Skra z serią, która nie zdarzyła się od roku

10.11.2020

Dwa mecze w minionym tygodniu przegrali piłkarze Skry – najpierw ulegli rezerwom Lecha Poznań na wyjeździe, a następnie w Częstochowie nie dał szans miejscowym Górnik Polkowice. Dla kibiców Skry to niecodzienna sytuacja, bo chociaż zespół przez wielu jest skazywany na walkę o utrzymanie, to w ostatnich miesiącach nie schodził poniżej pewnego poziomu.

Norbert Barczyk/PressFocus

Częstochowianie w ostatnich miesiącach swoich kibiców tak mocno przyzwyczaili do pozytywnych wyników, że Skra z drużyny, która miała się bić o utrzymanie już wiosną w pewnym momencie wyrosła na ekipę, która miała szanse na miejsce w czołówce. W tym sezonie również bardzo dobrze wystartowała. - Cały czas jednak chłopakom powtarzam żeby stąpali twardo po ziemi, muszą ciągle pracować. Staramy się w każdym meczu grać o trzy punkty – mówi trener Skry, Marek Gołębiewski.

Ostatni raz częstochowianie dwa mecze z rzędu przegrali dokładnie rok temu, gdy to ulegli Pogoni Siedlce i Stali Rzeszów. W meczu z rezerwami Lecha Poznań po raz pierwszy od końcówki ubiegłego sezonu nie zdobyli także bramki. Latem nie trafili do siatki na wyjeździe ze Stalą Rzeszów. Zespół skazywany przez wielu na walkę o utrzymanie w drugiej lidze cały czas znajduje się jednak na miejscu barażowym o awans. - Chcemy grać fajną piłkę i chcemy żeby nasi kibice mieli z tego frajdę. Dobrym przykładem dla nas jest Raków – dodaje szkoleniowiec szóstej obecnie drużyny.

W klubie nie ukrywają jednak, że pozycję zespołu chcą poprawić. Do czego to finalnie doprowadzi? O tym nikt głośno nie mówi. Zimą mają jednak zostać przeprowadzone transfery, które mają spowodować, że rywalizacja w zespole będzie jeszcze większa. - Na pewno będziemy chcieli lekko wzmocnić drużynę, bo nie może być tak, że zadowalamy się tym co mamy. Zawsze szatnia piłkarska potrzebuje kilku wzmocnień i na pewno będziemy starali się takich zawodników pozyskać, którzy podniosą rywalizację w drużynie. Mam kilku graczy na oku. Na pewno będziemy szukali jeszcze jednego napastnika, stopera i bocznego obrońcę – mówi trener Marek Gołębiewski, dodając. - Będą to na pewno zawodnicy perspektywiczni, ale tacy którzy już na ligowych boiskach są znani. Na takich klub spokojnie stać.

Najlepszym przykładem tutaj jest zapewne Kamil Wojtyra, który mimo że w ostatnich spotkaniach „milczy”, to cały czas jest drugim najlepszym strzelcem w II lidze. - Na pewno będziemy również szukać pośród graczy niższych klas rozgrywkowych – mówi szkoleniowiec Skry, który pochodzi z podwarszawskiego Piaseczna. Pod wieloma względami może być więc porównywany z trenerem Rakowa, Markiem Papszunem. - Osobiście bardzo cenię pracę trenera Rakowa. Znamy się prywatnie, czasami wymieniamy poglądy, dzwonimy do siebie, gramy sparingi. Cenię jego pracę, cenię też stabilność w klubie, jaką lokalni rywale prezentują, bo uważam by coś osiągnąć na dłuższą metę, to trzeba mieć przede wszystkim fajny pomysł na to i cierpliwość. W piłce nie da się zbudować czegoś na już. Więc w Rakowie ta praca Marka jest jakoś doceniana i widać też pomysł na to wszystko właścicieli i prezesów. Tylko pozazdrościć.

Gołębiewski do Częstochowy zawitał latem. - Ofertą z Częstochowy byłem zaskoczony. Z prezesem Arturem Szymczykiem dogadaliśmy się bardzo szybko. Szybko się zaadoptowałem, poznałem ludzi, którzy pracują w klubie. Jestem zadowolony z rodzinnej atmosfery w Skrze. Po części ona sprawia, że każdy na meczu daje z siebie wszystko i idzie za drugim w ogień – dodaje na koniec Gołębiewski licząc, że właśnie ten team spirit pomoże wyjść częstochowianom na prostą.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również