Robert Orzechowski: Jechaliśmy na oparach sił

03.02.2015
- Naszą reprezentację charakteryzuje to, że każdy wypluwa z siebie maksimum, a charakterem i walką można sporo ugrać - mówi Robert Orzechowski, brązowy medalista mistrzostw świata.
Norbert Barczyk/Pressfocus
Zakończone w weekend mistrzostwa świata w piłce ręcznej jeszcze długo będą wspominane przez polskich kibiców. Mimo że turniej rozpoczął się od porażki z Niemcami, to udało się wywalczyć brązowy medal. - Tak się jakoś dzieje, że zwykle ten pierwszy mecz nam nie wychodzi, gramy poniżej swoich możliwości. Paniki jednak nie było. Wiedzieliśmy, że turniej jest długi, że jesteśmy dobrze przygotowani i z każdym meczem będzie lepiej. A sport bywa przewrotny. Pół roku wcześniej dwukrotnie pokonaliśmy Niemców w kwalifikacjach, ale na samym turnieju już nie wyszło. Wygraliśmy za to z Rosją, Szwecją, Chorwacją i Hiszpanią. To był klucz do sukcesu. Wyszliśmy z grupy z 3. miejsca, a i tak udało się wykręcić najlepszy wynik w ostatnich imprezach - wspomina Robert Orzechowski.

Zawodnik Górnika Zabrze nie nagrał się zbyt wiele na tym turnieju, ale cały czas był z drużyną i dołożył swoją cegiełkę w końcowy sukces. Ten został osiągnięty po niezwykle dramatycznym spotkaniu z Hiszpanią, które rozstrzygnęła dopiero dogrywka.

- Jechaliśmy na oparach sił. Serce jednak wciąż było na pełnej mocy. Naszą reprezentację charakteryzuje to, że każdy wypluwa z siebie maksimum, a charakterem i walką można sporo ugrać. Podobnie jak we wcześniejszych meczach daliśmy z siebie wszystko. Wiedzieliśmy, że to już ostatnie spotkanie. Przed mistrzostwami graliśmy z Hiszpanią w turnieju w Oviedo i przez 45 graliśmy bardzo dobrze. To dodawało wiary, że tym razem może się udać. I po dramatycznym meczu dopięliśmy swego - mówi Orzechowski.
źródło: handballzabrze.pl / SportSlaski.pl

Przeczytaj również