczu rozegranym mniej), ale aktualna forma w żadnym wypadku nie może napawać kibiców z „Lorety” optymizmem.

Mimo to chyba nikt nie spodziewał, że na cztery spotkania przed końcem sezonu (Skra pauzuje w 37. kolejce) włodarze II-ligowca zdecydują się na rozstanie z utalentowanym trenerem. Jak się jednak okazało, klub postanowił na tym etapie sezonu dokonać małej rewolucji, a czarę goryczy w przypadku Gołębiewskiego przelała chyba ostatnia porażka 0:2 w meczu z walczącą o życie Olimpią Grudziądz. Jak poinformował klub spod Jasnej Góry, rozstanie odbyło się w satysfakcjonujących obie strony warunkach, a zespół w najbliższym meczu ze Zniczem Pruszków poprowadzi już duet Konrad Gerega - Jakub Rokosa. Ciekawostką jest fakt, że wspomniana dwójka pełniła rolę „strażaków” również pod koniec poprzedniego sezonu, gdy na odejście do pierwszoligowego GKS-u Jastrzębie zdecydował się trener Paweł Ściebura.

Czy efekt nowej miotły przeniesie upragniony skutek? Ciężko przewidzieć - tym bardziej, że do końca sezonu na Skrę czekają już tylko pojedynki z bardzo zdeterminowanymi przeciwnikami. Po serii spotkań z zespołami walczącymi o utrzymanie (wspomniany Znicz, ale także Błękitni Stargard oraz Olimpia Elbląg), w ostatniej kolejce częstochowianie zmierzą się ze świetnie dysponowaną w ostatnich tygodniach Garbarnią. 

– Doceniamy pracę trenera w trwającym sezonie, jednak od dziewięciu spotkań rezultaty i styl prezentowany przez nasz zespół nie były zadowalające. Zarząd rozumie, iż kadrę przetrzebiły kontuzję kluczowych zawodników, których zastąpienie okazało się bardzo trudne, jednak po serii zwycięstw z początku rundy realnym celem był udział w barażach o awans do Fortuna 1. Ligi, a te po meczu w Grudziądzu znacznie się oddaliły – tak decyzje o rozstaniu ze szkoleniowcem skomentował zarząd niedawnej II-ligowej rewelacji. 

W tym miejscu można jednak zaryzykować stwierdzenie, że były już opiekun Skry stał się poniekąd zakładnikiem swoich wyników. Wątpliwe bowiem, by na końcowym etapie sezonu zespół osunął się w tabeli tak nisko, że musiałby rozpocząć rozpaczliwą walkę o drugoligowy byt. W praktyce zatem Gołębiewski zrealizował postawiony mu przed sezonem cel, co paradoksalnie miało mu zapewnić… automatyczne przedłużenie wygasającej wraz z końcem sezonu umowy. Dodatkowo w ciemno można zakładać, że gdyby Skra zajmowała na przestrzeni całych rozgrywek miejsce w bezpiecznym środku tabeli, temat ewentualnego zwolnienia zapewne w ogóle nie ujrzałby światła dziennego. 

autor: PP

Przeczytaj również