Skra na zakręcie? „Nie mówiłbym o kryzysie”

04.05.2021

Gdy jedni w Częstochowie się cieszą i jeszcze świętują historyczny wynik w Pucharze Polski, drudzy przeżywają największe kłopoty w obecnych rozgrywkach. Skra Częstochowa na zwycięstwo w tym sezonie czeka już od ponad miesiąca i pewna wydawałoby się gra w barażach o awans do I ligi coraz mocniej staje pod znakiem zapytania.

Piotr Matusewicz/PressFocus

Przed sezonem taką sytuację w Częstochowie wyobrażali sobie zapewne tylko nieliczni. - Celem naszym cały czas jest utrzymanie. Patrzymy coraz wyżej w górę, ale jednak mamy pokorę i wiemy, że najpierw musimy być bezpieczni – uspokajał nastroje kibiców jeszcze w trakcie zimowej przerwy w rozgrywkach trener Skry Częstochowa, Marek Gołębiewski. Paradoksalnie mało kto bowiem przypuszczał, że Skra zdobywając w siedmiu meczach zaledwie dwa punkty – taki scenariusz zapewne co niektórzy brali jeszcze pod uwagę – będzie cały czas w grze o awans.

Skra jednak na taki wynik mocno zapracowała. Zespół skazywany przez wielu na spadek od początku rozgrywek spisywał się powyżej oczekiwań. Jesienią Skra potrafiła ograć chociażby GKS Katowice, a wiosnę zaczęła w ogóle od sześciu meczów bez porażki. - Cały czas jednak musimy twardo i mocno stąpać po ziemi. Kryzys może przyjść – mówił po kolejnych wiosennych zwycięstwach trener drugoligowca z Częstochowy.

W poniedziałek Skra zanotowała z kolei siódmy ligowy mecz bez zwycięstwa. Druga statystyka przeraża jeszcze bardziej, w tym okresie była to już szósta porażka częstochowian. Tym razem w Polkowicach drużyna spod Jasnej Góry uległa miejscowemu Górnikowi. - Może brakuje nam podejścia odpowiedniego, bo to już któryś mecz z rzędu, gdy gramy w miarę dobrze, wyrównujemy i w końcówce tracimy bramkę. Musimy siąść i po męsku porozmawiać. Fajnie graliśmy, ale teraz w tabeli sytuacja robi się nieciekawa. Musimy się obudzić. Jedno zwycięstwo zapewne nas napędzi, bo morale opadły. Musimy się wziąć w garść, więcej z cech wolicjonalnych dawać w końcówce. Musimy następny mecz wygrać – mówił po spotkaniu na Dolnym Śląsku, Krzysztof Napora.

Rozgoryczenie w obozie częstochowskim nie może dziwić, bo Skra ma historyczny wynik na wyciągnięcie ręki. Tym większe rozczarowanie ostatnimi tygodniami, że zespół, mimo swoich problemów, spowodowanych głównie absencjami czołowych piłkarzy, na boisku nie prezentuje się źle. - Ale punktów brakuje – mówi trener Skry, który w meczu z liderem drugiej ligi desygnował do gry aż siedmiu młodzieżowców. - Nie zawsze ta nasza młodzież dźwignie ciężar meczu, ale w tym spotkaniu gra młodych zawodników napawała optymizmem. Tym bardziej żałujemy, że nie zdobyliśmy nawet punktu, bo zasłużyliśmy na to – mówił po spotkaniu trener Skry, który narzekał przede wszystkim na brak klarownych sytuacji ze strony swoich podopiecznych.

Brak skuteczności może z pozoru o tyle dziwić, że w barwach Skry występuje jeden z trzech najskuteczniejszych zawodników na tym szczeblu, czyli Kamil Wojtyra. Obecnie ma na swoim koncie 18 goli, ale wiosną zdobył zaledwie cztery bramki, w tym dwie po rzutach karnych. Gdy dodamy do tego kontuzje dwóch czołowych zawodników Skry, czyli Adama Mesjasza (złamana ręka) i Adama Olejnika (zerwane więzadło w kolanie), to mamy pełny obraz problemów, które dosięgnęły częstochowski zespół.

Obecnie częstochowianie mają trzy punkty zaliczki nad grupą pościgową spoza strefy barażowej. Ale również z wszystkich ekip, które jeszcze są w grze o baraże, częstochowianie mają najwięcej spotkań rozegranych. - Mamy dobrą drużynę. Potknięciami nie możemy się zbytnio przejmować. Do rozegrania jest jeszcze sześć spotkań. Wszystkie możemy wygrać, ale też i przegrać, bo liga jest wyrównana. Jeżeli większość z nich wygramy, to zapewne w strefie barażowej się znajdziemy – uspokaja sytuację trener Skry, Marek Gołębiewski. W teoretycznie najlepszej sytuacji jest Garbarnia Kraków, która traci do Skry cztery punkty, ale ma także dwa mecze rozegrane mniej. Po wygraniu meczu, który względem częstochowian mają do nadrobienia gracze z Kalisza, i oni będą w lepszym położeniu od Skry, a punktami zrównać się może ze Skrą Stal Rzeszów. - Nie lubię słowa kryzys. Przydarzyła nam się seria słabsza po serii lepszej. Musimy jako sportowcy się podnieść – mówi na koniec trener Skry, którego najbliższy mecz czeka w sobotę. Rywalem będzie Pogoń Siedlce.

autor: TD

Przeczytaj również